napisał(a) Aglaia » 15.10.2019 11:29
Wspomnienie po Stambule jest oczywiście wspaniałe. Z chęcią wrócilibyśmy jeszcze do tego miasta. Zaskoczyło nas i to bardzo pozytywnie. Stambuł to jedno z niewielu miejsc, które właściwie znałam całkiem dobrze zanim do niego przyjechałam. Ulicami miasta spacerował setki razy razem z bohaterami książek tureckiego noblisty Orhana Pamuka. Uważny czytelnik zauważy pewnie, że nawet tytuł relacji został zaczerpnięty z jednej z jego książek. Spodziewałam się jednak, że samo miasto nieco nas rozczaruje. Zabytki oczywiście miały być wspaniałe (i były) ale obawiałam się, że samo miasto będzie przytłaczającym molochem. Na szczęście nic takiego nas nie spotkało. Dla nas Stambuł to idealna mieszanka wschodu z zachodem. Niewiele w świecie islamu jest takich miejsc gdzie obok siebie idą dziewczyny w wyjątkowo kusy szortach i kobiety zakryte od czubka głowy po czubki palców. Wszystkie to obywatelki jednego kraju…
Oczywiście jest tłok, jest dużo ludzi ale przeciętnego turystę, poruszającego się wokół głównych (lub mniej głównych) zabytków właściwie to nie dotyczy. Ogrom miasta jak, jego zaludnienie i niewydolność systemu publicznej komunikacji dały się nam we znaki dopiero jak próbowaliśmy się ze znajomymi przedostać samochodem z europejskiego na azjatycki brzeg gdzieś w okolicy 2 mostu, w okolicach popołudniowego szczytu. W Europie nie wiemy co to korek
.
Stambuł to było też dla nas pierwsze zetknięcie z turecką kuchnią. I tu kolejne zaskoczenie – jest po prostu pysznie. Najlepsze są przystawki ale dobrze zrobiony kebab też nie jest zły
. Po tygodniu takiej wyżerki uważamy, że nasze budy z kebabem należałoby nakazem administracyjnym rozebrać
.
Czy coś bym zmieniła w naszym planie? To zależy jakie kto ma priorytety. W samym mieście spędziliśmy tydzień ale efektywnego zwiedzania mieliśmy tak ok. 4,5 dnia. Tak więc w tydzień na pewno można zobaczyć więcej. Jak ktoś nie ma dziecka, które musi potaplać się w morzu to może sobie odpuścić Wyspy Książęce albo raczej je objechać (promy + rowery) niż wylegiwać się na plaży co prawdę mówiąc dla dorosłych było nieco wątpliwą przyjemnością. Bez specjalnych strat w ludziach można też odpuścić sobie harem w Dolmabhace. Może to tylko godzina ale zawsze można ją przeznaczyć na coś fajniejszego. Jeśli ktoś ma mało czasu całodzienny rejs do Kavagi też może sobie darować a w zamian wybrać się na wersję skróconą tej wycieczki (do pierwszego mostu i połączyć to ze spacerem po Ortakoy). Wersja krótsza jest też dostępna w opcji wieczornej. To czego trochę żałuję to, że nie poszliśmy na Wielki Bazar. Był w planach ale niestety zawsze jakoś już nam się nie chciało. Może będzie na następny raz. Następnym razem chciałabym też wybrać się do meczetów w pobliżu przystani Uskudar – żeby poczuć się trochę bardziej jak w Azji
. Z wody fajnie prezentowała się też twierdza Rumeli –to niestety trochę daleko – ale może kiedyś się uda. Warte odwiedzenia są też podobno kościoły na Chorze (przepiękne wczesnochrześcijańskie mozaiki) – z tym, że to spacer dla wytrwałych – nie jest łatwo dostać się tam publiczną komunikacją. Warto też odwiedzić któryś z mniej uczęszczanych meczetów (w mojej relacji były 3 – Sulejmana, Mehmeta Zdobywcy i Ajjuba) – ale w Stambule tyle tego jest, że każdy znajdzie coś dla siebie.
Dziękuję wszystkim czytelnikom. Gdyby ktoś miał jakieś pytania to w miarę możliwości postaram się odpowiedzieć.