Wrocław- CRO pod namiot pierwszy raz i mam mało kaski

Janusz Pituła napisał(a):W tym roku moja żona mnie zmusiła abyśmy pojechali do CRO.

Oj biedactwo! Wakacje w tak pięknym miejscu to na pewno męczarnia

pozdrawiam

wiolak3 napisał(a):Absolutnie nic nie zginęło!!!! ani w Cro ani w Czarnogórze!!!
Przed wyjazdem też nie bardzo wierzyłam w zapewnienia Forumowiczów że tam nic nie ginie, ale przekonałam sie, że faktycznie jest bezpiecznie!!!!

Czy to oznacza także, że bez problemu można zostawić aparat na plaży (np. przykryty kocykiem, żeby nie kusił w oczy) i pójść się pluskać??

Raz tak zrobiłam i był
Generalnie wszystko zależy od ludzi. Kilka lat temu 3 razy okradli nas...Niemcy...

Zasadnniczo nie biorę aparatu na plażę żeby się nie pocił

Odnośnie kradzieży - spotykam się z takim rozumowaniem w polaków rozmowach (dotyczy chyba też ruskich, niemców z dawnego DDR i cyganów): d... jesteś, trzeba było brać skoro nikt nie widział, taką okazję przepuścić... itp.
Dla części mieszkańców posowieckiego bloku możliwość wejścia w posiadanie czegoś drogą kupna jest rozważana dopiero gdy inne możliwości zupełnie zawiodą

W zeszłym roku byłem na kampie Rudine. Ponton przez 10 dni leżał non-stop na plaży, w nim wiosła, okulary, karimaty itd. Na początku byłem prawie pewien że go nie zobaczę rano...

Prawda jest taka, że u nas jest to nie do pomyślenia