No i się zaczęło, nasz pobyt ruszył pełna parą. Po wizycie w Dunnottar Castle ruszamy do Drumnadrochit na nocleg, bo jest sporo kilometrów do przejechania. Widoczki po drodze takie sobie, samochodów jak na lekarstwo, jakoś tak spokojnie i błogo jest. Nocleg oficjalnie mieliśmy zarezerwowany w niejakim Rowan Cottage B&B. Po dojechaniu okazuje się........ że nic nie wiedzą i jest kłopot. Jakoś po kilku łamanych słowach angielskich dochodzimy powoli do sedna sprawy, czyli niedoszłego maila. Pani z nazwijmy to noclegu, gdzieś idzie i po kilku minutach kieruje nas do sąsiada który ma takie same usługi. Nie wiem, nie rozumiem, i nie chcę rozumieć dlaczego nie zrobiłem zdjęcia tych kwater. Jakaś pomroczność mi naszła. Posłużę się screnem z google, może mnie nie aresztują.
Niby wszystko dobrze, ale wyszła Szkockość przy umawianiu pokoju. Pan Adrian nie mógł zrozumieć , że nas jest troje, two adults and one child, 4 years. I wciskał nam drugi pokój dla 3 osób, bo pokoje miał dwu osobowe. Trochę śmieszna sytuacja, no ale żona Trisz "nie wiem jak to się piszę" sprawę załagodziła i wyszło na nasze. Tanio nie było, ale byłem przygotowany na 30 funtów od osoby dorosłej za noc, i tak zostało. Spanko i ajda na zwiedzanie. Na pierwszy rzut dzisiejszego dnia Urquhart Castle. No ale zanim dojechaliśmy te kilka kilometrów do zamku, zdarzyło się coś czego się nie spodziewałem. Śniadanko pyszne, później zajrzałem do komputera, bo przed wyborami trzeba było zobaczyć co w kraju. Wszystko ładnie, pięknie jedziemy sobie z żoncią samochodem rozmawiamy co tam było w necie, co w kraju, a tu nagle piękna beemka wyjeżdża mi z zakrętu prosto na mnie <wow> co to będzie, chwila i jestem pod krawężnikiem po drugiej stronie drogi ufffff udało się na centymetry. Ja głupi się zamyśliłem, zagadałem i jechałem"swoją" stroną w mordę, co ja bym zrobił jakbym rozbił meganke tak daleko od domu 3000 kilometrów. No nic teraz troszeczkę zdjęć.
Widoczek jeziora Loch Ness z miejsca zamku
W przewodnikach internetowych podają, że najlepiej przyjechać do tego zamku, że tak powiem na zachód słońca. Troszeczkę się mylą z tym zachodem bo zauważyłem ,że w czerwcu tam chyba nie ma zachodu słońca. O godzinie 2 w nocy było jeszcze widno. Pan Adrian jak się go spytałem swoja łamaną angielszczyzną no night, to mi odpowiedział, że w lutym słońce nie wychodzi w ogóle spoza góry przez dwa tygodnie. Ja spać nie mogłem przez ten brak nocy.
Po opuszczeniu terenów Loch Ness skierowaliśmy się w stronę Eilean Donan Castle. Na tym zamku kręcono pierwszą część nieśmiertelnego. Jest to miejsce na które najbardziej czekałem i cieszyłem się małe dziecko na sam widok tego zamku. Szczególnie, że wyłonił się tak z zaskoczenia z zakrętu uffff.
Dalsze zdjęcia w następnej części łącznie z częścią wejścia na coś takiego jak The Old Man Storr, chyba tak się to piszę, na wyspie Isles Of Skye.