3 listopada 2024, niedziela c.d.Leżąc jeszcze na plaży, ustaliliśmy też kolejny punkt tego dnia, reszta już nie jest zaplanowana. Jedziemy dalej na północ wzdłuż wybrzeża, wjeżdżamy na szybką trasę GC-3, która prowadzi nas w interior wyspy….
W miejscowości Monte Lentiscal źle zjechaliśmy z ronda
(pożądany zjazd zasłonięty był sukulentami i jeszcze od razu był w dół), więc trochę po miasteczku pokrążyliśmy. Wyglądało jakby wszyscy poszli już spać, a dopiero było ok. 14-14:30. Jeszcze kilka minut jazdy już lokalną węższą drogą…
….i jesteśmy u celu. Nie ma gdzie zaparkować, musimy podjechać dalej. Ostatecznie udaje się zaparkować wzdłuż drogi
w tym miejscu.
Idziemy w dół. Dochodzimy do dwóch knajpek, opinie mają nie najgorsze, minus, że przy samej drodze. Ale na razie nie ma wolnych miejsc to przed przystankiem autobusowym (widziałam przyjeżdżające tu autobusy) skręcamy między budynki. Mijamy mały tutejszy kościół, który jest zamknięty na cztery spusty..
…przechodzimy przez bramę…
… i moje pierwsze wrażenie to, że jestem w ogrodzie botanicznym
Nie wiem skąd takie wrażenie, ale jest tu ziemna utwardzana ścieżka, kwitną sukulenty, agawy, jest kilka ławek, takie klimatyczne miejsce, randkowe….
A przyjechaliśmy tu w jednym celu, zobaczyć najbardziej znaną na wyspie kalderę wulkanu – jesteśmy na krawędzi Caldera de Bandama.
Kaldera jest stosunkowo zielona i bardzo duża. Ma średnicę 1 km i głębokość 216 m. Można ją przejść dookoła (ok, 3,5 km, część asfaltem). Ostatnia aktywność sejsmiczna wystąpiła tu ponad 11 tysięcy lat temu.
Ja miałam pomysł na mały trekking w tym miejscu: zejście na dno kaldery, podejście do ruin domostwa oraz Cueva de los Canarios
(jaskinia - miejsce przechowywania żywności i zbiorów). Niestety pogoda jak dla mnie nie sprzyja wędrówkom, jest dość szaro i do tego zimo. Pewnie w czasie marszu bym się rozgrzała
(nachylenie szlaku miejscami jest dość strome 18%), ale jakoś nie mam ochoty…
Można zejść ciut niżej do kolejnego punktu widokowego, ale także to odpuszczam…
Czuję się lekko rozczarowana tym miejscem
Wiedziałam, jak wygląda, ale sam fakt, że podjeżdżając autem jestem na samej górze kaldery i od razu jest podana na tacy, bez wysiłku, traci trochę w moich oczach. To co widzę, nie wywołuje też mojego szybszego bicia serca… no nie czuję z tym miejscem żadnej chemii... nic… Kolejny punkt z mojej listy
must see, must do zrealizowany...
Kilka rysunków z tablicy informacyjnej….
Z lewej strony mam dość sporą górkę - Pico de Bandama. I tam pojedziemy.
Ale najpierw idziemy do knajpki – dalej nie ma wolnych miejsc, nie widać też szansy, aby się zwolniły
(spóźniliśmy się dosłownie ze 2 minuty, bo jeden stolik jest właśnie zajmowany). Czekamy z 10 min czy coś się zmieni…. W tym czasie oglądam okoliczne krajobrazy….
Niestety sytuacja w tych dwóch knajpach się nie zmienia, wracamy na parking do samochodu i jedziemy do góry. Na poboczu jest niewielka zatoczka, akurat jest wolne miejsce, więc się zatrzymujemy. Jesteśmy ciut wyżej niż poprzednio, i pod innym kątem do kaldery i z tego miejsca wygląda ciekawiej…..
Jedziemy wyżej…. Droga asfaltowa jest wąska i dość kręta, ale ruchu tu wielkiego nie ma, my trafiliśmy tak, że tylko jedno auto jechało z naprzeciwka i to jeszcze na samym początku, gdzie jest szeroko. Mijamy zamkniętą knajpę, szkoda, obiad w tym miejscu byłby doprawiony pięknymi widokami…. Pod szczytem jest nieduży parking, na kilka samochodów…. Jeszcze trochę schodów….
…i jesteśmy na szczycie Pico de Bandama. Jest to podobno jeden z najbardziej spektakularnych punktów widokowych. Mamy tu widok na kalderę, ocean, stolicę Las Palmas oraz gminy Santa Brígida i Telde.
Kaldera z tego miejsca prezentuje się świetnie.
Widoki nie są aż tak spektakularne, aby stać tu nie wiadomo ile i po kliku minutach schodzimy do auta. Zastanawiam się co dalej i typujemy nasz kolejny punkt….
I jedziemy….