Witam szanownych kolegów "z jednego fyrtla":
pimael, szpecgos
nosekdomin: Leszno
Ja w drugiej połowie czerwca tego roku docelowo z Kościana, bo tam odbierałem połowę załogi jechałem trasą przez Niemcy:
gotowe na via:
http://tiny.pl/zz32
Trasę przez zimę 2008/2009 analizowałem wielokrotnie:
Trasa przez Niemcy:
(Leszno=>Legnica=>Gorlitz=>Chemnitz=>Regensburg=>Wels=>Graz=>Maribor=>Ptuj)
szczegóły:
dł. trasy 1264km
czas 15h 23m
zużycie paliwska 76,94l
typ drogi:
autostrady 1001km (9h 1m)
międzynar 162km (2h 20m)
główne 63km (59m)
drugorzędne 26km (25m)
miejskie główne 2,4km (4m)
miejskie 8,6km (11m)
Trasa przez Czechy:
(Leszno=>Wrocław=>Boboszów=>Brno=>Wiedeń=>Graz=>Zagrzeb)
szczegóły:
dł. trasy 956km
czas 12h 52m
zużycie paliwska 59,20l
typ drogi:
autostrady 537km (4h 51m)
międzynar 311km (4h 18m)
główne 86km (1h 26m)
drugorzędne 12km (14m)
miejskie główne 7,1km (9m)
miejskie 1,5km (4min)
Pokonałem ta trasę planowo. O 13-tej wyjazd z Kościana (i jeszcze mega korki bo remont na odcinku Śmigla drogi Wrocław- Poznań) o 4-tej rano stoimy w kolejce na prom. Dodam że około 3-4 w nocy spałem w aucie 1,5h no i postoje na fizjologię i prostowanie kopyt praktykowaliśmy na parkingach.
6 lat temu jechałem z okolic Leszna przez Boboszów itp dalej do CRO. Z tego co wtedy pamiętam:
- sama trasa polskimi drogami do Boboszowa to porażka totalna. Załadowane po dach auto ciężkie naładowane drogim sprzętem do pływania i foto i kamera i w ogóle najcenniejsze: LUDZIE pasażerowie. I jedz tu takim autem z całym życiowym dobytkiem krętymi drogami przez Wrocław wyprzedzając kobiety, niedzielnych kierowców, L-ki i TIRy. Przy tym męcząc się solidnie i co najgorsze wiedząc że przed sobą 9/10 drogi, czyli dobry 1000km do celu. Terror.
- Czechy lepsze drogi, aczkolwiek ograniczenia prędkości i surowe mandaty dla turystów, zaraz za granicą Boboszowa samie czeskie (ale ładne) wiochy.
- Okolice Wiednia korek przez 1:45h
Tak więc, trasę do granicy z Niemcami pokonałem znośnie i o wiele łatwiej niż na Boboszów. Z czego byłem zadowolony i to mnie satysfakcjonowało. A potem tylko czyściutka autostrada... mmm komfort i spokój... płynność i no stress.
Co prawda w jedną stronę spaliłem 1,5 zbiornika paliwa. A przez Czechy może na jednym albo na 1,1-1,2 zbiornika bym dał radę. Ale byłem jedynym kierowcą w aucie. Jechałem Golfem V załadowanym ostro. Nie planowałem spania po drodze, oprócz kimy w aucie. I wiozłem dzieci 12-14-16 lat. Poza moim zmęczeniem i funkcjonowaniem organizmu zależało mi na jak największym stopniu bezpieczeństwa co zapewniło mi poruszanie się po autostradach a wykluczaniu męczących jednopasmówek.
Z głowie analizowałem czy lepsza będzie jazda przez Niemcy autostradami spokojnie z równą prędkością ale za to 200-300 km dalej, czy też bardziej zmęczy mnie jazda przez Boboszów, przez Wrocław w dużym natężeniu ruchu i kłopotliwe serpentyny w górach. Czechy bez autostrady i surowe kary. Okolice za Boboszowem znam bo a agroturystykę tam jeżdżę. Więc ostatecznie wybrałem trasę przez Niemcy i nie żałuję i już teraz zawsze tamtędy będę jeździł. Trasa komfort no stress.
Tyle z mojej strony...