Dzień 2 (06.09) Dojazd do Splitu Na drugi dzień zostało nam do przejechania już tylko ok. 550 km, więc spokojnie, po śniadaniu ruszyliśmy w dalszą drogę do Splitu,
„celując" w prom o godz. 14:30. Zatankowaliśmy na Węgrzech w Nagykanizsaza za 375,9 Ft/litr i wjechaliśmy na autostradę M7,
kierując się w stronę przejścia w Letenye. Na granicy było pusto. Ruszyliśmy dalej autostradą A4 w kierunku Zagrzebia.
W miarę zbliżania się do stolicy Chorwacji, pogoda pogarszała się z każdym kilometrem, a temperatura spadała.
Na Węgrzech mieliśmy 17 st., a przed Zagrzebiem już tylko 14,5 st. i popadało. Na jednym z
odmorište, przy obwodnicy Zagrzebia,
gdzie zrobiliśmy krótki postój, aż mną wstrząsnęło. Termometr wskazywał 13,5 stopnia
a do tego padał deszcz.
Już zacząłem rozważać, czy wrześniowy Hvar, to nie jest pomyłka. No, ale spoko - myślę sobie, przecież jesteśmy jeszcze
przed słynnym tunelem, a więc w zasięgu klimatu umiarkowanego, zmierzając do strefy z klimatem śródziemnomorskim.
Trzeba tylko przebić się przez masyw Velebitu i będzie dobrze. Poza tym Maja pisała, że
„Rujan je predivan u Ivan Dolcu” - wrzesień jest cudowny w ID.
Od tunelu Sveti Rok, zaczęło się poprawiać. Różnica temperatur: wjazd 15 st. wyjazd 19,5 st.
Temperatura rosła, ale wiał silny boczny wiatr. Zrobiło się nawet 24 st., jednak w okolicy Zadaru znowu popadało.
Pewna piosenka zaczyna się słowami:
„Malo ispod Svetog Roka, kad se putem spuštaš doli… (Niedaleko poniżej św. Rocha,
kiedy drogą zjeżdżasz w dół…) Miejsce, które chyba wszyscy znają z autostrady A1. Tutaj już było lepiej, chociaż jeszcze nie idealnie.
Zbliżając się do Splitu, uśmiech pojawił się na twarzach załogi, bowiem słońca było coraz więcej i temperatura rosła.
Kiedy wjechaliśmy do miasta, termometr pokazywał 31,5 stopnia. Jest dobrze, jest bardzo dobrze – pomyślałem.