jeszcze będzie trochę o Niemczech, ale faktycznie Wikingów żegnamy
Twierdza i festiwal rzeczywiście fajny, aż szkoda, że nie można było zostać dłużej
andeo napisał(a):w ogóle widać różnice w wychowywaniu dzieci ,tam dziecko to mały,równoprawny człowiek ,a u nas wciąż jeszcze się widuje jak matki drą się i wymierzają klapsy na ulicy takiemu człowiekowi
Pudelek napisał(a):andeo napisał(a):w ogóle widać różnice w wychowywaniu dzieci ,tam dziecko to mały,równoprawny człowiek ,a u nas wciąż jeszcze się widuje jak matki drą się i wymierzają klapsy na ulicy takiemu człowiekowi
A w Skandynawii zdarzało się, że nastoletnie dzieciaki donosiły na swoich rodziców, że się "znęcają"... w sensie próbowali ich wychować stosują jakieś kary i ograniczenia, bo przecież uderzyć to cięzkie przestępstwo...
andeo napisał(a):Ja nie dostawałam klapsów ,czasem podnoszono na mnie głos i myślę ,że zostałam dobrze wychowana ,Moi rodzice nie musieli mnie bić ,mieli po prostu autorytet,byli stanowczy ,nie cackali się ,ale nie egzekwowali niczego biciem.Bicie wg mnie to oznaka słabości dorosłego.
Zawsze mnie to zastanawia ,jak to jest ...mały jest niegrzeczny to mu przywalić i się uspokoi ,a jak żona czy mąż Cię wkurzy ,albo sąsiad ...to już nie jest tak łatwo i co wtedy? nie przywalisz mu,bo nie chce zrobić tego co Ty byś chciał ,prawda?
Ale jest też coś takiego jak "bezstresowe wychowanie" z czym się nie zgadzam ,to jest po prostu rozpieszczanie dzieci ,które nam wchodzą na głowę,tego nie popieram .Trzeba egzekwować szacunek do siebie jako rodzica,to samo tyczy się nauczycieli ...jednemu uczniowie wchodzą na głowę ,choćby się wściekał i groził ,a inny bez spinania się i nerwów potrafi zaprowadzić porządek w klasie .Dlatego biciu ,mówię stanowczo nie .
w takim przypadku powinni zapewnić dzieciom rodzinę zastępczą...ciekawe czy same dzieci by tego chciały...:p
Ale fajny u Ciebie wątek ,bo oprócz wycieczki poruszasz ciekawe tematy i jeszcze się nikt do nas nie przyczepił że nie na temat
termin bezstresowego wychowania pierwotnie oznaczał coś zupełnie innego, a mianowicie traktowanie dziecka jak myślącą osobę, a nie małego przedmiotu... obecnie zaś przepoczwarzył się w karykaturę, dzięki której rośnie nam straszne pokolenie - przynajmniej w części.