01.11.2023, środa, dzień 1
Ostatecznie zdecydowaliśmy się na lot 1go listopada, syn stwierdził, że sam kilka dni przeżyje, z głodu nie umrze (oczami przewracał aż pod sufit), groby odwiedzi, znicze zapali, ale kwiatki i wszelkie stroiki mamy wcześniej załatwić… Załatwiliśmy wcześniej
Lot mamy o 13:25 z Pyrzowic, więc nocy nie musimy zarywać. Rano śniadanie na spokojnie i potem na spokojnie z odpowiednim zapasem czasu jedziemy:
Jazda sprawna, spokojna, ruch znikomy (nawet w okolicach cmentarzy), więc mamy czas na kawę w McD, potem zostawiamy samochód na parkingu Edam (polecam, cena 100 zł/8 dni), 5 min na nóżkach i jesteśmy w terminalu. Czasu dalej mamy, co dość….
Odprawa osobista idzie szybko i sprawnie, w strefie niestety moje leżanki przy oknach są zajęte i to na obu piętrach…
… więc muszę się fotelem zadowolić…
Na godzinę przed odlotem (aż dziwne, że tak wcześnie) zaczyna się boarding. Do samolotu wiozą nas autobusem…
...a na pokładzie zaczyna się armagedon i już wiem, czemu tak wcześnie wszyscy znaleźli się w samolocie…. Na pokładzie pełno rodzin z dziećmi, część ma wyjazd z biura podroży (o czym już wcześniej i świadczyła ilość bagaży rejestrowanych i ich wielkość), a jak wiadomo w tanich liniach miejsca w samolocie są płatne… chcesz siedzieć z dzieckiem, mężem, kochankiem to zapłać… Ale oczywiście mało kto płaci, bo przecież „nas od dzieci nie rozdzielą, mamy wspólną rezerwację”… figa, rozdzielą…. przez 45 min były przesiadki…. jak mnie to wkurzało, ale widać wzrok może zabijać, bo ani razu propozycji odstąpienia naszego miejsca biednym madkom z dziećmi nie dostaliśmy (miejsce sobie kupiłam za 75 zł, to grosze biorąc pod uwagę 5h lot i cenę wycieczki z biura, które się zaczynały od 3 tys. zł/os.)… Całe te 45 min osłuchaliśmy się tego typu tekstów:
- czy odda mi Pan swoje miejsce 22 F, a Pan siądzie na 34 F, pod oknem?… a to Pani miejsce? nie, ale mąż z 7A wymienił się no i to 34F ma z wymiany i jak Pan się wymieni to może to Pan zająć….
- (do syna) kochanie, ale to miejsce (przy oknie) nie jest nasze i jak ktoś przyjdzie to będziemy musieli mu ustąpić…płacz… ktoś przychodzi i licytacja czy odda miejsce dziecku, bo synek chce siedzieć przy oknie, albo siądzie Pan gdzie indziej, bo syn chce tu siedzieć?
I tak 45 minut, jak nie jedna madka to druga, trzecia przesadzała pasażerów
M A S A K R A
Jednej madce udało się powymieniać tak, aby rodzina (4 os.) siedziała w jednym rzędzie (to uważam już za wyczyn) i poszukuje miejsca dla najstarszej córki, która jak usłyszała, że matka szuka jej miejsca, odburknęła „chyba Cię po….ło, mam 14 lat, przesiedzę sama 4 rzędy dalej ” Matka zaczęła ględzić, a córa słuchawki na głowę, odwrót i poszła na swoje miejsce. Brawo dziewczyna
Na moje szczęście ogłaszają start i konieczność zajęcia miejsc…. Koniec tych roszad…
Odlatujemy….
…i bardzo prędko wpadamy w chmury…
I się zaczyna na nowo...tym razem spacerowanie po korytarzu między rzędami, bo bombelki (po fazie zachwytu nad bajkami i grami) się nudzą...Idąc do toalety poobserwowałam sobie dzieciaki i mało który był aktywnie zabawiany przez rodziców bajeczki, kolorowanki, małe gry samolotowe (są takie pakiety do kupienia, np. karty, warcaby magnetyczne, zestawy gier wielkości woreczka 1 l). Co ciekawe po pokładzie łazili też dorośli, bo nogi bolą, bo to rozrywka często nosząc na rękach malutkie dzieci... Zero odpowiedzialności i myślenia , a jakby przyszły poważne turbulencje to te maluch lecą przez cały samolot lub wózek pokładowy uderza w inne dzieciaki, które łażą... Można sobie wyobrazić co by się wtedy działo i jakie były by oskarżenia....
Chmury, które utrzymują się przez 2,5 godziny i dopiero nad Hiszpanią zaczyna coś być widać…
…meandry rzeki Genil koło Grenady...
…Kadyks – rewelacyjnie miasto z góry wygląda…
Potem nad Oceanem same chmury, a jak zniknęły to od naszej strony (mamy miejsca 33E i 33F, lubię siedzieć i widzieć skrzydła, silnik, spoilery, klapy – no czy wszystko w tym samolocie działa ) i już widzimy nasz cel…
…nawracamy ku północy…
…kurort Caleta de Fuste...
...Costa de Antigua...
...i przyziemiamy...