Do Drottningholm można przypłynąć ze Sztokholmu statkiem - formalnie pałac leży już w innej gminie - my wracamy tradycyjnie po szynach i wychodzimy na
Gamla Stan - Starym Mieście. Muszę przyznać, że nie wyobrażałem sobie stolicy Szwecji z tak wąskimi uliczkami.
Na Starówce stoi kilka kościołów - odwiedzamy Kościół Niemiecki, wybudowany dla kupców i handlowców z Rzeszy, oraz
katedrę, najważniejszą świątynię, w której odbywają się wszystkie dworskie uroczystości. To tutaj brał ślub obecny król w 1976 roku, a później także księżniczka Wiktoria w 2010.
Wewnątrz imponująca jest rzeźba z 1489 roku - Święty Jerzy ze smokiem. Do jej konstrukcji użyto rogów łosia i drewna dębowego.
Nie wiem czemu, ale wydawało mi się, że w katedrze są też miejsca pochówku monarchów - w rzeczywistości spoczywają w kościele Riddarholmen, położonym całkiem niedaleko. W efekcie nie dotarłem do tego drugiego w ogóle
Łażąc wokół katedry mijamy grupkę gwardzistów udających się pod pałac - co w niej takiego szczególnego?
Czterech na sześciu żołnierzy to kobiety. Rozumiem, równouprawnienie, lecz jeśli tak wygląda cała szwedzka armia to przeciwnik chyba podda się ze śmiechu
No, chyba, że to taki motyw na islamistów, którzy z kobietami nie będą walczyć
Mimo upału główny deptak - Drottinggatan - zapchany ludźmi.
Na szczęście nieco dalej jest spokojniej, można usiąść przy fontannie i chwilę odsapnąć.
Zaglądamy do
Muzeum Historii Szwecji - nie było planowane, lecz w metrze reklamowano specjalną wystawę czasową o Wikingach. No to idziemy.
Z najciekawszych eksponatów to chyba kamienie runiczne - kolorowe!
Są też kamienie przedruniczne - tylko z wyrytymi scenkami. O istnieniu takich nawet nie wiedziałem. Ten poniżej przedstawia spożywanie alkoholu
W specjalnej Złotej Sali umieszczono najcenniejsze okazy - ze złota, kamieni szlachetnych itp.. Większość to pozostałości po normandzkich wojownikach, ale jest też np. relikwiarz św. Elżbiety, który szwedzcy żołdacy skradli z Niemiec w czasie wojny trzydziestoletniej.
Resztę muzeum odpuszczamy, bo chciałem zajrzeć jeszcze do
Muzeum Armii, gdzie przechowywane są m.in. sztandary polsko-litewskie, zrabowane lub zdobyte w czasie Potopu.
Niestety, godzina 17-ta, więc drzwi zamknięte
Próbujemy zatem, ponownie jak wczoraj, wejść chociaż na chwilę do skansenu, lecz i tam brama już zakleszczona. I nadal żadnej informacji w jakich godzinach działa ten przybytek, podchodzą kolejni turyści i zdezorientowani odbijają się od drzwi. Muszę przyznać, że po kraju skandynawskim czegoś takiego się nie spodziewałem...
Skoro mamy więcej wolnego czasu to robimy większe zakupy alkoholowe - oczywiście w państwowym sklepie
Systembolaget, gdyż Szwed nie może po prostu pójść na róg, kupić flaszki i się upić.
Typowe traktowanie obywateli jak idiotów, którymi trzeba się ciągle opiekować i mówić jak mają żyć, ale podobno 70% Szwedów ten system popiera - dziwny naród... inna sprawa, że wielu Szwedów pędzi u siebie bimber (mieszkając na uboczu do najbliższego sklepu mają kawał drogi), a sporo alkoholu krąży przemycona z Rosji lub Polski.
Trzeba jednak przyznać, że wewnątrz tego państwowego socjalizmu wybór jest spory, piw więcej niż w znanych mi polskich sklepach specjalistycznych.
Zakładam, że to ostatnie godziny w Sztokholmie, więc idę jeszcze pod Pałac Królewski, gdzie o tej porze nie ma już tłumów.
A potem zjeżdżamy pod ziemię do... najdłuższej galerii sztuki
Na niebieskiej linii metra 19 z 20 stacji wykutych jest w skale i każda została inaczej upiększona. Robi to niesamowite wrażenie, magia po prostu!