04.11.2023, sobota, dzień 4 c.d.Naszym kolejnym celem jest wąwóz Barranco de Las Penitas. Jest to wąwóz między jasnymi skałami, z palmami, sosną kanaryjską (endemiczny gatunek typowy dla Wysp Kanaryjskich), małym jeziorkiem. Ścieżka prowadzi do pustelni Matki Boskiej Skalnej (Ermita de la Peña) – wg legendy to tutaj odnaleziono, zaginioną po ataku piratów na Betancurię, figurkę Matki Boskiej Skalnej – patronki wyspy. Atrakcją (która mnie najbardziej interesuje) jest Łuk Skalny (Arco de las Peñitas).
To jedziemy do Vega de Río Palmas (30km), gdzie jest jedno z wejść do wąwozu...
Po drodze mamy Barranco de la Madredel Aqua, do którego nie zjechaliśmy, spróbujemy teraz… I ponownie przejeżdżamy zjazd (nieoznaczony), a dalej nie ma gdzie bezpiecznie nawrócić, odpuszczamy… mamy jeszcze sporo punktów na dziś zaplanowanych…
Przed nami stolica regionu: Pajara. Tym razem mocno pilnuję i parkujemy dokładnie
w tym miejscu przy samym kościele Iglesia de Nuestra Señora de Regla. Jest to kościół z XVIII w., a wyróżnia go bogato zdobiony portal.
Portal wykonany jest z piaskowca wapnistego pochodzącego z Ajuy. Elementy zoologiczne i astronomiczne wyróżniają kościół na te innych na Wyspach. „
Niektórzy badacze twierdzą, że powstał pod wpływem sztuki azteckiej. Mają o tym świadczyć detale w postaci rzeźb przedstawiających głowy otoczone piórami, wizerunki słońca oraz węże – elementy wyraźnie nawiązujące do sztuki i wierzeń azteckich”. Kościół jest zamknięty na cztery spusty, więc nie zobaczymy bogatej dekoracji ołtarza. To choć popatrzę na otoczenie. Moje domowe kwiatki rosną tu sobie w ziemi
Naprzeciwko kościoła powinna być stara studnia z kołem czerpakowym – osioł chodził w kółko poruszając poziomo ułożonym kołem, którego ruch powodował obrót pionowego koła czerpakowego. Ale tej studni nie dojrzałam…. Za to przy samochodzie za ogrodzeniem dojrzałam taką….
Rozglądam się za jakąś kawiarnią, mam ochotę na barraquito, ale wszystko wygląda na wymarłe… To jedziemy dalej…
Odbijamy na drogę FV-30. Suniemy pięknym równym asfaltem.
Droga wspina się coraz bardziej do góry i staje się węższa i prowadzi brzegiem skał...
I tak dojeżdżamy do
Mirador del Risco de Las Peñas, na którym zatrzymujemy się…
…aby z góry popatrzeć na wąwóz Barranco de Las Penitas.
Pierwsza ważna dla mnie rzecz w tym miejscu to brama:
Takich bram na Fuerteventura jest kilkanaście i są to historyczne bramy do kolejnych regionów wyspy. Każda z bram jest z obu stron podpisana….
Z parkingu można wejść na widoczną górkę (Risco de Las Panas 423 m n.p.m) lub jej część i rozkoszować się widokami…
Widok na wąwóz…
Widok w drugą stronę….te białe punkty to pomalowane barierki drogowe…
Ale to jeszcze nic, bo wypatruję tu lokalną faunę – pręgowca berberyjskiego. Jest to nieduże zwierzątko z rodziny wiewiórkowatych, które w latach 60tych XX w. przywieziono na wyspę z Maroko. Przywieziono parkę, która szybko się rozmnożyła i dziś te zwierzątka są uważane za szkodniki
które niszczą środowisko naturalne. Na całej wyspie jest zakaz ich karmienia
Zauważam je całkiem przypadkowo, coś mi pod nogami mignęło i przestraszyłam się, że to jakiś wąż wylazł spomiędzy kamieni… Dopiero po chwili jak przyzwyczaimy wzrok do beżowo-brązowego podłoża to je zauważyłam
Wiewiórki są mega szybkie, ciężko je złapać aparatem, ale chętnie podchodzą do człowieka, wiedzą, że mogą na coś liczyć… wystarczy wyciągnąć rękę i po chwili podchodzą
Żałuję, że nie mam orzeszków
(wiem, że nie można ich karmić, ale i tak mam ze sobą pół kilo orzeszków ziemnych niesolonych specjalnie dla nich, raz można złamać zasady), zostały w samochodzie, a nie chce mi się wracać….
Może i są szkodnikami, ale i słodziakami
Jedziemy dalej, ale nie daleko