7 września- środa: O tym, że lepsze jest wrogiem dobrego.Wieczorem jedziemy do Pitve. W planach mamy spacer uliczkami miasteczka, które tak często mijamy podczas hvarskich wojaży i kolację w konobie Dvor Dubokovic. Rok temu baaaaardzo podobało nam się w konobie Kokot w Dolu- pyszne jedzenie, miła obsługa i super klimat, ale zachęceni bardzo dobrymi opiniami o Dvorze postanowiliśmy spróbować czegoś innego i mieć na ten temat swoje zdanie.
Już nie wiem który raz jedziemy skalnym tunelem... i on dalej robi na nas wrażenie.
Nie wiem czy wiecie, ale w tunelu są drzwi, a za drzwiami beczki z winem.
Kiedyś był to magazyn broni, a teraz miejsce do magazynowania wina. Są nawet dwa takie pomieszczenia. Jadąc od strony Pitve drzwi są na początku tunelu po lewej stronie.
Chwilę stoimy na światłach i pstrykamy zdjęcie Šćedro. Gdzieś tam jest
nasza zatoczka.
Dojeżdżamy do Pitve i parkujemy na oznakowanym miejscu.
Zjazd na parking jest na łuku, zaraz za tym budynkiem.
Konoba czynna jest od 18.00. Nie chcemy wpaść tam jako pierwsi, więc najpierw krótki spacerek po Pitve.
Wrzesień na Hvarze jest miesiącem wybuchowym.
Co jakiś czas mijamy znaki, ciężko zabłądzić.
Miasteczko nam się podoba, jest sporo klimatycznych uliczek.
Nieźle już zgłodnieliśmy, więc najwyższy czas zasiąść przy stoliku.
Pierwsze wrażenie?
Klimat gorszy niż w Kokocie. Jest
zimno, nie wiem czy wiecie o co mi chodzi... ale czasami wchodzisz na knajpy, wita Cię uśmiech kelnera/właściciela i mimo tego, że zdajesz sobie sprawę, że to ich praca, to czujesz się dobrze (patrz np Pelago w Jelsie). Głupia sprawa, ale brakowało mi też jednej rzeczy- chleba i oliwy.
Mają za to ładne kwiatki.
Zamówiliśmy talerz rybny.
Ryby, kalmary, krewetki i blitva były pyszne, to trzeba im przyznać. Arturo nawet stwierdził, że blitva lepsza niż w Kokocie
, ale... jak dla nas w tej rozgrywce wygrywa kameralny i
ciepły Kokot.
Nooo i jest trochę tańszy.
I to nie jest tak, że byliśmy niezadowoleni. Miejsce sprawdzone, wyrobiliśmy sobie swoje zdanie- jedzenie pyszne, komuś innemu może się tam bardzo spodobać, ale my... już tam raczej nie wrócimy.
Dobranoc i do następnego, pontonowego, odcinka.