Wybierając się na wakacje, każdy z nas ma zamiar spędzić je miło, sympatycznie, zgodnie z wcześniej zaplanowanym rozkładem czasu. Mamy dokładnie wyznaczone miejsca noclegowe, tankowania, postoje na relaks, posiłek czy zwykłe siusiu. Co jednak gdy przeznaczenie ma inne plany? Czy zawsze możemy je oszukać wykupując odpowiednią polisę? Myślę, że chociaż na kilka pytań uda mi się odpowiedzieć w tym poście. Opiszę sytuację, która zdarzyła mi się osobiście, podczas wyjazdu do Czarnogóry w sierpniu 2015.
Wraz z żoną (własną) wybrałem się na wymarzony wypoczynek do Czarnogóry. Planowanie trasy było przez wcześniejsze 2-3 miesiące. Sprawdzanie cen paliwa, koszt, autostrad, miejsca noclegowe, itp. Znajomi z którymi mieliśmy jechać jakoś się wykruszyli, ale na naszą decyzję nie mogło to mieć wpływu. Trochę baliśmy się jechać sami na 1 auto, ale cóż może się stać? Tak więc końcem lipca wyruszyliśmy z podkarpacia. Nie będę się rozpisywał jak przebiegła podróż, bo opisałem ją tu:
z-podkarpacia-do-ada-bojana-i-z-powrotem-t49518.htmlmam natomiast zamiar opisać niezbyt miłą sytuację na drodze - małą kolizję, która jednak mogła pociągnąć za sobą nie lada konsekwencje (finansowe), mimo iż nie była z mojej winy.
Zdarzenie miało miejsce w miejscowości Tivat, tj. pierwsza miejscowość po zjeździe z promu w zatoce Kotorskiej.
- Plan sytuacyjny, rozmieszczenie promu, miejsca wypadku i sądu
Miasto jak każde inne, zatrzymałem się na czerwonym świetle (chyba jako 2 czy 3 samochód) i w tył mojego Opla uderzył Golf kierowany przez Serba.
- zagapił się
Zatem wypadek w Czarnogórze, poszkodowany Polak, sprawca Serb. Serb oczywiście próbował się dogadać, proponuję więc 1000 euro, nie dochodzimy do porozumienia. Pytam o zieloną kartę - okazuje się że jej nie ma (później dowiedziałem się, że Serbia z Czarnogórą ma umowę i nie potrzebują "zielonej katy"). Decyduję się na Policję, gdy proszę Taksówkarza o pomoc, słyszę, że na pewno już ktoś zadzwonił i zaraz będą. Korek za nami robi się okropny, kierowcy przeciskają się na grubość lakierów, klną, trąbią, wymachują rękami, a nasze samochody stoją jak w momencie zdarzenia - i dobrze jak się okazuje.
Co robić po kolizji (co ja zrobiłem):
- wysiąść z samochodu i zrobić tyle zdjęć ile tylko można z różnych stron łącznie z kierowcą, pasażerami, itp
- nie przestawiać samochodów (im większy korek się stworzy, tym policja szybciej przyjedzie)
- nie wdawać się dyskusję ze sprawcą, nie krzyczeć, nie grozić (jako poszkodowany jesteście w bdb pozycji i nie trzeba jej psuć)
- czekać na policję i przygotować dokumenty
Policja przyjechała po ok 20 minutach. Serb nie miał problemu z porozumieniem się, bo to praktycznie ten sam język, ja musiałem przedstawić swoją wersję przez telefon komendantowi ruchu drogowego, bo jedynie on co nieco znał angielski.
Ok godziny po zdarzeniu, w eskorcie policji pojechaliśmy do Kotoru. Znajduje się tam Tribunal Montenegro (Sąd - odpowiednik Rejonowego). Jako, że zarówno sprawca jak i poszkodowany są obcokrajowcami względem miejsca zdarzenia, podmiotem ustalającym winę jest Sąd. W Sądzie spędziłem ok 45 minut. Wyglądało to jak połączenie przesłuchania z wyrokiem nakazowym. Sędzia przesłuchała sprawcę, protokolant spisał zeznania (mnie nie przesłuchali bo nie znaleźli tłumacza). W każdym razie po tym czasie, otrzymałem wyros sądowy Sądu Montenegro stwierdzający winę Serba. To najważnieszy dokument w przypadku starania się o odszkodowanie od ubezpieczyciela zarówno sprawcy jak i własnego AC (jeśli AC będzie ściągać świadczenia od TU sprawcy).
- Wyrok Sądu Montenegro s1
- Wyrok Sądu Montenegro s2
Ważna, ciewawa i dziwna rzecz
- od każdego z uczestników wdarzenia pobierana jest opłata 10 EUR na rozprawę sądową, a następnie zwracana jest poszkodowanemu (ode mnie nie brali, bo udałem że nie rozumiem o co chodzi, a poza tym policjanci widzieli że nie jestem winny).
- Policja pobiera również opłatę w wysokości 50 EUR za sporządzenia dokumentacji zdarzenia (również od poszkodowanego). Tym razem nie udało mi się wymigać od płacenia, bo nie dostałbym dokumentów niezbędnych do złożenia w towarzystwie ubezpieczeniowym. Na pocieszenie powiem jedynie, że opłaty te są doliczane do kosztów kolizji i TU pokrywa je.
Ponieważ pojazd był jezdny (uszkodzony zderzak i klapa bagażnika, która po otwarciu już się nie zamknęła) kontynuowaliśmy nasze wakacje, a sprawę odszkodowania zostawiłem do czasu powrotu do kraju.
Wniosek z przygody
- jeśli masz wypadek za granicą i wiesz że jesteś niewinny, to albo żądaj i uzyskaj wysoką kwotę, która pokryje straty, albo wzywaj policję. W żadnym przypadku nie zgadzać się na oświadczenia itp, chyba że z naszym rodakiem.
- po powrocie do kraju sprawdzić przedstawiciela w Polsce zagranicznego towarzystwa ubezpieczeniowego sprawcy i do niego wystąpić o wypłatę odszkodowania. Wszystkie kraje wewnątrz UE mają takie przedstawicielstwa i nie powinno być z tym większych problemów
Czarnogóra i Serbia jednak nie są w UE i ja miałem problem. Musiałem liczyć na siebie, i chociaż przeróżne kancelarie odszkodowawcze odmawiały mi współpracy, chyba się udało. Na dzień dzisiejszy nie mam co prawda wypłaty świadczenia, ale mam decyzję jej przyznania w kwocie całkiem mnie zadowalającej. W razie potrzeby informacji jak to zrobić, służę pomocą na PW lub @.
powodzenia