A już wcześniej postanowiłem że nie będziemy wracać tą samą drogą ale pojedziemy dalej na zachód, przez Murvicę wzdłuż południowego wybrzeża wyspy. Liczyłem że może tam uda się zjechać gdzieś do którejś z licznych, widocznych na mapie zatoczek i zostać na noc. Nie wdając się w szczegóły.... ta okolica absolutnie nie spełniła naszych oczekiwań
, zatoczki okazały się bądź prywatne (zakaz wjazdu - privat) bądź w ogóle niedostępne. Przetelepaliśmy się jedynie ładnych parę kilometrów średniej jakości szutrowym traktem mijając po drodze ciekawe ruiny.... wiedziałem że to nie Pustinja Blaca bo do niej idzie się spory kawałek pieszo, ale budowla wyglądała łudząco podobnie do tej znanej mi ze zdjęć
.
Kilka fotek z drogi o mocno popołudniowej już porze.
Dojechaliśmy do... asfaltu
, wcześniej wyczytałem że poprowadzono nową drogę w tym kierunku, prawie do ostatniej zagospodarowanej zatoki w tym rejonie, uvali Farska. Do samej zatoki nie zjechaliśmy, droga była stroma a widok z góry na liczne domki na zboczach wystarczył byśmy się przekonali, że to nie miejsce dla nas. W Grecji bez większego trudu na niemal każdej wyspie można znaleźć podobne do Farskiej zatoki ze żwirowymi bądź piaszczystymi plażami z tą różnicą, że żadnych albo prawie żadnych zabudowań tam nie ma
, że są dzikie a przy tym dostępne... Chorwacja ponownie nas przekonała że nie jest Grecją
.
Podjeżdżamy piękną
nową i zupełnie pustą szosą stromo pod górę.
Robi wrażenie
.
Spieszymy się bo za chwilę zapadnie zmrok a my zostaniemy bez miejsca do spania... ostatecznie zostajemy gdzieś na płaskowyżu, pełno tu dróżek w interior, pośród niewysokich krzaczastych, kolczastych zarośli jałowców. Wybieramy dróżkę przejezdną a wyglądającą na nieuczęszczaną... by ktoś nas nie zaskoczył przypadkiem w środku nocy chcąc przejechać
. Wieczór na wysokości kilkuset m. n.p.m. jest chłodnawy, wyraźnie chłodniejszy niż ostatnie noce na wybrzeżu, blisko morza, trzeba wyciągnąć długie spodnie i polary. Gotujemy obiad przy dobiegających zewsząd dźwiękach owczych dzwonków
, zresztą stadko tych ciekawskich podobnie jak kozy zwierząt towarzyszy nam przez dłuższy czas przyglądając się nieznanemu, dziwnemu zjawisku być może na ich codziennej drodze do miejsca gdzie spędzają noc.
To był fajny dzień, choć nie udało się nam zanurzyć w morzu. Przejechaliśmy kawałek drogi z Pagu do Splitu, przepłynęliśmy na Brač, a tutaj poznaliśmy dwa super fajne miejsca (i jedną mniej fajną okolicę południowego wybrzeża). Wystarczy na dziś, czas na sen
.
c.d.n.