A ja poprę i Mirka i Wokę!
Naprawdę czasem warto poszukać miejsca, które określić można bardziej mianem baru czy jadłodajni niż restauracji. Ale nie znaczy to, że w takich miejscach nie da się fajnie (a przy okazji i tanio) zjeść. Przeważnie to miejsca, gdzie w ciągu całego roku serwuje się przede wszystkim obiady z myślą o pracujących, którzy mają przerwę na lunch około południa i nie jadą na tenże lunch do domu.
W naszym miasteczku też jest już taka knajpka i przynam, że to całkiem fajne miejsce, menu dnia przyzwoite (zdarzaja się nawet kalmary i rybki) a i ceny naprawdę przystępne.
W sezonie menu się poszerza, lokal zaczyna serwować i śniadania (takie ważne dla brytyjczyków i amerykanów np. jajeczka na bekoniku itp)....
A teraz nawiązując do tego, co powiedział Woka... Cóż, faktycznie turyści z północnej i środkowej Europy mają nieco inne nawyki żywieniowe niż panują tutaj na południu.
Dlatego właśnie gdzieś koło południa, na chwilkę przed tym, nim cenrtum zaczynie się wyludniać i miejscowi uciekną do domów, turyści nadciągają do centum i zaczynają szukać miejsca, w którym mogliby zjeść obiadek... Do niedawna bardzo byli zdziwieni, że nie ma takiej możliwości, bo restauracje otwierają się najwcześniej ok 17.00...ale teraz właśnie z myślą o turystach z takim przyzwyczajeniami przeważnie wszędzie, nawet w małych miejscowościach są takie miejsca, gdzie ten obiadek niedrogo można zjeść.
Ale... jak to bardzo słusznie zauważył Woka, jeść w upale to się chyba nie bardzo chce... Ci, którzy często spędzają wakacje na południu już to wiedzą. A tym, którzy dość rzadko bywają tu latem i martwią się o to, jak zorganizować sobie wyżywienie, daję słowo, że 3 posiłki dziennie stanowczo nie będą Wam potrzebne!
Dobre, moze nawet i obfite ale i lekkie śniadanko, potem w ciągu dnia owoce i itp, a dopiero ok 18 - 19 czy nawet później "obiadokolacja" i przede wszystkim bardzo dużo płynów w ciągu całego dnia!!! Wiem, ze może niektórzy dietetycy złapaliby się za głowę:"jak to tak objadać się na wieczór?!" (tym bardziej, że po kolacji dodałabym nawet lody)...Ale przecież spójrzmy prawdzie w oczy! Tutaj latem prawdziwe życie zaczyna się dopiero po zmroku, kiedy upał zelżeje. Dopiero wtedy mamy prawdziwą ochotę, by coś zjeść i wtedy jedzmy. A i martwić się nie trzeba, że niezdrowo kłaść się do łóżka z pełnym żołądkiem; bo spacerek późnym wieczorkiem i innego rodzaju aktywnosci w późnych godzinach wieczornych , pomogą nam tę kolacyjkę spalić, zanim jeszcze trafimy do łóżeczek.
Sprawa może ma się nieco inaczej, kiedy w grę wchodzą dzieci. Maluchy muszą jeść częściej. Ale i to można rozwiązać jakąś kanapeczką (czy dwiema) i sytymi owocami (np . banany itp). Już mamy dobrze wiedzą, jak dbać o swoje skarby!
Pozdrawiam