Sobota ciąg dalszy- Chorwacjo.Na do widzenia cykamy jeszcze trochę zdjęć Lili.
Camp w drugim tygodniu września wyraźnie pustoszeje. Najlepsze miejsca są pozajmowane, ale to już końcówka sezonu. W drugim tygodniu naszego pobytu było widać, że więcej ludzi wyjeżdża niż przyjeżdża. Mieliśmy nawet pomysł żeby się przenieść w jakieś miejsce na klifie, ale jak przyszło co do czego, to nam się odechciało.
Komu by się chciało przenosić to wszystko:
Żegnamy się z Siwym i Gospodarzami... mówimy sobie: do zobaczenia za rok
i ruszamy.
Widoki z trasy zna każdy kto był za tunelem, ale to nasz ostatni przejazd, więc musieliśmy zrobić kilka zdjęć.
Šćedro i nasza zatoczka.
I już za tunelem... wtedy już czujemy, że nasza tegoroczna przygoda w Chorwacji dobiega końca.
Dojeżdżamy do Starego Gradu i kupujemy bilety.
Mamy jeszcze sporo czasu. Zresztą taki był plan... chcieliśmy zrobić zakupy w dużym markecie, takie zakupy
do domu.
Ajvary, wina, piwa, oliwki, burki, sery i inne baaaaardzo potrzebne rzeczy wylądowały w bagażniku (czyli gdzieś wszystko siłowo poupychaliśmy).
Teraz tylko czekanie na prom.
Na promie znajdujemy ustronne miejsce, gdzie możemy uciąć sobie drzemkę. Arturo tylko na chwilę wychodzi na pokład, bo Łysy fajnie świeci.
Wjeżdżamy do Splitu i tak jak rok temu przez chwilę nie możemy się przyzwyczaić do takiej ilości ludzi, samochodów, świateł... do cywilizacji. Jednak przez te dwa tygodnie przebiegane w japonkach, dresach i strojach kąpielowych trochę zdziczeliśmy.
I to już koniec.
Podsumowanie? Spróbuję napisać parę słów, chociaż będzie trudno bo drugi raz byliśmy w tym samym miejscu i zauroczyły nas te same rzeczy co rok temu.
Hvar i jego zatunelona strona są dla nas idealnym miejscem na wakacje. Lubimy przez te dwa tygodnie chodzić na luzie i nic nie musieć. Na urlopie trochę uciekamy od zgiełku i zamieszania i dlatego numerem jeden tych i poprzednich wakacji były te dni lenistwa na Šćedro. Chociaż na równi z nimi mogę postawić pontonową wycieczkę do Visu... i płynięcie w deszczu... i przy zachodzie słońca. Do tego dodam niesamowite nurkowania... i nabijanie butli nurkowych z butlami wina w ręce... i ludzi których mieliśmy szczęście tam poznać... i camp Lili... i .... nie dam rady zrobić takiej listy the best of, nie ma szans.
Znaleźliśmy tam to, czego potrzebujemy. Wiem, że w Cro jest tyle pięknych miejsc i bardzo chciałabym wrócić na Pelješac na Cres czy na Pag. Chciałabym na dłużej odwiedzić Korculę albo spędzić czas na Dugim Otoku, bo tam są bajeczne nurkowania, ale... nie wiem czy za rok znowu nie wylądujemy na Hvarze.
Tak czy siak:
Chorwacjo i do zobaczenia za rok!
Bardzo Wam dziękuję za obecność i te wszystkie miłe komentarze!