05.11.2023, niedziela, dzień 5 c.d.Opuszczamy popcornową plażę i jedziemy dalej. Zatrzymujemy się przy kolejnych zatoczkach, może akurat będzie można się rozłożyć i poleżeć, ale albo spore kamienie, albo mała przestrzeń i jest już kilka osób i jest ciasno.
Dalej jedziemy szutrową drogą. Mieliśmy wybór: albo cofnąć się te 4 km do Corralejo albo podjechać dalej 4,5 km, to wiadomo wybraliśmy nieznaną nam drogę
Ta część drogi jest w gorszym stanie, po drodze spotykamy kilka zabudowań
…i dojeżdżamy do wioski Majanicho, w której jest kolejna popcornowa plaża – wydaje się fajna, bo w zatoczce, bez fal, łódki kołyszą się na oceanie, ale niestety na plaży jest ogromna ilość wodorostów, które wydzielają charakterystyczny zapach… Tu nie zostaniemy na pewno…
Tu już wjeżdżamy na asfalt i jak na dłoni mamy wulkany, niestety ciężko mi je zidentyfikować…
Nasz kolejny cel to plaża w okolicy El Cotillo wybrana ze względu na liczne zatoczki, które powinny być osłonięte od wiatru. Przejeżdżamy całe miasteczko i tuż za nim trafiamy na zatoczkę
Playa Chica, która wygląda bardzo zachęcająco…
Parking spory, oczywiście bezpłatny, sporo tu na dziko rozbitych camperów i buso-camperów. Ludzie siedzą sobie przy stoliczkach, gotują, suszą pranie, przebierają się na lub po plaży, pełen luz – bardzo mi to pasuje. Parkujemy i po chwili zaczyna kropić deszcz. Postanawiamy przeczekać chwilę w samochodzie i zjeść coś z naszych zapasów – bez tego się nie ruszamy, bo nigdy nic nie wiadomo – tu teoretycznie powinny być 2 knajpki, ale są zamknięte, a cofać się do miasteczka nam się nie chce. Akurat jak kończymy nasz piknik, przestaje kropić - część osób nawet z plaży nie zeszła tylko się schowała pod parasole – też byśmy to zrobili tylko problem taki, że nie mamy parasola
Plaża dość szeroka z żółtym piskiem, a w zatoczce rzeczywiście nie ma fal, co jest zasługą wulkanicznych naturalnych falochronów – jęzory zastygłej lawy… Idealna plaża dla małych dzieci…
O typowym opalaniu nie ma mowy, ale na plaży poleżeliśmy, odpoczęliśmy, ja nawet się wykąpałam
– pierwsze wrażenie lodowata woda, ale po chwili można już spokojnie pływać
Taka uwaga: poza plażą przylegającą do samej zatoczki ciągną się inne plaże – mieszane pod kątem ilości odzieży na ciele, co jest dość normalne na Fuercie, ale w tym miejscu naturystów jest najwięcej, więc jeśli ktoś ma problem z tym, że jej/jego dzieci zobaczą nagie osoby, i na plaży, i kąpiące się w ocenie, to niech to miejsce omija…Kiedy robi się chłodniej, a tyle chłodno, że leżenie na plaży przestaje być już nie tyle przyjemnością, co nawet mało komfortowe, zbieramy się i żegnamy się z taką panią
Podjeżdżamy pod pobliską latarnię morską
Faro del Toston z 1897 r. Latarnia to zespół 3 wież: 6 metrowa jest najstarsza, średnia ma 15m, a najwyższa i najmłodsza z automatycznym światłem -30 m. Podobno można na nią wejść
ciężko w to uwierzyć, bo z bliska teren wygląda na zabity dechami…
Tu już konkretnie wieje, żałuję, że nie mam długich spodni…
Obok znajdują się naturalne baseny
Charcos, które są w naturalnych zagłębieniach między czarnymi skałami wulkanicznymi – są to bezpieczne miejsca na kąpiel, ale na pewno nie dzisiaj