07.11.2023, wtorek, dzień 7 c.d. To jedziemy ponownie do Caleta de Fuste, czyli tam, gdzie nic nie ma….
Parkujemy, oczywiście darmowo,
w tym miejscu i idziemy na promenadę, na której skręcamy w lewo na północ.
Moim celem jest pobliskie
Piscina Natural, czyli naturalny basen skalny… Dziś wieje wiatr, więc marzenie o kąpieli w tym basenie muszę pozostawić w strefie marzeń
może kiedyś…
Tu jest basenik.... i kipiel morska...nie ma szans wejść jeśli chce się wyjść w całości...
Jest siła…
A jak jest spokojne morze to wygląda to tak…
Zdjęcia z netuIdziemy promenadą do centrum… Fale pokazują swoją moc, od rana nabrały wielkości…
…za płotem….
…i w porcie…
…i znowu na promenadzie przy plaży…
Jest kawał plaży….
Kolejny wiatrak, choć nie wiem czy prawdziwy czy tylko dla dekoracji mini golfa… chyba raczej to drugie...
I jesteśmy na drugim końcu plaży… humor mi dopisuje...
Przy kamieniach można spotkać płaszczki….
…a tam dalej można pojeździć na wielbłądzie i dojść do kolejnych plaż – szkoda, ze wcześniej nie sprawdziłam, bo tam można wejść na sztuczne wysepki…
Wracamy do siebie…
…mijamy kolejne wapienniki…
…i lotnisko – jutro musimy si tu pojawić….
…i już jesteśmy u siebie…. Kolejna choinka przed galerią…
Parkujemy auto i idziemy jeszcze obejrzeć z bliska latarnię morską (funkcjonuje od 1905 r. i ma 43 m wysokości)… brzydka nie jest, ale urodą też nie zachwyca…
To jest ostatnia czwarta przez nas odwiedzona latarnia na wyspie…do kompletu zabrakło tylko Punta Jandia na samym południu…..
Teraz szybka kąpiel po plażowaniu, cieplejsze ciuszki i idziemy do centrum do upatrzonej przez nas już wcześniej
knajpki…. Wystrój nie zachęca, ale w sobotę było tu pełno miejscowych, no a w menu mają to na co poluję… kolejny smak wyspy – duszona kozina…
Wielkość porcji bardzo bardzo na plus, kalmarów nie daliśmy rady zjeść, a do tego rachunek „grozy”
Jeszcze spacer promenadą i sangrią kończymy ostatni wieczór na wyspie….