napisał(a) janek.pl » 28.11.2011 19:55
Płyniemy na północ, narazie nic nie wieje - idziemy na silniku, po prawej mijamy Komize. Gdy oddaliliśmy się od wyspy zaczęło powiewać. Stawiamy żagle i prujemy prosto na Soltę a dokładniej do zatoki Sesula. Późnym popołudniem dopływamy. Od razu podpływa ponton z konoby, podaje menu, oferuje bojkę do cumowania. Oczywiście pod warunkiem konsumpcji. Wpływamy głębiej do zatoki, jest następna konoba. Tu się zatrzymamy.
Człowiek na pontonie ( nie wiem jak nazwać jego fuchę) podaje menu, pomaga w cumowaniu. Używa pontonu jako pchacza i obraca naszą kilkunastotonową łódeczkę tak by rufę skierować do brzegu. Dziób stoi na bojce, rufa przycumowana do przygotowanego łańcucha w skale. Nic nas już dzisiaj nie ruszy. Po jakimś czasie przypływa druga łódka z naszej ekipy, cumują obok.