Właśnie wróciłem z mojego drugiego wyjazdu do Cro. Oba były wyjazdami w ciemno, jedynymi jak do tej pory w moim życiu wyjazdami w ciemno gdziekolwiek.
Na podstawie rozpoznania bojem komandosem z googla tym razem pojechałem do malowniczej wioski Vrsi niedaleko Ninu. Dojechałem tam 2 sierpnia na godzinę ok. 11:30. Rozejrzeliśmy się po okolicy i stwierdziliśmy, że jest to piękne i malownicze miejsce, plaża nam się podoba i ogólnie jest fajnie.
Apartament w pierwszym rzędzie zaraz obok miejsca, gdzie zaparkowaliśmy zarezerwowany.
Decyzja - wjeżdżamy lekko w głąb i rozglądamy się dalej. Kolejne apartmani i starszy pan powiedział, że nie mają nic dla rodziny 2+3, ale kazał nam usiąść w cieniu pod drzewkiem i zaczekać. Ja podziękowałem z siadania po podróży, dzieciaki siadły. Tymczasem pan starszy z zaskakującą na pana starszego gracją dygnął przez murek i polazł do sąsiada. Rozegrała się ciekawa scenka - po chwili pojawił się sąsiad, zaraz kolejny i starszyzna zaczęła obrady
potem dzwonienie i znowu obrady. Po jakimś czasie wrócił, ten u którego odpoczywaliśmy i oznajmił, że zaraz przybędzie ktoś, kto nas zaprowadzi do apartmana. Ja do auta, rodzina na ulicę. Z relacji żony: przybyło dwóch - jeden pieszo, drugi autem; odbyło się pomiędzy nimi coś na kształt kłótni (pewnie o klienta) i ten z auta do nas zamachał. My do maszyny i za nim.
Starsze małżeństwo pokazało nam ładny apartman z łazienką, kuchnią full wypas, dwiema sypialniami z podwójnym łóżkiem, klimą i balkonem z widokiem na morze. Z balkonu wieczorami oglądało się piękne niebo i samoloty latające do/z Zadaru
A w ciągu dnia można było posiedzieć w cieniu figowca - dla mnie miejsce lepsze od klimy w pokoju.
Gospodarz rzucił cenę 60EUR, ja próbowałem stargować na 55, ale oni zrozumieli 50
. Gospodyni do gospodarza, żeby nam puścił, bom chłop młody z trójką dzieci i w ogóle. Gospodarz, że musi zapłacić podatek, a ona dalej żeby puścił i stanęło 50EUR/doba 100m do plaży po pół godzinie szukania
W zasadzie to chyba sami ze sobą się targowali, bo ja nie miałem w tym wielkiego udziału. W jednej z sypialni na podłogę rzuciliśmy dmuchany materac i każdy nocleg miał zapewniony.
Jedyną wadą dla nastoletniej córy był brak internetu na kwaterze, ale odrzekłem, że za to co opuścili będzie i internet. Na Poście kupiłem lokalnego SIMa pre-paid i wszyscy byli megaszczęśliwi z kwatery.
Można powiedzieć, że miałem farta, bo znalazłem miejsce w wysokim sezonie. Kwatera zwolniła się bo klientowi dziecko zachorowało. Dostałem tylko 8 dni, ale gospodarz oferował, że na kolejne może coś poszukać (chcieliśmy na 10). Niemniej jednak jadąc w ciemno właśnie na takiego farta się liczy.
I był to chyba niestety bądź stety mój ostatni wyjazd w ciemno, bo już wstępnie poprosiłem o wpisanie mnie w kajecik, bo tylko tak sprawdzone kwatery można rezerwować.