Ja jestem z tych żon, których namawiać nie trzeba Gdybym powiedziała, że nie miałam obaw skłamałabym ale do odważnych świat należy.
Z Julia byliśmy pierwszy raz w Cro w zeszłym roku, miała wówczas 9 miesięcy. Nasza pediatra zaopatrzyła nas w zestaw leków w tym antybiotyk (nic na szczęście nie okazało się być potrzebne), była w razie co w kontakcie z nami. Ubezpieczenie wiadomo wykupione.
Obawialiśmy się jak mała zniesie fotelik, ledwie co go kupiliśmy, nie był zbytnio testowany. Nasze obawy były niepotrzebne. Większość drogi Julia przespała, jechaliśmy "longiem", bez noclegu, 1600 km. Miała jeden kryzys kiedy to nagle zaczęła płakać niemiłosiernie, co się okazało...przesikała się i jej to przeszkadzało
Ona lepiej zniosła tą podróż niż my W CRO jedynym mankamentem była pogoda (druga połowa września), mała kąpała się tylko dwa razy, za każdym razem był płacz przy wychodzeniu
W tym roku jedziemy w sierpniu, w sumie 31 lipca. Wiadomo, obawy mam, jednak Julia jest już starsza, bardziej absorbująca. Ale zestaw filmów się kompletuje, TV samochodowe zakupione. Zaproponowaliśmy mojej kuzynce żeby z nami jechała (sponsorujemy jej wakacje), mała ją uwielbia i vice versa, liczę na jej pomoc w podróży, bo kierowcą jestem ja.
Będzie dobrze, wiem to
Przyjaciółka podsunęła mi pomysł na zainteresowanie dziecka, oni to praktykują. Zawsze jakiś czas przed wyjazdem Kasia kupuje różne drobne zabawki, maskotka, lalka, książeczka, samochodzik (jej córka uwielbia samochody) itp, pakuje to w kolorowe papierki i chowa. W czasie podróży kiedy film i czytanie bajek się znudzi wyciąga pierwszy prezencik. Nowa zabawka zajmuje znów na jakiś czas
Ja już takie drobiazgi kompletuję
Podsumowując, moim zdaniem nie ma się czego bać, dzieci zazwyczaj radzą sobie lepiej niż my