Witam, byłem na Pagu w lipcu 2009. Wyjechaliśmy z Bydgoszczy o 7:30 - droga naszą ukochaną jedynką na południe ku granicy - Włocławek, Łódź, Częstochowa, Katowice. Chcieliśmy jechać przez Cieszyn ale 5 km przed granicą złapała nas ulewa - oberwanie chmury i pani na stacji benzynowej nie radziła jechać tą drogą, bo czeski Novy Jicin zalany. Zawróciliśmy w stronę Żywca i skierowaliśmy się na przejście graniczne w Zwardoniu. Byliśmy tam ok 15:00. Kupiliśmy zaraz winietę za 9,90 euro i zajechaliśmy na obiad do pobliskiej Cadcy, gdzie w sklepie Terno jest wypróbowana pizzeria. Zjedliśmy co nieco i zrobiliśmy zakupy w markecie i dalej pojechaliśmy do Żyliny, gdzie rozpoczyna się autostrada do Bratysławy. Generalnie początek autostrady w przebudowie i zanim zaczęła się właściwa minęła jakieś 30-40 min jazdy. W Bratysławie byliśmy koło 19:30. Chcieliśmy jechać na Węgry i oczywiście pomyliliśmy zjazdy z autostrady i wjechaliśmy na przejście (myśląc, że to Węgry i kupimy winietę). Wchodzimy a tam pan: "Gutten tag", więc mały zonk i po angielsku, że my winiete na Węgry potrzebujemy - gość mówi, że to Austria i raczej tędy to przez Słowenię do Cro. Ale spoko - kupiliśmy za 7 euro winietę i przejechaliśmy Austrię (wioseczkami - autostrady było kilka kilometrów) po jakiejś godzinie. Zaczęły się Węgry Generalnie podobnie jak w Polsce ale dotarliśmy do Shombathely i dalej do Nagykanizsha. Tam generalnie chcieliśmy kupić winietę na autostradę - bo dojazd do granicy z Cro jest autostradą. No i generalnie środek cz.... d... Oni nie kumają nic po angielsku. A ichniejsze eszegi szegi buroki dramat Pokazuje pani na stacji MOL na samochód i mówię: Highway viniete for 2 cars... Ona na migi pokazuje, że nic nie kuma. W końcu znalazłem przy kasie w języku angielskim opis winiet i jej paluszkiem pokazuje - car 7 days 1570 forint... Pani Aaaaaa!!!! i pytanie po angielsku: for car or motor????? (a samochody stały zaraz przy stacji o 23:00 gdzie żywej duszy nie było). Mój kumpel uznał, że bardziej kumatej kobitki nie widział. Ruszyliśmy dalej i dość szybko byliśmy na granicy z Chorwacją w Letenye (23:30). Kontrola na przejściu rutynowa (pytali o papierosy i alkohol) i po 100 km jazdy stanęliśmy na stacji na 2,5 godzinne spanie - kolega zjechał dość gwałtownie przy 140 z pasa na pas i stwierdził, że trzeba pospać. W sumie spania za wiele nie było, bo na parkingu było wesoło Słowacy, Polacy i inni i nocne pogaduchy. Autostrada z granicy do Zagrzebia - 35 kun, od Zagrzebia do Pag-u 103 kuny. Na miejscu byliśmy o 7:30. .
No a jeśli chodzi o opowieści z Pagu - Miasto nieduże ale bardzo urokliwe i nie ma aż tak wielu turystów jak w Novalji (choć oczywiście jest ich sporo) - jest spokojniej i wieczorne wędrówki po wąskich uliczkach Pagu są wytchnieniem od upalnej plaży, na której przebywa się przez pół dnia. Morze bardzo słone, co jakiś czas wyłaziłem z wody przetrzeć pieczące ślepska. Ale za to jakie MORZE!!! Woda przejrzysta na kilkadziesiąt metrów, a pod wodą - bosko. Nawet żonka załapała bakcyla do nurkowania w płetwach i masce. Dzieciaki siedziały nonstop we wodzie (b.ciepła) i nurkowały w masce i płetach - uważam ten sprzęt za niezbędny w Chorwacji.... (cdn jak znajdę chwilę)
PS zdjęcia forum/viewtopic.php?t=24785&postdays=0&postorder=asc&start=15