04.11.2023, sobota, dzień 4 c.d.W pobliżu miejsca, gdzie jesteśmy, w 1402 r. przybił Jean de Bethencourt i rozpoczął podbój Fuerteventury. Powstał port, ośrodek handlowy, wypalano wapno. Dziś jest to tylko wioska o charakterze rybackim.
Nie przyjechaliśmy tu z powodu jej nazwy
ale z powodu czarnej czarniusieńkiej plaży i tutejszej jaskini… Ale pogoda płata nam dziś figla, bo z plażowania nici… fale są zdecydowanie za duże… i one też nam pokrzyżują nasze plany...
Na ten Mirrador zaraz pójdziemy
Jesteśmy w najstarszym miejscu Fuerty: jasny klif to skały, które powstały na dnie Atlantyku około 120 mln lat temu, a następnie (ok. 20 mln lat temu) pojawiły się na powierzchni jako pierwszy fragment archipelagu. Późniejsze wybuchy wulkanów dołożyły swoje i tak w skrócie powstawały warstwy skał (skały osadowe, magmowe i wulkaniczne), które w czasie spaceru będziemy mogli obserwować...
Idziemy do jaskini
(pomnik przyrody od 1987) … Do jaskini z
bezpłatnego parkingu prowadzi wygodna droga, która zaraz przechodzi w kamienną ścieżkę, która może być problemem w dalszej części dla dzieci w głębokich wózkach i dla osób niepełnosprawnych. Nawet 2-latkowie z pomocą rodziców dadzą sobie radę…. Zmieniam sandały na adidasy, będzie mi wygodnie iść (dobra decyzja). Na trasie są punkty widokowe, gdzie można przystanąć i dziś obserwować potęgę oceanu.. Huk oceanu jest ogłuszający, ocean pokazuje swoją moc… Jakby ktoś nieopacznie znalazł się w wodzie to nie ma szans wyjść żywy…
Druga nazwa plaży (po Playa de Ajuy) to Playa de los Muertos (Plażą Umarłych), ponieważ w przeszłości odnajdowano tu wyrzucone przez oceaniczne prądy ciał ludzi, którzy utopili się. Wcale się nie dziwię....
Po drodze trafiamy też stare wapienne piece, ale nie jako samodzielne budowle, ale wydrążone w skale i jak okazuje się nie mam ich fotki… Można podejrzeć
tu i
tu. Tak, tak, to te dwi dziury, dziś zablokowane, nie ma wstępu do nich...
I tak spacerując sobie, dochodzimy do zejścia do jaskini Cuevas de Ajuy, które jest zamknięte
…do odwołania ze względu ma warunki pogodowe…. No wkurzyłam się
patrząc w dół, widać ścieżkę, która jest daleko od oceanu, ale za pewne skoro zamknięta to jakieś ryzyko jest….
Tam gdzieś jest jaskinia….
….widać jak potężne są fale….
W takim razie wchodzimy wyżej…
…tu już jest otwarta przestrzeń... i wieje... tak mocniej… decydujemy, że nie idziemy dalej
(tą ścieżką, tylko w przeciwną stronę, można dojść do Peña Horadada - czyli skalnego okna, ale biorąc pod uwagę to co dzieje się na oceanie, raczej szanse, aby ujrzeć okno są marne i wracamy….
….i ponownie jesteśmy na początku i mamy piękny widok na plażę….
Fale dalej są mocno niespokojne… Decydujemy się na krótki odpoczynek… Za plecami jest kilka budynków z knajpkami, ale nie chce nam się iść, siedzieć i czekać, więc zjadamy poranne zakupy ze Spara
za pół kg paella i 286 g krokiecików rybnych zapłaciłam 8,24 eur+ 0,98 eur za 2 komplety plastikowych sztućców …jak na gotowca paella była całkiem smaczna, a owoce morza nie były w ilości symbolicznej… rybne krokieciki tez całkiem ok - za dużo tego wszystkiego kupiłam, tu tylko niewielka część, która została niezjedzona…
Rozkładamy ręczniki, Pan M. ucina sobie drzemkę…
…ja spaceruję wzdłuż oceanu – mimo wiatru i fal woda jest zaskakująco ciepła….
Przy plaży znajduje się odremontowany, choć niedostępny, wapiennik
(piec do wypalania wapna)… W Ajuy spędziliśmy 2 h, jest po 15, pora jechać dalej….