03.11.2023, piątek, dzień 3 c.d.Wymyśliliśmy, że podjedziemy na Playa Las Coloradas, którą oglądaliśmy rano z góry. Jedziemy na parking przy plaży
(inne miejsce niż byliśmy), ale niestety zjazd z asfaltu jest przez kamienny próg i nie damy rady bezpiecznie go pokonać naszą 500tką. Cofamy odrobinę (jakieś 100 m) i parkujemy w
zatoczce na łuku drogi.Idziemy na główny parking, jest kilka aut, ale na dole pusto….
(rano staliśmy tam gdzie widoczne na klifie auto)Schodzimy widoczną ścieżką, która jest dość wąska i miejscami stroma. Ja ubrałam buty do pływania
(od czasów Krety wszędzie ze mną latają) i jakoś powoli schodzę, ale raz mam lekkiego stracha. Dobrze, że mam tylko jedną mniejszą torbę, nie trzymam żadnego dziecka za rękę i nie idę w japonkach, bo bym zrezygnowała…
Na prawo od zejścia są groty w skale i tam zamierzałam się rozłożyć, ale są już zajęte przez naturystów – nie będziemy przeszkadzać… Idziemy w lewo i tu tylko 2 osoby pod samym klifem, więc rozkładamy się trochę dalej, ale bliżej morza. Piasek pod samym klifem jest bardzo, bardzo gorący, a kamienie zbyt duże, aby na nich leżeć…
Plaża jest spora (ok. 700 m długości), pusta i piaszczysta, choć piasek ma sporo czarnych wulkanicznych drobin…
Oczywiście nie odmawiam sobie kąpieli...
...tylko trzeba chwilę poczekać, bo przez kilka minut są większe i przy brzegu silniejsze fale, a potem dłuży okres spokoju i te momenty spokoju wykorzystuję... A morze jest stosunkowo ciepłe, cieplejsze niż wczoraj i bardzo przyjemnie mi się pływa i leży na falach..
Cisza, spokój aż zachęca do spaceru, więc oczywiście idziemy...
Na końcu widać zbudowania portu w Morro Jable, stamtąd można przyjść pieszo, ale jak czytałam w listopadzie była przebudowa portu i przejście było zamknięte. Nie doszliśmy do samego portu, zawróciliśmy gdzieś w 2/3 długości plaży, tam gdzie w grotach w klifach odpoczywali naturyści, nie chcieliśmy przeszkadzać,a w tym miejscu plaża była węższa niż w naszej południowej części...
Zrywa się mocniejszy wiatr...
...klify chronią przed nim, jest nieodczuwalny, ale niesie ze sobą piasek, który uderza w nasze nogi i po 1,5 h leniwego odpoczynku decydujemy się na odwrót….. Takie uroki wyspy wiatru i słońca…
Pojedziemy na wczorajszą plażę, która powinna dać osłonę przed wiatrem…
Wracamy… Kiedy kończyłam schodzenie na plażę, zauważyłam rodzinkę z dziećmi, jedno w nosidle na plecach, którzy nie wchodzili na naszą ścieżkę tylko poszli wąwozem prosto. Mapa pokazuje, że to
Barranco de las Coloradas i powinnyśmy nim też wyjść na górę… To idziemy… Idzie się przyjemnie, lekko pod górkę…
… i dopiero na samym końcu trzeba zdobyć wysokość..
...ale ścieżka w tym miejscu jest szersza i nie prowadzi krawędzią stoku, ale w poprzek, więc kilka większych kroków i jestem na głównym parkingu, prawie na samym jego początku (bliżej ulicy)… To wejście/zejście jest zdecydowanie lepsze…
Widoki z tego miejsca czarują… a 500tka spokojnie na nas czeka w towarzystwie innych samochodów…