Ja też jeździłam z rodzicami do Jugosławii , Bułgarii, Rumunii i na Węgry dużym fiatem bez klimy Ale moja matka wspomina te podróże (jazdę) jako horror. Tylna szybę zasłaniał wilgotny ręcznik a my siedzieliśmy w mokrych pieluchach na ramionach. U mnie jak zwykle kończyło się to gorączką i anginą. Oczywiście chorowałam na wyjazdach A rodzice ani jednego słowa po ichniemu lub choćby po angielsku. Raz w Złotych Piaskach w przychodni przyjęła nas Polka , która wyszła tam za mąż. Co to była za radość u mojej matki!
Użycie wiatraczka w moim przypadku na pewno by się skończyło kolejną anginą mimo, że już duża jestem
My jeździmy z klimą, bardzo się przydaje tylko trzeba z niej z umiarem i mądrze korzystać.
Wszystko i tak zależy od staniu Twoich finansów.
I też mam zdjęcie termometru, a co! Z 2012 roku. Koniec sierpnia, okolice Zagrzebia.