6 września- wtorek: Pierwsze zanurzenie i bora.
Wiało praktycznie całą noc. Na szczęście nam wiatr tak bardzo nie przeszkadzał, camping Lili jest tak położony, że co jakiś czas słyszeliśmy tyko takie huuuuuu i to w zasadzie tyle.
Jako, że wczoraj doszła książka "888 portów i zatok, przewodnik żeglarski po Adriatyku" (dzięki smoki3 ), to pozwolę sobie przepisać z niej trochę (bo w książce to ze trzy strony tego jest ) informacji na temat tego zjawiska. Jeżeli Was znudzi, to krzyczcie, następnym razem sobie odpuszczę.
Porywisto- burzowy bora jest niebezpieczną " specjalnością" wschodniego wybrzeża Adriatyku. Nadciąga nagle, z północnego wschodu, niosąc wodny pył nad morze i wyspy. Pojawia się przy wysokim ciśnieniu i pięknej, słonecznej pogodzie, bez żadnych zwiastunów, jak przysłowiowy grom z jasnego nieba. Występowanie tego wiatru spowodowane jest położeniem Gór Dynarskich, które wzdłuż wschodniego wybrzeża Adriatyku wypiętrzone są w przeważającej części bardzo blisko morza i nie są podzielone żadną głęboką doliną. Następnym warunkiem powstawania bora jest duża różnica ciśnień pomiędzy wybrzeżem a Adriatykiem. Im jest ona większa, tym prawdopodobieństwo wystąpienia bora jest większe i tym bardziej jest on niebezpieczny.
Bora latem trwa z reguły od jednego do trzech dni, a czasami trwa tylko kilka godzin. W lipcu i sierpniu istnieją duże szanse na kilkutygodniowy wypad, podczas którego bora nie wystąpi.
Umiarkowanie silny letni bora ma również swoje dobre strony: przynosi świeże powietrze, umiarkowane temperatury i znakomitą widoczność.
To by było na tyle ( a może i tak trochę za dużo ), ale było tak jak napisali- była piękna widoczność, a do tego Jadran odzyskał swój kolor.
Po raz pierwszy na nurkowanie nie wypływaliśmy barką nurkową, a zdecydowaliśmy się na nura z brzegu w Św. Niedzieli. Przynajmniej była okazja zrobić zdjęcie ławeczce z bliska.
Klarujemy sprzęt i pod wodę.
To jest chyba odpowiedni moment, żeby napisać dlaczego z tego nurkowania nie ma zbyt wielu zdjęć, a te które są nas nie zadowalają. Tzn mi się podobają, ale Arturo coś marudzi, że się nie nadają i mam nie wrzucać.
Sprawa wygląda tak, że jakiś czas temu została zakupiona lampa błyskowa. Do tej pory nie było czasu i okazji na to, żeby ją przetestować i nauczyć się robić zdjęcia z jej użyciem.
Z nurkowania na nurkowanie było coraz lepiej, ale początki są trudne.
Kolory podwodnej Chorwacji są niesamowite. Wystarczy tylko poświecić latarką i widać czerwony, zielony, żółty, fioletowy iii można by tak długo wymieniać.
Spotkaliśmy też węża morskiego.
Nurkowanie w porcie w Św. Niedzieli, często nazywane jest nurkowaniem w second handzie, często można tam znaleźć jakieś gadżety np markowe okulary przeciwsłoneczne.
Rok temu w relacji szczegółowo opisywałam podwodny stan portu, więc tym razem napiszę tylko, że nic się nie zmieniło. Słupy dalej stoją na workach.
Iiii muszę jeszcze napisać, że chyba jeszcze nigdy nie nurkowałam w tak silnym prądzie. Wiało pod wodą jak chol.... . Czasami trzeba było uprawiać wspinaczkę i pomagać sobie rękoma.
Pierwsze koty za płoty, ale oczywiście po tym pierwszym nurze jesteśmy bardzo zadowoleni.
W drugiej części dnia wybraliśmy się (w końcu!) na naszą campingową plażę i do Jelsy, więc... do zobaczenia.