Słowem wstępuPo powrocie z lipcowej Grecji cały czas nie wiedziałam, co będzie z naszym jesiennym urlopem. Chcieliśmy się gdzieś wybrać w październiku, ale już w czerwcu okazało się, że będę musiała zorganizować udział firmy, w której pracuję, na dwóch różnych targach branżowych, jedne końcem września, a drugie 3 tygodnie później, co całkowicie wykluczyło październik z możliwości wyjazdu… Tym samym długo nic nie planowaliśmy i zabraliśmy się za to tak na poważne we wrześniu…. Termin listopad, innej opcji nie ma
Pomysł na Maroko odleciał wraz z wrześniowym trzęsieniem ziemi… Nieśmiało spoglądałam na Izrael, ale wtedy rakiety nad Tel Awiw nadleciały i pomysł musiał odlecieć w kosmos na zdecydowanie dalszą przyszłość…
Gruzja? Nieeee... chcemy morza, fajnej plaży, coś brak nam ciepła po Grecji, takie jakieś wrażenie mieliśmy….
Egipt też odleciał z Izraelem…
Najdłużej utrzymywał się pomysł na Maltę lub na wyjazd typu all do Turcji…. Ale….. obie opcje miały spore
ALE… Malta – jakoś nie możemy tam dobrzeć od kliku lat i cały czas nie jesteśmy przekonani co do wyspy, no i czy pogoda w listopadzie spełni nasze oczekiwania… Turcja – Pan M. stale nie przekonany do samego kraju, a mi region nie do końca pasuje, bo w listopadzie, aby złapać słońce trzeba wybrać region Riwiery Tureckiej, a mi bardziej pasowałby północny region Turcji Egejskiej z Efezem na czele…
I tak sobie czekaliśmy….
…..i dokładnie 10 października trafiam na połączenie na Fuerteventurę 1-8 listopada
(ze względu na święto i wolne naszego Studenta wolałabym później) w cenie 209 zł w jedną stronę
Cena rewelacyjna
Późniejszy termin jest droższy, ale i tak za 2 bilety z kabinówkami i miejscem w samolocie zamknęłabym się w cenie 1200 zł/os., co uważam za rewelacyjną cenę jak na długość lotu, ponad 3,5 tys. km. Już jakiś czas temu mówiłam sobie, że jak trafię lot za osobę poniżej tysiaka to trzeba lecieć
wprawdzie patrzyłam na Teneryfę, ale jako że Kanarki to dla nas teren nieznany, w sumie nie ma znaczenia, gdzie polecimy
Sprawdzamy ceny noclegów i samochodu i jest ok, nie ma co narzekać, coś znajdziemy i to nawet w akceptowalnej cenie… Ale nie możemy podjąć ostatecznej decyzji,
lecieć czy nie,
Fuerta czy all w Turcji….
Cena skacze do góry o 50%, ale dalej jest dobrze, a potem spada i decydujemy się kupić bilety… Niestety strona wizz jest nam nieprzychylna i nie udaje się założyć rezerwacji, raz, bo okazało się, że u nich trzeba opcję bagażową wybrać na samym początku i mnie wywalało z połączenia, a jak już wybrałam od razu typ bagażu to nie chciało przejść do ostatniego etapu płatności
Jak nie to nie…
Kolejnego dnia (wtorek 17 października) zniechęcona zaglądam w pracy w telefon, bilety dalej są
wieczorem stwierdzam, że spróbujemy jeszcze raz… cena spadała jeszcze trochę, choć tego pierwszego poziomu nie osiągnęła i rezerwację udaje się zrobić i opłacić
Lecimy na Fuerteventurę – wyspę słońca i wiatru…..Cena biletów: kupiłam po 229 zł i 299 zł powrót, po dokupieniu dwóch kabinówek, miejsc w samolocie (276 zł za 4 miejscówki! masakra) oraz przynależność do WDC (165 zł), aby mieć zniżkę już na ten lot z karty zabiera mi 1905 zł, co uważam za świetną cenę za 2 osoby
(bez klubu WDC cena byłaby o 50 zł wyższa, więc się opłaciło, a klub na cały rok), a bilety kupowane w sumie tuż przed lotem.
Od razu robimy rezerwację samochodu – tu miałam wcześniej dobre rozeznanie i wiedziałam, że trzeba od razu uderzać do
wypożyczalni Cicar. Rezerwujemy najmniejsze auto z odbiorem na lotnisku w cenie 146,83 eur za cały tydzień – i to jest cena
nie to co na Sycylii….. Dobrze, że zrobiliśmy rezerwację od razu, bo kilka dni później w tej naszej wypożyczalni nie było już żadnych dostępnych samochodów na nasz termin
(na fb ludzie się żalili), a jak na miejscu zauważyłam flotę samochodów mają duuuużąąąą…
Z noclegami idzie już zdecydowanie gorzej, bo wybór jest niewielki… Nie mieliśmy żadnych preferencji co do miejscowości, tyle, aby jedna była na południu, a druga gdzieś w środku wyspy… Niby wyspa niewielka
(między dwiema skrajnymi miejscowościami odległość wynosi ledwie 140 km, a jeśli licząc tylko drogi asfaltowe to 120km), ale nie chcieliśmy też zbyt dużo czasu stracić w samochodzie. Pierwszy nocleg rezerwujemy, drugi po kilku dniach….
Potem jadę na targi na 5 dni i to była jedyna szansa na opracowanie planu zwiedzania
…. Jak to dobrze nie znać lokalnego języka i mieć więcej czasu
… Dzięki temu pochłaniam kilka blogów
(wszędzie to samo się powtarza, no wyspa wielka nie jest) i na mapie oznaczam miejsca do zobaczenia…
Fuerteventura to nie jest wyspa zabytków, więc będziemy raczej dostosowywać się do zastanej rzeczywistości…