Witam.
Obiecałem, że troszeczkę opiszę swoje wrażenia z kolejnych wakacji w ukochanej Cro
Zaczęło się jak zwykle! w styczniu br. potwierdzenie zamówionego apartamentu i zaplanowanie wycieczek na wakacje 2009r.
Wszystko układało się ciekawie do lipca. Koniec lipca i jak grom z jasnego nieba spada wiadomość, że z wyjazdu w tym roku nic nie wyjdzie. Moja kochana Teściowa zamiast jechać z nami pojedzie na operację ale do szpitala. W trybie pilnym powiadomienie, że nie przyjedziemy z przyczyn wiadomych. Na początku września pada nieśmiało propozycja wyjazdu tylko we dwoje na wakacje. Wiele opcji przeanalizowanych i zapada jedna decyzja! Jedziemy do ukochanej Cro bez rezerwacji noclegów. Jednakże na dwa dni przed wyjazdem zrobiłem króciutkie buszowanie w necie i mamy zaklepany apartament. Pięknie położony a przede wszystkim z widokiem na morze w pierwszej linii brzegowej.
Wyjeżdżamy 11 września o godzinie 6 rano z Wrocławia kierując się na Kotlinę Kłodzką a ściślej na Boboszów.
Kilometry umykają i już po półtorej godzinie mijamy Bystrzycę Kłodzką. Po kolejnych paru minutach pierwszy postój za Międzylesiem na dotankowanie autka, rozprostowanie kości. / PKN Orlen w Międzylesiu w remoncie/
Ruszamy dalej na Czechy. Postanawiam zrobić próbę świeżo zakupionej nawigacji wklepując najkrótszą trasę na Brno. Jest ciekawie, jedziemy lokalnymi drogami i wcale nie gorszymi a napewno lepszymi niż nasze. Opłaciło się zaufać tej malutkiej szkrzyneczce. Jedziemy odrobinę wolniej bez dużego nasilenia ruchem co przekłada się na jednostajną prędkość w granicach zdrowego rozsądku i przestrzegania przepisów
Dojeżdżamy do Mikulowa. Pogoda niezbyt ciekawa ale jest sucho i w miarę przyjemnie się jedzie. Postanawiamy zrobić kolejny postój na parkingu w strefie niegdyś bezcłowej.
Dalszy ciąg nastąpi,
,