Długo zbierałam się do tej relacji, właściwie myślałam, że nigdy nie powstanie ale jednak szkoda by było bo Stambuł to miasto niezwykłe. Kiedyś relacje z tego miejsca bardzo często gościły na forum ostatnio jakby go mniej chociaż Turcja wraca do turystycznych łask a słaba lira powoduje, że również cenowo to bardzo atrakcyjny kierunek. Poniższa relacja to krótkie wspomnienie naszego zeszłorocznego, tygodniowego pobytu w tym mieście – latem 2018 r.
Stambuł to takie miasto, do którego chcieliśmy pojechać od tak zwanego zawsze ale jakoś zawsze coś stawało na drodze. A to bilety nie za tanie (ciągle trudno upolować jakąś okazję cenową), a to wygrywały inne kierunki, a to za gorąco, a to trochę niespokojnie. No ale w 2018 r. ostatecznie ulegliśmy namowom znajomych Turków, Stambulczyków z dziada, pradziada i postanowiliśmy odwiedzić ich miasto.
Tak więc pewnego letniego popołudnia lądujemy na lotnisku Ataturka w europejskiej części miasta. Pierwsze wrażenie takie sobie – lotnisko ciasne i zatłoczone do granic możliwości. Przy czym trzeba mieć na uwadze, że to było jeszcze tzw. stare lotnisko, kilka miesięcy po naszej wycieczce otwarto nowe. Na szczęście kontrola graniczna mimo sporej kolejki przebiega bardzo sprawnie. Po chwili jesteśmy „po drugiej stronie lustra”. Odbieramy bagaże i udajemy się do hali przylotów celem odszukania pana, który miał nas przetransferować do hotelu. Trochę się szukaliśmy ale w końcu się udało. Jedziemy. Tu wrażenie zdecydowanie lepsze – ulica szeroka, ruch spory ale płynny a przede wszystkim jest … zielono. Spodziewaliśmy się wysuszonej trawy i rachitycznej roślinności a tymczasem nadmorski bulwar wygląda całkiem przyjemnie.
Podróż do hotelu trwała niespełna pół godziny. Znaleziony przez booking.com Aparthotel Konak w pobliżu parku Gulhane spełnił nasze wszystkie oczekiwania. Pokój przestronny, mały aneks kuchenny, łazienka przyzwoita, śniadania zjadliwe, położenie doskonałe (5 minut piechotą od Topkapi i może z 10 do Hagia Sophia). Czego chcieć więcej? Kolacją w okolicznej knajpce kończymy dzień.
To tyle tytułem wstęp. Zdjęć z tego dnia prawie nie mam. Mam nadzieję, że znajdą się chętni na taką relację. Jeśli tak to ciąg dalszy wkótce nastąpi.