Witam.
Odespałem właśnie drogę po trzecim już moim z rodziną pobycie w Chorwacji.
Kilka uwag na gorąco - w aspekcie wątków tu tak gorąco dyskutowanych.
Ceny. Kategorycznie i zdecydowanie potwierdzam to co pisałem przed wyjazdem: ceny w Chorwacji nie wzrastają i są nieznacznie większe niż w Polsce.
Nie chce mi się dokładnie cytować paragonów, choć kilka zabrałem.
Owszem, są pewne produkty drogie. Drogie jest pieczywo (i tradycyjnie, prawie niejadalne, niemożliwe do pokrojenia, gumiaste i niesmaczne, ale takie samo jest we Włoszech itd.).
Drogie są owoce. Drogie są pewne gatunki mięs.
Jajka są tańsze niż w Polsce. Paliwo kosztuje 4.90 zł za litr bezołowiowej 95. Dwadzieścia, trzydzieści groszy drożej niż w Polsce, już wyraźnie droższe jest np. na Słowacji.
Słodycze są ok. 20-30 % droższe. Kawa w knajpie (nawet w barze przy plaży) jest tańsza niż w Polsce. Piwo w sklepie jest trochę droższe niż w Polsce, w knajpach jest w cenie polskiego. Obiady w knajpach są takie jak w Polsce lub tańsze. Zaskakująco drogie potrafią być detaliczne pozycje typu dżem, zwyczajny ser twarogowy, a obok musztarda czy oliwki w cenie polskiej.
Pyszne sery regionalne z Pagu kosztują tyle ile po prostu kosztują sery regionalne (100 zł za kilo - ktoś powie drogo, no a przepraszam, ile kosztują sery regionalne we Francji?). Musieliśmy kupić czajnik elektryczny do apartamentu, bo zepsułem tamtejszy z własnej winy. Za 80 zł kupiłem bardzo przyzwoity czajnik. Drogo? Chyba nie. Przykłady można mnożyć.
Obsługa w sklepach. Trzeci raz w Chorwacji, trzeci raz te same spostrzeżenia. Oszukują (nie tylko moje spostrzeżenie), próbują nabić dwukrotnie niektóre towary. Bywa że nie działają karty bankomatowe, nikt nie wie dlaczego (w sklepie obok, działają). No i takie specyficzne zachowanie. Owszem, grzecznie, niby OK, ale zawsze w chorwackim sklepie mam takie dziwne odczucia. Jakoś tak oschle, jakoś tak próbują obsługiwać szybko, co chyba nie do końca wychodzi (mentalność południowców?), nie znają języków obcych, każą wbijać pin do terminala nie dając klientowi końcówki (nie jeden raz trzeba było schylić się nad połową stanowiska kasowego by dosięgnąć terminala, o jakiejkolwiek dyskrecji nie ma mowy, w Polsce wygląda to jednak trochę inaczej). W sumie uwaga natury ogólnej - Chorwaci idą na ilość. Po prostu, wiedzą że klientela im i tak do Chorwacji przyjedzie, i zniesie masówkę, a jak nie zniesie, to nikt po nim płakać nie będzie.
Park Narodowy Krka. Przereklamowany. Logistyczna porażka rodem jak z PRL. 4 kasy wejściowe, w każdej tłum ludzi, z czego połowa chce zapłacić kartą. Nie działa, bo terminal się zepsuł. Śladu informacji o tym choćby na wywieszonej na szybie kartce, ludzie klnąc w różnych językach odchodzą od okienka do bankomatu by wrócić do kolejki.
Toaleta oznakowana przed wejściem - 5 kun, nieoznakowana tuż po wejściu - bezpłatna (prymitywne zdzierstwo). No i szczyt wszystkiego. Zwiedzanie parku Krka dobrze jest odbyć także stateczkami wycieczkowymi. Park Krka ma monopol na sprzedaż tych wycieczek, nie da się ich zarezerwować w biurach turystycznych. Sprzedaż ich odbywa się wewnątrz Parku, po wykupieniu dość drogiego (95 kun od osoby) biletu wstępu. I dopiero wtedy można się dowiedzieć, czy na dany dzień w ogóle są jeszcze bilety na statki (!!!!!). My przed południem kupiliśmy bilety na ostatni rejs tego dnia, chwilę później biletów już nie było. Dlaczego bilety na rejsy sprzedawane są dopiero wewnątrz, po wykupieniu wstępu, bez żadnej informacji o dostępności? Prymitywne zdzierstwo. Sam park ładny, ale w tym przypadku powtarzam nieśmiałe tutaj (bo zakrzykiwane przez cromaniaków) głosy: polski las, na Roztoczu, w Suwalskiem, w Bieszczadach, na Mazurach, jest dwa, trzy, pięć razy ładniejszy, bogatszy, milszy. Wodospady, owszem, ładne, ale bez przesady. Tak, wiem, nie jeździ się do Chorwacji dla jej lasów. Ale tylko informuję: Park Krka - drogi, przereklamowany, niewydolny logistycznie.
Internet. Całkowita, totalna porażka, co wiadomo od lat. Znalezienie kwatery z wi-fi graniczy z cudem. O ile Polska jest w porównaniu z Chorwacją sto lat za Murzynami w sensie dróg, tak Chorwacja jest w porównaniu z Polską sto lat za Murzynami w sensie dostępności internetu w kwaterach (w Polsce bez problemu znajdowałem wiejską kwaterę z Wifi w cenie pokoju).
Szczyt wszystkiego, to Nin. W mieście jest hotspot przy punkcie informacji turystycznej. Oczekiwałem choćby najwolniejszego, ale darmowego internetu tak jak to jest w standardzie w Europie. Nie, trzeba kupić kartę z hasłem (dochód zasila kasę miasta) w cenie, uwaga 40 kun za godzinę (!!!!!!). Żenująca porażka PRowa.
Zdecydowanie Chorwaci doszli do przekonania, że popyt na chorwackie plaże będzie zawsze i dalsze poprawianie infrastruktury (poza rewelacyjnymi bezdyskusyjnie drogami) po prostu olali.
Trzeci raz- i na razie wystarczy. Kraj piękny, urocze miasteczka, pewna pogoda, niedrogi, ale na razie- chyba trzeba czegoś nowego.
I jeszcze jedno: nieśmiertelny temat słoweńskich winiet (lubię tradycyjną trasę Kraków-Bratysława-Wiedeń-Graz-Maribor i tak jeżdżę).
Naocznie się przekonałem, że moje wątpliwości co do objazdu były słuszne. Kupiłem winietę, większość drogi przez Słowenię przez Maribor to jednak autostrada (nie wiem czemu na tym forum nazywana pseudoautostradą), pozostały odcinek to owszem droga jednojezdniowa, ale wygodna i prosta. Nie znalazłem śladu korków w Słowenii (za to masakryczne w Zagrzebiu, i to nie tylko w weekend).
Tak, zgadzam się że 15 euro za tych kilkadziesiąt km autostrady to dużo. Ale tak jest prościej, droga w całości jest wygodna, winietę kupiłem razem z austriacką na początku Austrii i potem już tylko jechałem prostą drogą. Przeliczanie wydanych 30 euro na ewentualne wypite lub nie Karlovacko ma może jakiś sens, ale myślę że każdy ma prawo wyboru, ja w każdym razie wybrałem wygodę w postaci prostej i oczywistej drogi, i nie żałuję.
Tyle uwag na gorąco. W podsumowaniu: kraj idealny na wakacje, moja rodzina która uwielbia wodę jest zachwycona kolejny raz, wbrew rozpowszechnianym z niejasnych przyczyn mitom niezbyt drogi, śladu problemów ze znalezieniem dobrego noclegu w szczycie wysokiego sezonu (zawsze jeździmy w ciemno).
Za rok jednak coś nowego. Włochy? Zabytki Normandii? Dolina Loary i jej wina? (bo jednak Chorwacja wybitnie rozczarowuje jak chodzi o wina, a przecież aspiruje do kręgu krajów kultury wina. Wina chorwackie są po prostu cienkie).