Czwartek, 24 września
Kolejny wschód słońca nad Priżbą
, jak widać wstawaliśmy dość wcześnie
Wstaje kolejny dzień z piękną pogodą, to już powoli staje się podczas naszego wyjazdu zasadą
. Co ciekawe, wieczory, noce i poranki jak na końcówkę września są bardzo ciepłe, gdy wracamy wieczorami do domu samochodowy termometr pokazuje około 18 - 22 stopnie, rano wyraźnie można zauważyć różnicę między temperaturą nad samym morzem, która wynosi około 20 stopni, a wnętrzem wyspy, gdzie może ona być nawet o kilka stopni niższa. Niezwłocznie, nie tracąc czasu wyjeżdżamy z kwatery jak zwykle około 8 rano i ponownie mijając Grscicę wspinamy się na wzgórza. Przepiękny jest widok na oświetlone porannym słońcem Blato, Vela Lukę i powoli zanikające o tej porze mgły w dolinie.......
Mijamy Blato i kierujemy się tym razem na północ, nową drogą w stronę Prigradicy. Ostry zjazd z otaczających miejscowość wzgórz i już jesteśmy na nabrzeżu, nad samym morzem. Prigradica jest całkiem spora, centrum leży nad zatoczką o tej samej nazwie, zabudowania rozciągają się w obu kierunkach, w lewo, w stronę zatoki Bristva, i w prawo, tam leży Kurija, gdzie jest miejscowa plaża. Robimy krótki rekonesans ale mimo, że jest tu całkiem ładnie, nie zatrzymujemy się na dłużej, z całą pewnością nie ma tu nic co mogłoby nas zainteresować, żadnej odpowiadającej nam plaży. Poszukamy jej jadąc dalej na wschód, w kierunku miejscowości Babina.
Wąska dróżka która tam prowadzi jest bardzo zniszczona. Toczymy się wolniutko mijając kolejne zabudowania, domy w dole, tuż przy morzu, domy przy drodze. Asfalt raz jest, raz go nie ma, czasem przy drodze stoją maszyny budowlane, leżą rury, powodem tej sytuacji jest budowa kanalizacji i może przy okazji jakichś innych instalacji. Kiedyś, jak prace skończą się zapewne powstanie tu porządna szosa bo przy okazji pas drogowy jest poszerzany. W pewnym momencie zbliżamy się do morza, wszędzie są letnie domki a przed nami malutki półwysep i leżąca niedaleko niewielka wysepka, odczytuję z mapy, że oba twory przyrody noszą nazwę Blaca. Zatrzymuję samochód, pooglądamy co tu ciekawego
. Przy półwyspie jest niewielka plażyczka, korculanski ewenement
, niestety, pierwsze co rzuca się nam w oczy to zalegające na niej ogromne ilości śmieci........
.
Zadziwia nas to. Tuż obok ludzie mają letnie domki, wybetonowane zejścia do morza, przygotowane miejsca do nadmorskich pikników, że nie przeszkadza im widok odległych o kilkanaście czy kilkadziesiąt metrów stert śmieci
. Widać co prawda, że to nie jest ich wina, wyraźnie są to różne zanieczyszczenia naniesione przez morze ale brak dbałości o estetykę otoczenia jest dla nas zaskakująca.
Po drugiej stronie półwyspu jest budynek i mały porcik z kilkunastoma łódkami. I tu sytuacja śmieciowa jest podobna....... choć widoczek na pobliską wysepkę całkiem ładny.
Bez żalu opuszczamy to miejsce i kontynuujemy naszą podróż do Babiny, wszak nie pokonaliśmy jeszcze nawet połowy drogi wzdłuż wybrzeża. Blaca była ostatnim skupiskiem domów, teraz jedziemy przez zupełne pustkowia, przez lasy i zarośla, raz bliżej, raz dalej od morza, ale cały czas dość wysoko ponad jego poziomem. Cały czas też widać zbudowaną kanalizację, co kawałek są studzienki.
Mijamy dwie niewielkie zatoki, Mala i Velika Rasoha.......
.........jeszcze kawałek i dojeżdżamy do Babiny. Interesowało mnie czy wioska jest połączona z główną korculanską drogą w jakikolwiek inny sposób niż tą którą przyjechaliśmy, z Prigradicy, okazało się że nie. Jedyny skrót którym można dojechać do i z Blato był niedaleko Prigradicy i mógł służyć tylko po to by tę miejscowość ominąć.
Babina to niewielka miejscowość "na końcu świata" , leży nad ostro wciętą zatoką o tej samej nazwie otoczoną wysokimi wzgórzami. Tu się nam podoba, jest niczym nie zmącona cisza i spokój, w większości są tu stare domy, ale jest i kilka nowych. Być może udałoby się nam tu znaleźć kwaterę, ale raczej w sezonie, teraz z pewnością większość nielicznych zresztą domów jest zamknięta.
A teraz spróbujemy pojechać dalej....... mimo, że na żadnej dostępnej nam mapie nie ma jakiejkolwiek drogi
. Dobrze pamiętam jak w zeszłym roku na Peljescu jechaliśmy do Loviste i potem podchodziliśmy na sv Ilję, na północnym wybrzeżu Korculi wyraźnie odznaczały się świeżo usypane kamienie jakiejś nowo zbudowanej drogi. Na forum nie udało mi się potem znaleźć żadnego potwierdzenia skąd i dokąd ona prowadzi, ale wtedy po krótkiej analizie mapy stwierdziłem, że to musi być połączenie Babiny z Raciste
.
Za Babiną asfalt definitywnie się skończył, droga wspina się na wzgórze ponad wioską i tam potrzebna jest nam chwila zastanowienia....... Nie ma żadnego drogowskazu a mamy do wyboru dwie, a nawet trzy możliwości dalszej jazdy. Jedną odrzucam od razu, prowadzi za bardzo w dół i w ogóle wygląda na zapuszczoną, drugą jedziemy kawałek ale ta z kolei prowadzi za bardzo do góry i też nie wygląda na świeżo zbudowaną
, zatem wybieramy drogę środkową
. No i teraz już nie pozostaje nam nic innego jak dać się unieść szutrowi
. Wolniutko toczymy się po przyzwoitej, całkiem szerokiej drodze podziwiając widoki, które na tym odcinku przy pięknej pogodzie i coraz mocniej grzejącym słońcu są naprawdę wspaniałe i zatrzymując się co kawałek na pstrykanie fotek. Jedzie się powoli, więc dość długo, ale z całą pewnością nie był to czas stracony.......
. Jedyną niedogodnością drogi są strome zjazdy które oczywiście wcale mi nie przeszkadzają, ale już następujące po nich wjazdy i owszem. Trudno na luźnym szutrze rozpędzić auto do sensownej prędkości by potem łatwo wjechać dlatego gramolimy się pod górki na jedynce a kamienie spod kół walą w podwozie. Na szczęście takich miejsc jest tylko kilka.
Mijamy kolejne zatoczki, zbliżamy się już powoli do Peljesca i nagle, zza kolejnego zakrętu, zza kolejnej górki odsłania się nam taki widok
Widok przepiękny, bajkowy....... cóż to jest za cudo
. Rzut oka na mapę, niechybnie to zatoka Samograd, a to wysokie wzniesienie za nią nosi nazwę Zaglavak. Wszystko się zgadza, to musi być to miejsce, a co najciekawsze jak nigdzie na Korculi nie widać w okolicy żadnego domu
. Zjeżdżamy w dół, przy drodze miejsca do pozostawienia samochodu jest sporo, idziemy na rekonesans do zatoki. Ścieżką wiodącą wśród drzew oliwnych i dzikich fig, usypaną z wielkich kamieni (kiedyś był to pewnie murek), w około 10 min dochodzimy na brzeg.
Nie ma nikogo, nie ma żadnych zabudowań, żadnych łodzi, jest pusto, pięknie, cicho, spokojnie, sielankowo. Dla nas to po prostu chorwacki RAJ.......
c.d.n.