napisał(a) Gyloosh » 09.08.2015 20:09
Witam Wszystkich, mój pierwszy post.
Dzisiaj przyjechaliśmy o godzinie 9:00 do Omis (4+2 na 7 dni). Po kilku godzinach bezskutecznego chodzenia od drzwi do drzwi, skorzystaliśmy z usług miejscowej "agencji" w postaci chłopaka i dziewczyny na skuterkach, którzy stoją pod campem i twierdzą że "każdemu znajdą, choćby budę do spania". Po obejrzeniu jednego apartamentu na szczycie szklanej góry, a drugiego w centrum blokowiska, postanowiliśmy powrócić do metody szukania na własną rękę. Potem wizyta w informacji w centrum, gdzie pani obdzwoniła cały notes i także niczego nie znalazła. Wobec tego stwierdziliśmy że jedziemy na prowincje bo tam będzie łatwiej. W trzeciej wiosce na południe od Omis kolejna przydrożna "agencja" w postaci chłopaka i dziewczyny pokazała nam kwaterę od której wolałbym spanie w samochodzie. Zdesperowani zdecydowaliśmy zamienić się na siedem dni w górali i skorzystać z pierwszej oferty (100EUR), tym bardziej, że standard w tej latarni morskiej był całkiem znośny. Niestety w międzyczasie ktoś zdobył ten dwutysięcznik i zajął bocianie gniazdo. Skruszeni wróciliśmy pod wejście do campu i nieśmiało spytaliśmy czy czegoś jeszcze nie mają na czarną godzinę na dnie notesu (syn już funkcjonował na zasilaniu awaryjnym, a córka miała już otępiały wygląd). Nasz łaskawca zdecydował się pokazać nam miejsce z trzema sypialniami, których umeblowanie pamięta Tito, w cenie 105EUR. Zmuszeni sytuacją przystaliśmy na tą nieludzką krzywdę i wynajęliśmy na minimalny okres 5 dni.
Po drodze na prowincje spotkaliśmy Polaków, którzy też szukali lokum od rana i jak jeden z nich stwierdził, czeka ich "noc na plaży, a poranek na bani".
Krótko: Wyjazd w ciemno? To możliwe, tylko po co?
PS. Plaża przy centrum Omis to nowy rodzaj podłoża - piasko-kamienno-petowa.
Ciągle pełni nadziei na udany urlop, pozdrawiamy.