Akt pierwszy.
Miejsce: wnętrze budynku Panoramy Racławickiej
Czas: XXI wiek
Aktorzy: grupa ok. 70 zwiedzających, w tym dzieci w wieku 4-17 lat, Pani Kustorz/przewodniczka/opiekunka
Zostawiamy okrycia i plecaki w szatni (widać plecaki mogą coś uszkodzić), ale ok., będzie wygodniej. I jesteśmy proszeni o przejście do Małej Rotundy. Wszyscy grzecznie podążają i wchodzimy do niewielkiej sali, na środku której znajduje się makieta wzgórz racławickich i rozmieszczonych wśród nich wojsk.
Podobną makietę swego czasu widziałam w gdyńskim oceanarium i przedstawiała dno Morza Bałtyckiego – nie wiecie czy dalej ona się tam znajduje?
Dokoła sali znajdują się szklane gabloty z figurkami „oddziałów” obu walczących stron…
Makieta Racławic (od tej Bałtyckiej) różni się tym, że ma lampki, które zapalają się wraz z opowieścią głosu z zaświatów. Bo ten głos…............
.....................kto nie był nie jest w stanie go sobie wyobrazić….
G ł o s
d o c h o d z i
d o
n a s
j a k
z
z a a a ś w i a t ó w.
W
s p o s ó b
p o w o l n y
i
m o n o o o o t o n n y
o p i s u u u u j e
p o s z c z e g ó l n e
e t a a a a p y
t o c z ą c y c h
s i ę
w a l k.
W r a z
z
o p o w i e e e e ś c i ą
z a p a l a j ą
s i ę
l a m p k i (w dwóch kolorach),
k t ó r e
p o k a z u j ą
j a k
p r z e m i e s z c z a ł y
s i ę
o d d z i a ł y.
I
t a k
j a k i e ś
20 m i n u t...
Wraz z tym głosem przychodzą nudy i nudy, a jak dzieci się nudzą, to biegają. Nie ma ławek, aby mogły usiąść, a znużeni opowieścią rodzice przekimać. Jeśli to jest wstęp do reszty to aż się boję…
W
k o ń c u
g ł o s
m i l k n i e….
To było takie zaskoczenie, że aż wszyscy obecni zamilkli… Ale już pojawia się Kustosz w osobie ponaglającej Pani, szybciej, szybciej, ciszej, równo w rządku się przemieszczać pod wejście. Zbieramy się w jedną masą 47 ludzkich ciał, dołącza do nas jeszcze druga grupa w wieku gimnazjalno-licealnym – po dzisiejszych dziewczynach to trudno rozczytać, czy ma 15 czy 18 lat. Przyjmijmy, że w wieku późnoszkolnym.
Kustosz (chyba najlepsze słowo, choć na wyrost) w osobie doświadczonej pani na kilka dni przed emeryturą, każe ustawić się z prawej strony. I to z prawej strony powtarza kilkakrotnie. Cała grupa mówi i rozumie po polsku, więc przesuwamy się w prawo i w prawo. A pani coraz głośniej krzyczy: „PRZECIEŻ MÓWIĘ W PRAAAWOOOO”. Z grupy wydobywa się głos w czyje prawo? Ale nie otrzymujemy odpowiedzi. Poczułam się jak w podstawówce, gdy na szkolnej wycieczce stoimy do jakiegoś muzeum. Uzyskujemy informację, że zaraz nastąpi OTWARCIE WEJŚCIA i gęsiego mamy podchodzić do odczytu biletów. I uważać w tunelu, bo ciemno, i pilnować dzieci, bo mrok, i iść prawą, prawą stroną tunelu…
Uzyskujemy także informację jak należy trzymać bilet do odczytu. Pewnie są bramki elektroniczne przed wejściem jak do kolejki czy na wyciąg….
Bramki są, ale nie z pałąkiem … tylko w postaci Pań (bo obok naszej Kustosz wyrosła jeszcze jedna, jej rówieśniczka) i to one stanowią te bramki otwierające sezam z obrazem…... Ale postęp jest, bo w rękach dzierżą elektroniczne czytniki kodów kreskowych