Hej!
Tydzien temu wrocilem z wakacji w chorwacji. Dzieki temu forum zdobylem wiele niezbednych iformacji - wiec w ramach rewanzu moge podzielic sie swoimi doswiadczeniami.
Podroz rozpoczalem w Gdansku. Plan byl taki ze w przeciagu 5 dni musze dotrzec do Dubrovnika, gdzie mialem sie spotkac ze swoja dziewczyna. Dziewcze jest francuska (gdzie obecnie mieszka) wiec tak jakos nam pasowalo coby tam sie spotkac.
Majac 5 dni postanowilem pierwszy przystanek zrobic w Pradze. Trasa Gdansk Praga moze wydac sie nietypowa bo prowadzial przez Szczecin - Niemcy - Praga. GPS oraz viamicheliene.com powiedzieli ze to najszybciej - bylo nie bylo zajelo mi ok 9h (troche korka bylo). W Pradze znalazlem jakis hostel. W biurze turystycznym na starym miescie powiedzieli ze najlepszy w miescie - sklamali. Po wstepnym rozpakowaniu sie i dowiedzeniu sie ze pokoj bede dzielic z 4 dziewczynami (dobra wiadomosc) wyszedlem na miasto jakiegos knedliczka zjesc i popic Pilsnerem (a raczej Pilsnerami). Po powrocie (godziny nocne) potwornie zmeczony powrocilem do kwatery cicho na palcach coby nie zbudzic wspolokatorki. Polozylem sie spac. Zasnac nie bylo latwo gdyz jedna z nich okropnie chrapala. Po zakryciu glowy poduszkami i czym kolwiek co jeszcze mialem pod reka dalem rade odplynac. Niestety nie na dlugo. Obudzily mnie odglosy orgazmu kobiecego dobiegajacego z lozka obok (2m ode mnie). Nie zebym mial cos przeciwko milosci i okazywaniu sobie uczyc ale jako ze bylem kapke zmeczony troche sie zdenerwowalem. Okazalo sie ze jedna ze wspollokatorek przyprowadzila na noc sobie jednego kawalera i postanowili troszke pokopulowac.
Nastepnego ranka postanowilem nie zostawac w Pradze na nastepna noc (taki byl pierwotny plan) tylko ruszyc na Wegry w okolice Balatonu.
Podsumuwujac pokuj w hostelu 770 koron, jedzenie w restauracji na starym miescie 500 koron Pilsner bezcenne.
Nigdy wczesniej na Wegrzech nie bylem wpisalem wiec w nawigacje Balaton. Rezultat poszukiwan zero. Zerknalem na Atlas i znalazlem Sifok. Tam wlasnie planowalem sie udac. Droga glownie autostradami czyli konecznosc zakupu winet w Czechach (granica niemiecko czeska dzien wczesniej) w Slowacji (przejscie graniczne Czechy Slowacja i w Wegrzech (granica Slowacja Wegry). Po dotarciu do Balatonu zmienilem nieci plany i zamiast zatrzymac sie w Sifok znalazlem jakas mala wioske nad samym jeziorem. Znalazlem maly kamping i rozbilem namiot na noc. Cena kempingu 10 euro za wszystko do dyspozycji tolety prysznic i basen. Dodam ze bylem zabsoulutnie sam. W sumie dotarlem poznych godzinach popoludniowych i po robiciu namiotu mialem tylko czas na wypicie kilku piw ( z Polski wiozlem) zrobieniu sobie kilku zupek instant (kuchenke mialem ze soba) i pojscie na spacer brzegiem jeziorka. Ogolnie pozytywnie wspominam.
Trzeciego dnia planowalem dotrzec do Chorwacji. Moim zamiarem bylo w okolicach godzin popoludniowych zjesc obiad w Zagrzebiu. Troche pokrzyzowal mi plany moj GPS gdyz stracilem 40 minut na oczekiwanie na prom ktory przewiozl mnie na druga strona Balatonu. Mysle ze gdybym zamiast czekania ruszyl droga zyskalbym kilka "sekund" Na granicy Wegiersko Chorwackiej, musialem otworzyc bagaznik. Celnik szukal produktow pochodzenia miesnego, ktorych do Chorwacji wwozic nie wolno. Kabanosy ktore podarowala mi mama schowalem w kole zapasowym, a do nadmiaru alkoholu nawet sie nie przyczepil (mialem troche ponad norme zubrowki - chcialem pokazac mojej dziewczynie jak sie bawia kozacy z Europy wschodniej:)
W Zagrzebiu ulice byly zakorkowane. Mialem rozniez trudnosci z zaparkowaniu samochodu, bo na ulicy wszedzie parking platny a ja przy sobie na ten czas pieniazka chorwackiego nie mialem. Znalazlem w koncu jakis parking podziemny rowniez platny ale po przybyciu do auta. Za obiad w okolicach starego miasta zaplacilem okolo 160 kun- ale smaczne bylo. Nastepnie wyruszylem w kierunku Splitu. ALe o tym napisze w nastepnym odcinnku o ile ktos wogole chce to czytac pozdrawiam