16 września, środa cd.Z Povlji jedziemy prosto do Sumartinu. Gdy byłem przed laty w tym portowym miasteczku nawet mi się tutaj podobało... ale teraz mając co nieco jeszcze w pamięci i porównanie bardzo świeżymi wrażeniami z innymi miejscowościami na wyspie okazuje się że Sumartin wypada nader blado
. Dlatego nie miałem zamiaru specjalnie się zatrzymywać i spacerować by pokazać go Małgosi (ona też stwierdziła że po pierwsze PLAŻA
, a po drugie że rzeczywiście można sobie Sumartin odpuścić), po prostu przejeżdżamy krętymi uliczkami pośród nowych i nieco starszych domów by osiągnąć wymarzony popołudniowy plażowy relaks.
Na północ od Sumartinu zachęcająco na mapie wyglądały dwie plażowe zatoczki - jedna, bliższa o nieznanej nazwie, druga nieco dalej, oznaczona jako Puntica. Telepiemy się więc w ich kierunku dość kiepską szutrowo-pylistą drogą przez opłotki miasta, w końcu jesteśmy w pobliżu. Zjazd do noname'a
jest na tyle stromy że wolę najpierw sprawdzić co znajduje się na dole, zbiegam zostawiając auto na drodze (nie za bardzo jest tu gdzie zaparkować)... jak szybko zbiegłem tak jeszcze szybciej podbiegłem
. Mały skrawek sporych otoczaków nie dość że sam w sobie jest nieciekawy, to jeszcze jest zajęty przez tekstylną czwórkę młodych ludzi. Nic tu po nas.
Kilometr może dalej powinien się znajdować zjazd do Punticy. Powinien, ale go nie ma
, w tym miejscu gdzie wskazuje go mapa jest jakaś prywatna działka i dom. Ok, zjechać się nie da, to może chociaż zejdziemy na dół zobaczyć.... odpada. Nie ma gdzie zostawić auta, nie widać którędy można by zejść. Odpuszczamy
.
Wróciwszy do Sumartinu zatrzymuję się na chwilę by Małgosia mogła wysiąść i choć przez chwilę poprzyglądać się temu miejscu.
Być może leżąca powyżej, w głębi wyspy Selca okazałaby się ciekawsza, ale dziś nie mamy już ani czasu ani ochoty na zwiedzanie. Wracamy aż do Novo Selo i odbijamy w lewo w kierunku zatoczki Vošćica. Parę kilometrów jazdy niezłą, w znacznej mierze asfaltową bądź betonową uliczką kończy się na małym placyku przy paru zabudowaniach nad zatoką. Instynkt samozachowawczy znów zadziałał jak w przypadku mostu Franje Josipa
, zapędzając się stromo w dół można by także i tu mieć kłopoty z powrotem... na szczęście tego unikamy
.
Zostawiam Małgosię z zadaniem wypakowania i przygotowania rzeczy na popołudniowe plażowanie a sam zbiegam na dół by sprawdzić co tam zastaniemy. Niestety, rekonesans nie wypada zbyt dobrze ale cóż, innego wyjścia już nie mamy, naszym przeznaczeniem na popołudnie będzie Vošćica
Zatoczka jest głęboko wcięta w ląd wyspy a nad nią znajduje się kilka, kilkanaście może niedużych, letnich domków. Cała okolica jest wykorzystywana rolniczo, rosną tu głównie oliwki na zadbanych poletkach. Niestety (bo to też mamy zawsze na uwadze) nie będziemy mogli tutaj zostać na noc, to miejsce zupełnie się nie nadaje, będziemy zatem musieli na tyle wcześnie się z plaży zebrać by coś sobie na dzisiejszą noc poszukać. Ok, na razie idziemy na dół.
Uvala Vošćica mocno rozczarowuje
, nawet bardziej niż to co widziałem wcześniej z góry. "Plaża" jest niewielka i mocno zaśmiecona a składa się z wielkich kamieni, jeszcze większych niż wczorajszy Borak za Sutivanem. Tam chociaż było czysto
. Rozkładamy się w towarzystwie 4 kobiet w dość zaawansowanym wieku które dotarły na dół tuż przed nami. Jest kiepsko.... a żeby było jeszcze gorzej (tak, może być jeszcze gorzej
) tuż przed nami do zatoki wpływa łódka z mocno rozbawioną grupką młodych Chorwatów, prawdopodobnie przypłynęli tu z Makarskiej lub innej miejscowości w okolicy. Muzyka, śpiewy nieco podpitymi głosami... taka atmosfera towarzyszy nam przez sporą część pobytu w Vošćicy
.
Małgosia pływa niedaleko brzegu, ja postanowiłem że nie wejdę do wody dopóki łódka nie odpłynie. Efektem przybrzeżnego taplania się w średnio ciepłej wodzie jest kolorowa meduza
.
Panie są szczelnie poubierane, my oczywiście nie prowokujemy i grzecznie założyliśmy plażowe ciuszki
. Rozmawiają, trudno poznać czy hałaśliwa łódka im przeszkadza czy nie widzą problemu.
Po jakiejś godzinie w zatoce zapanowała błoga cisza
. Popływałem... nie jestem dobrym pływakiem ale w tym roku w Chorwacji jakby wstąpiły we mnie nowe moce
i mogłem popływać jak nigdy, daleko i długo, i co ciekawe w ogóle nie męczyło mnie to. Czyżby woda w Adriatyku była bardziej słona niż w Morzu Egejskim?
.
Gdy słońce już definitywnie schowało się za wzgórza zbieramy się do powrotu.
Brzeg i zaplecze plaży było naprawdę mocno zaśmiecone, widać było też ślady ogniska, może czasem ktoś zabiera się i pali trochę wyrzuconych przez morze śmieci. To tylko nikła część tego co można było tam zobaczyć.... ewidentnie bywalczyniom (miejscowym bo rozeszły się po pobliskich domkach) ten stan rzeczy nie przeszkadza zupełnie.
Ale dość narzekania
, na zakończenie parę zdjęć zatoczki której część stanowią całkiem fajne klify.
Słabo to widać na komórkowym zbliżeniu ale wzdłuż klifu na pewnej wysokości była przeciągnięta lina... nie odgadliśmy po co
.
Wracamy do auta i udajemy się na poszukiwania noclegu. Siedząc na plaży przejrzałem okolicę, także drogi z Selcy do Gornjego Humaca i coś tam wytypowałem... jadąc okazało się że żadne z wytypowanych miejsc na nocleg się nie nadawało. Byliśmy już nieco podłamani
bo w międzyczasie zapadły zupełne już ciemności a wiadomo jak się szuka w takich warunkach w nieznanym terenie miejsca do spania. Mieliśmy jednak trochę szczęścia (więcej niż rozumu
) i zupełnie przypadkiem w sporej już desperacji trafiliśmy w nietypowe a ciekawe dość miejsce wyglądające jak dawny, nieużywany już kamieniołom
. Było to przy skrzyżowaniu gdzie od szosy Gornji Humac-Bol odbija w prawo droga do brackiego lotniska. Było tam nieźle bo ukształtowanie terenu sprawiło że byliśmy raczej niewidoczni z tejże drogi, zaś fatalnie
bo całość podłoża stanowiła skała... równa ale pochyła pod dość znacznym kątem
. Ustawiłem auto najlepiej jak mi się w tych ciemnościach wydawało że można, popodkładaliśmy później pod głowy najrozmaitsze rzeczy ale i tak zjeżdżaliśmy w dół całą noc
, jeszcze nigdy tak krzywo nie staliśmy. I gotowanie nie było proste, trzeba było uważać by garnki nam nie zjechały z palnika
....cóż, życie bez przygód i późniejszych wspomnień byłoby nudne
.
A tak wyglądał ten dzień na mapie (z grubsza):
A - Uvala Trstena
B - Postira
C - Pučišća
D - Povlja
E - plaża Puntica
F - Sumartin
G - uvala Vošćica
H - nocleg w kamieniołomie
c.d.n.