7 września, poniedziałek cd.Pogoda w dalszym ciągu jest niejednoznaczna, jest ciepło ale dość mocno wieje, przeważnie świeci słońce ale chmury na niebie też są i to w dość sporych ilościach. Decyzję podjęliśmy już wcześniej - plażowania dziś nie będzie, za to będzie co innego, coś, czego w ogóle nie planowaliśmy i nie braliśmy pod uwagę
.
Podjeżdżamy na "przełęcz" dzielącą dolinę Baśki od reszty wyspy. Treskavac, to będzie nasz punkt startowy na górską... no, powiedzmy
wycieczkę która zajmie nam czas w środku dzisiejszego dnia.
Na przełęczy zastajemy mały placyk na którym można zostawić auto oraz informacje o czasie wędrówki i odległościach. Nie wiem dlaczego nie zrobiliśmy zdjęcia
, pamiętam że do wyboru były dwie góry - najwyższy szczyt Krku - Obzova oraz nieco niższy i znacznie bliżej tego miejsca położony Veli Vrh. 50 minut na Veli Vrh to pestka
, tam pójdziemy bo 6 km i półtorej godziny na Obzovą to chyba nam się nie chce...
Przebieramy buty, wyciągam Małgosi kijki... nigdy nie wiemy czy buty i kijki będą przydatne, ale zabieramy je zawsze bo a nuż... i taki "nuż" mamy właśnie teraz
. Amatorów wędrówki nie ma zbyt wielu, stoją tu zaledwie 3 samochody. Przestawiam jeszcze nasze auto z nieosłoniętego placyku, wciskam je pod sosny tuż przy drodze, tu będzie miało cień nawet do wieczora. Nie zabieramy nic do picia ani do jedzenia, zaraz przecież wrócimy...
Początkowo idzie się spory kawałek drogą, częściowo szutrową ale w większości asfaltem, lekko pod górę. Mijają nas dwa zjeżdżające z naprzeciwka samochody, oba na chorwackich numerach.... i tak się zastanawiamy czy aby na pewno tą drogą nie mogliśmy sobie podjechać bliżej?
. Żadnego zakazu nie było, może po prostu zmylił nas ten parking przy drodze? .
Być może teoretycznie podjechać byłoby można ale w sumie lepiej że nie zrobiliśmy tego bo:
- z Chorwatami to nigdy nic nie wiadomo
- w miejscu gdzie szlak opuszcza drogę wchodząc w interior nie było zbytnio miejsca na pozostawienie auta
- przejście kilometra czy półtora asfaltem to nie jest wielki wyczyn
.
Idąc rozglądamy się czy może tu nie byłoby jakiegoś sympatycznego zakątka na nasz dzisiejszy nocleg
, może i by się znalazł ale ostatecznie odpuszczamy ten pomysł. Dochodzimy do miejsca gdzie znaki szlaku odbijają w prawo... my jednak (skoro tak fajnie się idzie drogą
) sprawdzimy czy nie dałoby się podejść nią jeszcze trochę.
Droga wchodzi w las i staje się nieco bardziej stroma. Mapa google jest bezlitosna dla naszego pomysłu
, to nie w tę stronę, poza tym zaraz będzie koniec asfaltu... skoro jednak już tu jesteśmy sprawdzimy co jest na końcu
.
Na końcu stoi odkryty, terenowy pojazd, las się kończy skalnym urwiskiem na którego brzegu zbudowano drewnianą konstrukcję.
O taką.
Szybko orientuję się co to za miejsce - górna "stacja" krckiej atrakcji - zjazdów na linie. Gdy szliśmy pod górę słyszeliśmy charakterystyczne dźwięki, nie bardzo umiałem przypisać je do konkretnego źródła, teraz wszystko stało się jasne. Myślę że jest to niezła atrakcja, odległość bowiem zjazdu to może i ponad kilometr a urwisko i skały robią wrażenie. Nie mamy zdjęcia, bo było pod słońce
.
Tylko takie
.
Chwilę zastanawiamy się jak dotrzeć do szlaku, wracać się nam nie chce, pójdziemy na przełaj i spróbujemy go znaleźć. To był dobry pomysł, niedługo jesteśmy tam gdzie trzeba a po chwili dochodzimy do małego jeziorka.
W jeziorku mieszka sobie taki zwierz
Jeziorko
Gdzieś mniej więcej w tym momencie decydujemy że co tam Veli Vrh
, nie będziemy się rozdrabniać i pójdziemy jednak od razu na Obzovą - zachęceni wymalowanymi na kamieniach znakami na rozwidleniu.
Veli Vrh zostaje z boku.
Idzie się przyjemnie, trochę w górę, trochę w dół, trochę po kamieniach a trochę po trawie. Jest ciepło i gdyby nie wiatr byłoby na pewno gorąco, a gdyby nie zamglone niebo to byłoby chyba nie do wytrzymania. Przynajmniej nie musieliśmy szukać ochłody w kolejnych jeziorkach
Pozostawiamy je zatem mieszkańcom tych okolic
A tak w ogóle to bardzo tu ładnie, bardzo się nam podoba i cieszymy się że wybraliśmy się dalej i właśnie tędy
.
Największe "polje" ze sporym akwenem mijamy nieco bokiem.
Potem następuje chwilka bardziej stromego podejścia (no kiedyś w końcu trzeba
) z jeszcze ładniejszymi widokami
.
Górskie krajobrazy Krku
To chyba jest nasz cel
.
Nie chyba, ale na pewno... tyle że idziemy do niego na przełaj przez kamienie bo zgubiliśmy oznaczenia szlaku
.
Widać kościółek sv. Ivan nad Baśką przy którym byliśmy niedawno.
Bardzo lubimy takie tereny i takie rozległe krajobrazowe widoki... i bardzo fajnie że ta pogoda dziś trochę się "popsuła" bo dzięki temu jesteśmy tu gdzie jesteśmy... w innym przypadku chyba nie wpadlibyśmy na pomysł by się tutaj wybrać.
c.d.n.