Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Wulkaniczna wyspa - Fuerteventura

Nazwa kraju Hiszpania wywodzi się od słowa Ispania, które oznacza Ziemię Królików. Język hiszpański wymieniany jest w pierwszej piątce najczęściej używanych języków na świecie. Najdłuższą rzeką Hiszpanii jest rzeka Ebro, licząca sobie 930 kilometrów. Hiszpanie to naród uwielbiający grę na loterii. Zdrapki można kupić na rogu każdej ulicy.
piekara114
Opiekun działu
Avatar użytkownika
Posty: 16236
Dołączył(a): 30.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) piekara114 » 14.01.2024 14:01

01.11.2023, środa, dzień 1

Ostatecznie zdecydowaliśmy się na lot 1go listopada, syn stwierdził, że sam kilka dni przeżyje, z głodu nie umrze (oczami przewracał aż pod sufit), groby odwiedzi, znicze zapali, ale kwiatki i wszelkie stroiki mamy wcześniej załatwić… Załatwiliśmy wcześniej :D

Lot mamy o 13:25 z Pyrzowic, więc nocy nie musimy zarywać. Rano śniadanie na spokojnie i potem na spokojnie z odpowiednim zapasem czasu jedziemy:
Obrazek

Jazda sprawna, spokojna, ruch znikomy (nawet w okolicach cmentarzy), więc mamy czas na kawę w McD, potem zostawiamy samochód na parkingu Edam (polecam, cena 100 zł/8 dni), 5 min na nóżkach i jesteśmy w terminalu. Czasu dalej mamy, co dość….

Odprawa osobista idzie szybko i sprawnie, w strefie niestety moje leżanki przy oknach są zajęte i to na obu piętrach…
Obrazek

… więc muszę się fotelem zadowolić…

Na godzinę przed odlotem (aż dziwne, że tak wcześnie) zaczyna się boarding. Do samolotu wiozą nas autobusem…
Obrazek

...a na pokładzie zaczyna się armagedon :bojesie: i już wiem, czemu tak wcześnie wszyscy znaleźli się w samolocie…. Na pokładzie pełno rodzin z dziećmi, część ma wyjazd z biura podroży (o czym już wcześniej i świadczyła ilość bagaży rejestrowanych i ich wielkość), a jak wiadomo w tanich liniach miejsca w samolocie są płatne… chcesz siedzieć z dzieckiem, mężem, kochankiem to zapłać… Ale oczywiście mało kto płaci, bo przecież „nas od dzieci nie rozdzielą, mamy wspólną rezerwację”… figa, rozdzielą…. przez 45 min były przesiadki…. jak mnie to wkurzało, ale widać wzrok może zabijać, bo ani razu propozycji odstąpienia naszego miejsca biednym madkom z dziećmi nie dostaliśmy (miejsce sobie kupiłam za 75 zł, to grosze biorąc pod uwagę 5h lot i cenę wycieczki z biura, które się zaczynały od 3 tys. zł/os.)… Całe te 45 min osłuchaliśmy się tego typu tekstów:
- czy odda mi Pan swoje miejsce 22 F, a Pan siądzie na 34 F, pod oknem?… a to Pani miejsce? nie, ale mąż z 7A wymienił się no i to 34F ma z wymiany i jak Pan się wymieni to może to Pan zająć….
- (do syna) kochanie, ale to miejsce (przy oknie) nie jest nasze i jak ktoś przyjdzie to będziemy musieli mu ustąpić…płacz… ktoś przychodzi i licytacja czy odda miejsce dziecku, bo synek chce siedzieć przy oknie, albo siądzie Pan gdzie indziej, bo syn chce tu siedzieć?
I tak 45 minut, jak nie jedna madka to druga, trzecia przesadzała pasażerów
M A S A K R A :ciska: :killer:
Jednej madce udało się powymieniać tak, aby rodzina (4 os.) siedziała w jednym rzędzie (to uważam już za wyczyn) i poszukuje miejsca dla najstarszej córki, która jak usłyszała, że matka szuka jej miejsca, odburknęła „chyba Cię po….ło, mam 14 lat, przesiedzę sama 4 rzędy dalej ” Matka zaczęła ględzić, a córa słuchawki na głowę, odwrót i poszła na swoje miejsce. Brawo dziewczyna :!:

Na moje szczęście ogłaszają start i konieczność zajęcia miejsc…. Koniec tych roszad…

Odlatujemy….
Obrazek

Obrazek

…i bardzo prędko wpadamy w chmury…
Obrazek

I się zaczyna na nowo...tym razem spacerowanie po korytarzu między rzędami, bo bombelki (po fazie zachwytu nad bajkami i grami) się nudzą...Idąc do toalety poobserwowałam sobie dzieciaki i mało który był aktywnie zabawiany przez rodziców bajeczki, kolorowanki, małe gry samolotowe (są takie pakiety do kupienia, np. karty, warcaby magnetyczne, zestawy gier wielkości woreczka 1 l). Co ciekawe po pokładzie łazili też dorośli, bo nogi bolą, bo to rozrywka często nosząc na rękach malutkie dzieci... Zero odpowiedzialności i myślenia :wrong: , a jakby przyszły poważne turbulencje to te maluch lecą przez cały samolot lub wózek pokładowy uderza w inne dzieciaki, które łażą... Można sobie wyobrazić co by się wtedy działo i jakie były by oskarżenia....

Chmury, które utrzymują się przez 2,5 godziny i dopiero nad Hiszpanią zaczyna coś być widać…
Obrazek

Obrazek

…meandry rzeki Genil koło Grenady...
Obrazek

…Kadyks – rewelacyjnie miasto z góry wygląda…
Obrazek

Obrazek

Potem nad Oceanem same chmury, a jak zniknęły to od naszej strony (mamy miejsca 33E i 33F, lubię siedzieć i widzieć skrzydła, silnik, spoilery, klapy – no czy wszystko w tym samolocie działa :D) i już widzimy nasz cel…
Obrazek

…nawracamy ku północy…
Obrazek

…kurort Caleta de Fuste...
Obrazek

...Costa de Antigua...
Obrazek

...i przyziemiamy...
Obrazek
mysza73
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13213
Dołączył(a): 19.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) mysza73 » 14.01.2024 14:16

piekara114 napisał(a):...a na pokładzie zaczyna się armagedon :bojesie: i już wiem, czemu tak wcześnie wszyscy znaleźli się w samolocie…. Na pokładzie pełno rodzin z dziećmi, część ma wyjazd z biura podroży (o czym już wcześniej i świadczyła ilość bagaży rejestrowanych i ich wielkość), a jak wiadomo w tanich liniach miejsca w samolocie są płatne… chcesz siedzieć z dzieckiem, mężem, kochankiem to zapłać… Ale oczywiście mało kto płaci, bo przecież „nas od dzieci nie rozdzielą, mamy wspólną rezerwację”… figa, rozdzielą…. przez 45 min były przesiadki…. jak mnie to wkurzało, ale widać wzrok może zabijać, bo ani razu propozycji odstąpienia naszego miejsca biednym madkom z dziećmi nie dostaliśmy (miejsce sobie kupiłam za 75 zł, to grosze biorąc pod uwagę 5h lot i cenę wycieczki z biura, które się zaczynały od 3 tys. zł/os.)… Całe te 45 min osłuchaliśmy się tego typu tekstów:
- czy odda mi Pan swoje miejsce 22 F, a Pan siądzie na 34 F, pod oknem?… a to Pani miejsce? nie, ale mąż z 7A wymienił się no i to 34F ma z wymiany i jak Pan się wymieni to może to Pan zająć….
- (do syna) kochanie, ale to miejsce (przy oknie) nie jest nasze i jak ktoś przyjdzie to będziemy musieli mu ustąpić…płacz… ktoś przychodzi i licytacja czy odda miejsce dziecku, bo synek chce siedzieć przy oknie, albo siądzie Pan gdzie indziej, bo syn chce tu siedzieć?
I tak 45 minut, jak nie jedna madka to druga, trzecia przesadzała pasażerów
M A S A K R A :ciska: :killer:
Jednej madce udało się powymieniać tak, aby rodzina (4 os.) siedziała w jednym rzędzie (to uważam już za wyczyn) i poszukuje miejsca dla najstarszej córki, która jak usłyszała, że matka szuka jej miejsca, odburknęła „chyba Cię po….ło, mam 14 lat, przesiedzę sama 4 rzędy dalej ” Matka zaczęła ględzić, a córa słuchawki na głowę, odwrót i poszła na swoje miejsce. Brawo dziewczyna :!:


:lezekwicze: :lezekwicze: :lezekwicze:
Ty Becia byś się z moim dzieckiem bez słów dogadała :cmok:
No ale mnie też wkurzają tacy ludzie, co ... nie chcom zapłacić a chcom mieć :ciska:
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 14.01.2024 14:28

piekara114 napisał(a):Okolice Walencji wiosną cieplejsze :D

Mam nadzieję, że Aga się pochwali na co się zdecydowała.

Hehe, Grecję też brałam pod uwagę :mg: A może będzie zupełnie coś innego :lol:

piekara114 napisał(a):Całe te 45 min osłuchaliśmy się tego typu tekstów:
- czy odda mi Pan swoje miejsce 22 F, a Pan siądzie na 34 F, pod oknem?… a to Pani miejsce? nie, ale mąż z 7A wymienił się no i to 34F ma z wymiany i jak Pan się wymieni to może to Pan zająć….
- (do syna) kochanie, ale to miejsce (przy oknie) nie jest nasze i jak ktoś przyjdzie to będziemy musieli mu ustąpić…płacz… ktoś przychodzi i licytacja czy odda miejsce dziecku, bo synek chce siedzieć przy oknie, albo siądzie Pan gdzie indziej, bo syn chce tu siedzieć?
I tak 45 minut, jak nie jedna madka to druga, trzecia przesadzała pasażerów
M A S A K R A :ciska: :killer:

Chyba bym oszalała :ciska:

Do tej pory lecieliśmy tylko do Brukseli i do Sztokholmu, a to są mało bombelkowe rejony ;) i w samolocie bombelków nie było zbyt wiele; żadnego w moim polu widzenia :proszedzieki:
Ale zdaję sobie sprawę, że jeśli wybierzemy się wczesną wiosną w cieplejsze rejony, bombelki się pojawią :roll:

Mój mąż miał jednego takiego za sobą, kiedy leciał na delegację do Londynu. Przez cały lot mały kopał mu w fotel :ciska: Mąż jest bardzo spokojny, raz zwrócił grzecznie uwagę bombelkowi czy raczej mamie siedzącej obok, ale nie przyniosło to żadnego efektu i Małż olał temat, jakoś wytrzymał.

Ja oczywiście cierpliwa nie jestem :jezykukos: Boję się, że jeśli trafię na takiego bombelka i na mamę, która nie potrafi ogarnąć swojego dziecka, skończy się awanturą na pokładzie :killer:
wiola2012
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2751
Dołączył(a): 26.07.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) wiola2012 » 14.01.2024 14:34

Lecę z Wami. Wypożyczalnię zapisałam na zaś. Oczywiście bez depozytu i z pełnym ubezpieczeniem?
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13022
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 14.01.2024 15:22

Fajna wyprawa się zapowiada :D , chociaż bąbelkowa masakra na początek była niekoniecznie miła :mg:. W sumie chyba tylko raz trafiłam na ciut podobną zadymę, jednak na sporo mniejszą skalę :lol:.
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 14.01.2024 18:20

piekara114 napisał(a):Od razu robimy rezerwację samochodu – tu miałam wcześniej dobre rozeznanie i wiedziałam, że trzeba od razu uderzać do wypożyczalni Cicar. Rezerwujemy najmniejsze auto z odbiorem na lotnisku w cenie 146,83 eur za cały tydzień – i to jest cena :mg:

Również najczęściej z tej właśnie wypożyczalni korzystałem.
Chętnie rzucę okiem na Wasze przygody. O tym, jak nas pierwszy raz okradli na Fuerteventurze, już czytałaś ostatnio. Za drugim razem wzięły się za nas wiewiórki ziemne...

Pozdrawiam,
Wojtek
megidh
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5150
Dołączył(a): 03.04.2014

Nieprzeczytany postnapisał(a) megidh » 14.01.2024 19:40

piekara114 napisał(a):... a jak wiadomo w tanich liniach miejsca w samolocie są płatne… chcesz siedzieć z dzieckiem, mężem, kochankiem to zapłać…
piekara114 napisał(a):...miejsce sobie kupiłam za 75 zł, to grosze biorąc pod uwagę 5h lot...
Czy te 75 zł to za jedną osobę za jeden lot ?
Lecąc do Lizbony Ryanair-em za wykupienie miejsc płaciłam od osoby za lot "tam" 40 zł, a za lot "z powrotem" 35 zł.
Nie wiem czy ceny obecnie tak bardzo poszybowały w górę, ale teraz Wizz Air chce za wykupienie miejsca 122 zł za lot od osoby. Szok.

piekara114 napisał(a):Potem nad Oceanem same chmury, a jak zniknęły to od naszej strony (mamy miejsca 33E i 33F, lubię siedzieć i widzieć skrzydła, silnik, spoilery, klapy – no czy wszystko w tym samolocie działa :D)...
Też tak lubię. Gdy lecieliśmy do Lizbony, to wykupiłam miejsca 31E i 31F, czyli prawie takie same, jak Ty.

Jeśli chodzi o towarzystwo bombelków w samolocie, to wszystko zależy od rodziców. My podczas lotu do Lizbony mieliśmy z rzędzie przed sobą towarzystwo rodziny 2+3. Dzieci były w przedziale wiekowym 2-8 lat. I bardzo ładnie się zachowywały. Najmłodsze z nich oglądało na laptopie kreskówkę z nauką języka angielskiego i było tym bardzo zainteresowane. Matka cały czas uczestniczyła w tej nauce. Starsze dzieci też miały zajęcie, bo grały ze sobą w jakąś grę, tylko id czasu do czasu absorbując rodziców.
I 4-godzinny lot upłynął bez żadnych zgrzytów.
Można, oczywiście że można. Tylko trzeba chcieć.
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18689
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 14.01.2024 20:21

Latanie z bombelkami i związane z tym atrakcje to niemal norma , ich uciążliwość zależy od rodziców tychże bombelków .
Inną sprawą jest przesiadanie się i zamiana miejsc :oczy: - Beata nie dziwię się Twojej irytacji .

Fuerteventura przegrała jesienią z południową Hiszpanią , ale cały czas jest w kolejce - będę śledził :D


Pozdrawiam
Piotr
piekara114
Opiekun działu
Avatar użytkownika
Posty: 16236
Dołączył(a): 30.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) piekara114 » 14.01.2024 20:44

dangol napisał(a):Fajna wyprawa się zapowiada :D
wiola2012 napisał(a):Lecę z Wami.
Zapraszam, właśnie lądujemy :D

mysza73 napisał(a): :lezekwicze: :lezekwicze: :lezekwicze:
Ty Becia byś się z moim dzieckiem bez słów dogadała :cmok:
No ale mnie też wkurzają tacy ludzie, co ... nie chcom zapłacić a chcom mieć :ciska:

maslinka napisał(a):Chyba bym oszalała :ciska:

Cieszę się, że nie tylko ja mam uczulenie na takie zachowania. Boli mnie taka duża kwota za miejsce w samolocie, ale na długim locie chcę siedzieć z Panem M., więc jak to mówią płaczę i płacę, a nie potem cyrk odwalać..

piotrf napisał(a):Inną sprawą jest przesiadanie się i zamiana miejsc :oczy: - Beata nie dziwię się Twojej irytacji .
To już nawet nie irytacja była, ale złość z chęcią :killer:

dangol napisał(a): W sumie chyba tylko raz trafiłam na ciut podobną zadymę, jednak na sporo mniejszą skalę :lol:.

maslinka napisał(a):Do tej pory lecieliśmy tylko do Brukseli i do Sztokholmu, a to są mało bombelkowe rejony ;) i w samolocie bombelków nie było zbyt wiele; żadnego w moim polu widzenia :proszedzieki:
Trochę się obawiałam jak Ty jako pedagog przyjmiesz ten mój opis....ale uff...
Latamy głównie w turystyczne miejsca, ale przed i po sezonie i zwykle dzieci (bo to raczej dzieci były, a nie bombelki) i problemów nie było. Wiadomo jakieś płacze były, kiedyś ktoś się wymieniał miejscami, ale nie na taką skalę jak na tym locie. Wiedziałam, że takie sytuacje mają miejsce, ale ich skala mnie zszokowała

W uzasadnionych przypadkach personel pokładowy ma prawo zmusić do zmiany miejsca, nawet osobę, która za to miejsce zapłaciła (i kasy za miejsce przewoźnik nie zwróci), ale jak czytałam jest sposób, aby się nie przesiąść nawet w tym momencie: trzeba powiedzieć, że ma się wykupione to miejsce, bo bardzo boję się latać, a akurat to miejsce daje poczucie bezpieczeństwa psychicznego, bo widzę, że samolot jest w całości/nie widzisz silnika i w czasie lotu nie wpadniesz w panikę...Podobno działa... A wczoraj na fb przeczytałam taki pomysł (to dla panów): jestem byłym księdzem i mam zakaz zbliżania się do młodocianych :lol:

maslinka napisał(a):Mój mąż miał jednego takiego za sobą, kiedy leciał na delegację do Londynu. Przez cały lot mały kopał mu w fotel :ciska: Mąż jest bardzo spokojny, raz zwrócił grzecznie uwagę bombelkowi czy raczej mamie siedzącej obok, ale nie przyniosło to żadnego efektu i Małż olał temat, jakoś wytrzymał.
Twój mąż jak mój, raczej okaz spokoju, ale mój jak się wkurzy to....

maslinka napisał(a):Ja oczywiście cierpliwa nie jestem :jezykukos: Boję się, że jeśli trafię na takiego bombelka i na mamę, która nie potrafi ogarnąć swojego dziecka, skończy się awanturą na pokładzie :killer:
Zapomniałam :glupek: za mną na tym locie siedział 5-latek (nie mieli miejsca przy oknie tylko D i E). Przy oknie miał miejsce młody facet, dziecko z niechęcią miejsce oddało, ale chłop zlitował się i zajął D przy korytarzu, bo w sumie już przez lata się naoglądał widoków... i ten mały zaczął kopać w mój fotel. Raz nic, dwa nic, mały mocniej kopie, madka siedzi w komórce... to zwróciłam uwagę... "kochanie nie można kopać w fotel" i tyle.. za piątym razem byłam przygotowana i odwracając się złapałam młodego za kostkę w nodze, strach w jego oczach był ogromny :bojesie: madka dalej na spokojnie "kochanie nie można kopać w fotel", młody już ani razu nie dotknął mojego fotela.... Polecam sposób :lol: bez kłótni i awantur, a skuteczny.... przeczytałam o tym sposobie w necie :mg:

megidh napisał(a):Jeśli chodzi o towarzystwo bombelków w samolocie, to wszystko zależy od rodziców. My podczas lotu do Lizbony mieliśmy z rzędzie przed sobą towarzystwo rodziny 2+3. Dzieci były w przedziale wiekowym 2-8 lat. I bardzo ładnie się zachowywały.
Oczywiście takie dzieci też są i często je spotykam... Może i w tym samolocie były....z przodu...daleko od nas...

Franz napisał(a):Również najczęściej z tej właśnie wypożyczalni korzystałem.

wiola2012 napisał(a): Wypożyczalnię zapisałam na zaś. Oczywiście bez depozytu i z pełnym ubezpieczeniem?
Oczywista oczywistość :mg: Wypożyczalnię polecam. Podobno jako jedna z nielicznych na Kanarkach pozwala na przejazd samochodem między wyspami, szczegółów nie znam, bo mnie to nie interesowało.

Franz napisał(a):Chętnie rzucę okiem na Wasze przygody. O tym, jak nas pierwszy raz okradli na Fuerteventurze, już czytałaś ostatnio. Za drugim razem wzięły się za nas wiewiórki ziemne...
Na szczęście takich przygód jak Ty nie mieliśmy... większych też nie....

megidh napisał(a):Czy te 75 zł to za jedną osobę za jeden lot ?
Za 4 miejsca (czyli 2po2) zapłaciłam dokładnie 276 zł (inne ceny były za miejsce E, inne za F i jeszcze na kierunkach się różniły), niestety, jak czytałam, miejscówki na Kanary są drogie i to od dawna... Cóż, długi lot, więc pewnie więcej osób jest skorych zapłacić za miejsca obok siebie...ale nie na tym locie...
Nie pamiętam gdzie lecieliśmy, ale na Balicach czekaliśmy na autobus na podwózkę do samolotu. Za nami były dwie pary, ok 50 lat. Jedna pyta:
- Kupiliście miejsca? bo my nie...
- Tak, jak mam ginąć to choć swojego chłopa będę za rękę trzymać, a nie obcego :lol:
To też dobry powód, aby kupić miejsca :lol:

megidh napisał(a):
piekara114 napisał(a):Potem nad Oceanem same chmury, a jak zniknęły to od naszej strony (mamy miejsca 33E i 33F, lubię siedzieć i widzieć skrzydła, silnik, spoilery, klapy – no czy wszystko w tym samolocie działa :D)...
Też tak lubię. Gdy lecieliśmy do Lizbony, to wykupiłam miejsca 31E i 31F, czyli prawie takie same, jak Ty.
Ja długo wybierałam miejsce, bo chciałam mieć też porządne duże okno przy sobie, a nie szczątkowe. Jak płacę to wymagam :jezykukos:

piotrf napisał(a):Fuerteventura przegrała jesienią z południową Hiszpanią , ale cały czas jest w kolejce - będę śledził :D
Minęlibyśmy się. Ale dalej Hiszpania. Zapraszam :D
Ostatnio edytowano 14.08.2024 12:20 przez piekara114, łącznie edytowano 1 raz
piekara114
Opiekun działu
Avatar użytkownika
Posty: 16236
Dołączył(a): 30.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) piekara114 » 14.01.2024 21:40

01.11.2023, środa, dzień 1 c.d.

Mała dygresja…
Nie napisałam jeszcze... lecąc na Fuerte wizzem leci się dużym dość nowym Airbusem A321neo (239 pasażerów). Pierwsze wrażenie z samolotu? Typowa landryna, ale… właśnie, ale… fotele w tym modelu są odchudzone, cieńsze, jest 9 miejsc więcej niż we wcześniejszej generacji tych samolotów, ale miejsca siedzące są minimalne większe i jest większa przestrzeń na nogi (fotel są ciut wyżej nad ziemią). Ja mająca 153 cm wzrostu odczuwam tą różnicę, a na ciasnotę w fotelach zwykle nie narzekam, wręcz wygodnie zawsze się w nich klinowałam :mg: , mąż (180 cm) odczuwa różnicę - może wyciągnąć nogi i kolana nie obijają się mu o fotel poprzedzający. Na pewno ten samolot jest bardziej komfortowy od ryanarowskigo Boeinga. I co jeszcze? W samolocie jest cicho, dosłownie kilka dni wcześniej leciałam 4 razy i to 4 razy różnymi samolotami i ta cisza była słyszalna…

Obawiałam się tego 5-godzinnego lotu, bo ja generalnie nie lubię latać. Nie, że się boję czy coś, ale po prostu, po wejściu na pokład tracę 100% kontroli nad czymkolwiek, na nic nie mam wpływu, ani na czas, ani na postoje, ani na towarzyszy podróżny, huk, szum… No i ta nuda…. 5h nie da się czytać książki non stop (no i ile musiałabym ich zabrać ze sobą?)… Pan M. pobrał odcinki „Młodego Sheldon’a”, których wcześniej nie widzieliśmy, chyba z 5 czy 7 obejrzeliśmy i czas zleciał….

Wylądowaliśmy. Jesteśmy na Fuerteventurze..

Kilka dni przed lotem przeczytałam o długich kolejkach do odbioru samochodu… były też zdjęcia… kolejki tylko do Cicara… A tu jak na złość podpinają do samolotu rękaw i to z przodu samolotu, a my na samym końcu…. A przed nami stado rodzinek, które pozmieniały miejsca, a ich bagaże są w skrytkach nad pierwotnymi miejscami…. z tyłu nie da się wyjść, bo korytarz stale przyblokowany…nie wytrzymuję i w końcu się delikatnie przepycham, a dzieci, które porostu stoją i blokują korytarz wprowadzam w rzędy siedzeń... i w końcu jesteśmy na przodzie….. Potem rękaw, długiiiiii korytarz, sala bagażowa i w końcu wchodzimy do terminala przylotów (nie ma co ukrywać, spokojnie za wszystkimi nie szłam)… I kolejka jest… tylko jedna… tylko do naszego Cicara :oczy:
Obrazek

Dojście do okienka zajęło nam ok. 30 min… obserwowałam dochodzących Polaków do tej naszej kolejki, jakbym spokojnie wyszła z samolotu to myślę, że w kolejce spędziłabym min. 1 h, a raczej 1,5 h… Także, jeśli nie chcecie tracić czasu to lot z kabinówką i miejsca w przedniej części samolotu….

Czynne są 2 okienka i nawet sprawnie to idzie. Płacimy gotówką (kart nie pokazuję w wypożyczalniach nawet kosztem droższego najmu), co budzi lekkie zaskoczenie (taka forma jest dopuszczalna i była o tym informacja na potwierdzeniu rezerwacji), a babeczka musi poszukać drobnych do wydania… Warto mieć odliczoną dokładnie kwotę (my zapłaciliśmy dokładnie 146,83 eur, auto na tydzień z full ubezpieczeniem i bez wkładu własnego). Dostajemy umowę i zaklejoną kopertę z numerem rejestracyjnym samochodu i numerem miejsca postojowego. Samochód jest na zewnątrz na parkingu.
Jak tam trafić? Trzeba się odwrócić od okienka, iść prosto ku drzwiom vis a vis okienka i wychodzimy na małą uliczkę i ścianę. Windą lub podjazdem wejść na 1 piętro i jesteśmy na ogromnym parkingu i tuż przed budką Cicar. Odszukać miejsce postojowe z numerka na kopercie (pani w okienku też nam go podała) i już :D Zgodnie z zamówieniem mamy 500tkę , która ma przejechane 32,2 tys. km:D
Obrazek

Widok samochodu wywołał w nas uśmiech od ucha do ucha :hearts: choć demonem prędkości to on nie jest :lol:

Pakujemy się i odjeżdżamy.
Wyjazd z parkingu blokuje szlaban, który otwiera się po sczytaniu nr rej samochodu. Ale nam się nie otwiera… cofamy, aby kamera lepiej nas złapała, ale nic z tego… na pasie obok to samo… Idę to budki i mówię, w czym problem, podaję numery samochodu i babeczka coś tam klika w kompie i jak wracam do samochodu szlaban się otwiera… Z tyłu już na nas trąbią… spokojnie, są wakacje…
piekara114
Opiekun działu
Avatar użytkownika
Posty: 16236
Dołączył(a): 30.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) piekara114 » 15.01.2024 20:39

01.11.2023, środa, dzień 1 c.d.

Wyjeżdżamy i jedziemy na południe wyspy. Zaraz za lotniskiem wjeżdżamy do otwartego Lidla na zakupy, bo przecież nawet wody do picia nie mamy. Dziś jest święto (1 listopada) i wiem, że małe lokalne sklepy będą zamknięte. Ceny w sklepie bardzo przyzwoite…

Po wyjściu ze sklepu jest już ciemno, a przed nami jeszcze 40 km jazdy. Drogi na wyspie są dość szerokie (nawet te jednopasmowe), ronda świetnie wyprofilowane. Jedziemy w pełnej ciemności i po 45 min dojeżdżamy do naszej miejscowości Gran Tarajal. Czemu akurat ta miejscowość? Bo jest na południu, choć nie na samym południu, a w miejscowości Moro Jable, w którą celowałam nic ciekawego (nie nory) nie znalazłam. Przy szukaniu noclegów zauważyłam, że większość dostępnych miejsc nie ma klimatyzacji, no ale szukałam na 2 tyg. przed przylotem, więc może wszystkie z a/c zostały wynajęte :oczy: Trzeba brać z wiatrakiem, może przeżyjemy...

Dojeżdżamy do Gran Tarajal, wita nas aleja palm. Victoria, właścicielka, przysłała mi link z adresem i dojazdem, więc skręcamy i dojeżdżamy asfaltówką pod cmentarz (zgadza się z mapą), ale potem zoonk… navi pokazuje skręt w szutrówkę wzdłuż ogrodzenia z drutem kolczastym 8O Zabudowania za cmentarzem też mają na szczycie drut kolczasty :bojesie: może to jednak jakieś więzienie :co: Jest ciemno, tak wręcz czarno, nie ma lamp, a dziś 1 listopada… no taka ciekawa atmosfera… jedziemy tą szutrówką, która z każdym metrem jest w gorszym stanie… wjeżdżamy pod górkę (taki jakby podjazd) i potem jest w dół i już dalej nie damy rady jechać.. No nie ma warunków, innych zabudowań nie widać, a navi woła, że jesteśmy u celu :ysz: …. U jakiego celu :?: :idea: Tu totalnie nic nie ma…. Cofamy…
Jesteśmy na samym końcu ogrodzenia, nic nie widać… Cofamy dalej i nagle widzimy za tym ogrodzeniem pojawiające się światła… i są to światła samochodu :mg: … zauważamy, że fragment ogrodzenia to jest brama, która się otwiera, więc decydujemy się zaryzykować i wjeżdżamy za bramę….
Jedziemy pod górkę (z pyłu i kamieni wulkanicznych) i na jej szczycie widać zarysy budynków, a dalej kilka zaparkowanych samochodów. Parkujemy, a za nami podjeżdża to auto, którego światła zauważyliśmy…
Z samochodu wysiada fajna babeczka, która okazuje się właśnie Victorią. Trafiliśmy na miejsce, Wiktoria :jupi:
Jest totalnie ciemno, światła na ścieżce uruchamiają się na ruch i idziemy do naszego domku. Wszystko zgodnie z opisem, nic nie płacimy (pobrali wcześniej z karty), a Victoria nic nie mówi o depozycie (informacja była na bookingu), a my nie przypominamy tematu. Otrzymujemy klucze i pilota do bramy.

Jest już po 20-tej, mieliśmy jechać do centrum miasteczka na kolację, ale ta więzienna droga po ciemku nas zniechęca... Robimy szybko makaron (dzięki za Lidla i że zdecydowaliśmy się kupić coś konkretniejszego na wszelki), otwieramy butelkę wina i zaczynamy wakacje na Fuerteventurze.
majkik75
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2555
Dołączył(a): 25.10.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) majkik75 » 15.01.2024 21:16

No, Fuerta :proszedzieki: Dołączam i czytam z uwagą bo nawet się nie zastanawiam "czy" tylko "kiedy" :chytry:
Nie wiem jakie powody ma Pan M. co do Turcji, ale ja też raczej tam chyba nigdy nie będę.
Z Izraelem to my trafiliśmy na chwilę przed masakrą ...

pozdrawiam, Michał
piekara114
Opiekun działu
Avatar użytkownika
Posty: 16236
Dołączył(a): 30.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) piekara114 » 16.01.2024 08:44

Cześć Michał.

majkik75 napisał(a):Dołączam i czytam z uwagą bo nawet się nie zastanawiam "czy" tylko "kiedy" :chytry:
Bardzo dobre podejście :)

majkik75 napisał(a):Nie wiem jakie powody ma Pan M. co do Turcji, ale ja też raczej tam chyba nigdy nie będę.
Nie jest do kierunku przekonany... My na pewno tam się pojawimy :mg: ten kraj zbyt wiele oferuje, a jest tak blisko, aby go nie odwiedzić.

:papa:
Ostatnio edytowano 16.01.2024 09:14 przez piekara114, łącznie edytowano 1 raz
piekara114
Opiekun działu
Avatar użytkownika
Posty: 16236
Dołączył(a): 30.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) piekara114 » 16.01.2024 09:13

02.11.2023, czwartek, dzień 2

Trochę o naszej miejscówce.
Nocleg zarezerwowaliśmy na booking. Nazywa się Eco Eden i przyjmuje wyłącznie osoby dorosłe. Jest to ciąg 4 mieszań, 3 kolejne w budowie, położone na środku niczego…. dosłownie niczego… otaczają nas kamienie i pył wulkaniczny i mały sad z oliwkami… A nasz segment wygląda tak:
Obrazek
Nie wiem czemu, ale skojarzył mi się z Hobbitami i taką nazwę dostał – Domek Hobbitów :D
Małe patio, idealne na poranne śniadanie i wieczorne winko…
Obrazek

Kuchnia jest bardzo dobrze wyposażona, Tv działa…
Obrazek

…sypialnia (otwarta) dość spora, ale oczywiście szafa ma za mało półek :evil: Jak zawsze brakowało mi jakiejś komody. W pokoju wiatrak, który jednak tylko rusza powietrze, trochę dla mnie za mało (kolejnej nocy już doszliśmy, że wystarczy otworzyć okno (z moskitierą) w sypialni i okno w kuchni i robi się fajny przeciąg nocą (choć wg mnie to i tak będzie latem mało, będzie zbyt duszno).
Obrazek

Osobno muszę opisać łazienkę, bo jest dość specyficzna… Umywalka, toaleta, duży prysznic, dobre kosmetyki z serii RITUALS (nowe opakowania, oryginalne zamknięte), ale ściany łazienki nie są do samego sufitu, są na tak 2/3 wysokości, więc co nieco słychać na zewnątrz…. Specjalnie mi to nie przeszkadzało, ale pewien dyskomfort może być…. Ale mimo tego minusa (i dojazdu) miejscówkę polecam :D
Obrazek

Z poziomu dojazdu nie wygląda to najładniej….
Obrazek
….ale naprawdę miejsce bardzo fajne…
Przy oliwkach, które są przed domkami, jest altana i nieduży basen, choć ten surowy teren mógłby być lepiej zagospodarowany (ukrycie kabli, rurek itp., nie jakieś kwiatki czy cuś tylko takie szczegóły)…
Obrazek

Powyżej domków, przy parkingu jest jeszcze jeden budynek (trudno stwierdzić jak jest zagospodarowany)…
Obrazek

…a wyżej główny dom mieszkalny właścicieli.

Dom jest prowadzony w stylu eko – prąd jest z własnego wiatraka i solarów, wszystko na prąd (więc jakbyśmy mieli problem z ciepłą wodą to wiadomość na whatsApp i Viktoria przełączyłaby nam zasilanie, ani razu nie mieliśmy takiej potrzeby). Wszelkie detergenty i środki czystości używane do utrzymania domków też są eko.
Jak byliśmy to obok mieszkali emerytowani Niemcy, a z drugiej strony para hiszpańskojęzyczna taka w seniorskim wieku. Sympatyczni. Idealnie na spokojny pobyt.
Za 3 noce zapłaciłam 162 eur.
Ostatnio edytowano 17.01.2024 20:09 przez piekara114, łącznie edytowano 1 raz
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 16.01.2024 18:01

piekara114 napisał(a):Dojeżdżamy do Gran Tarajal, wita nas aleja palm.

Poznałem tamtejszy posterunek policji; ciekawe czy pan sierżant się zmienił...

Pozdrawiam,
Wojtek
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Hiszpania - España


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Wulkaniczna wyspa - Fuerteventura - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone