Za oknem szaro,buro i ponuro. Deszcz pada a temperatura z trudem osiąga 12 stopni
Pora trochę powspominać . Może dzięki wspomnieniom uda się nam przetrwać tą paskudną jesień i lodowatą zimę.
RELACJĘ CZAS ZACZĄĆ 5.09 WTOREKBudzę się o 3 rano - trzeba się zbierać . Za oknem świecą gwiazdy - będzie pogoda
Wszystko już spakowane , a bagaże czekają w przedpokoju na zapakowanie do samochodu.
Jeszcze ostatnia kontrola ,czy czegoś nie zapomnieliśmy:
Trzeba też trochę "uklepać" żeby wszystko się zmieściło w bagażniku :
Nasza kotka pomagała nam jak mogła - chyba chciała się nas szybko pozbyć żeby mieć wolną chatę
Ruszamy o 4 rano z południa Dolnego Śląska, w składzie : Ja i mój mąż ulubiony - w skrócie Misiek.
Przed nami 1050km . Tym razem jedziemy przez Czechy, Słowację i Węgry .To tylko 15 km dalej niż przez Austrię i Słowenię.
Ta droga podobno jest lepsza i spokojniejsza. Trzeba to sprawdzić, bo dość już mamy pogranicza czesko-austriackiego, korków we Wiedniu i korków na granicy słoweńsko-chorwackiej (niestety korki są nawet w środku tygodnia we wrześniu).
Wybór trasy okazuje się strzałem w 10
Droga mija bez problemu.
W Bratysławie jesteśmy o 8 rano - w samym szczycie. I tu pierwsze miłe zaskoczenie : korków nie ma ! Mimo sporej ilości samochodów ruch jest płynny.
A do tego świeci słońce.
Droga przez Słowację mija w mgnieniu oka - to tylko 80 km , w całości autostradą.
I już pędzimy przez cudownie puste Węgry przez kolejne 254km. To znaczy ludzi jakiś widzimy , ale samochodów niezbyt dużo.
Jedziemy przez okolice Gyoru , Szomathely , Lenti i Letenye. Zjeżdżamy z autostrady tuż przed granicą węgiersko-chorwacką na stare przejście graniczne - jest 11.
A tu pusto
Węgrzy nie mają ochoty oglądać naszych paszportów i tylko machają żeby jechać dalej a okienko po chorwackiej stronie zamknięte jest na głucho.
Witaj Chorwacjo ! Stajemy tuż za granicą rozprostować kości i zrobić zdjęcie tego wspaniałego przejścia granicznego
Dalsza droga mija bezboleśnie
Widoczek z drogi:
Moja skałka- to znak ,że do morza już niedaleko :
Tunel ciepło-zimno we wrześniu nie działa za dobrze : przed tunelem 21 stopni a za tunelem 22 stopnie.
I wreszcie ukazuje się widok znany wszystkim Cromaniakom :
Widoczki po drodze:
Jeszcze trochę i docieramy do naszego pierwszego celu, a jest to ....
PAGPrzed mostem na Pag wyskakujemy z samochodu. Uderza nas fala gorąca- jest dobrze. Żeby się nie roztopić przebieramy się szybko.
Widoki są cudowne:
Misiek leci sprawdzić czy na pewno to jest most na wyspę Pag
Tak to ten most
Można spokojnie zrobić więcej zdjęć:
Ruiny twierdzy:
Most w całej okazałości:
Za mostem skręcamy w lewo i jedziemy bliżej przyjrzeć się ruinom twierdzy oraz mieszkającym tam kotom.
Koty są regularnie dokarmiane - mają miski z karmą . Tylko misek z wodą nie widziałam . Co one piją na tej pustyni ??
Twierdza niestety była w remoncie.
Jeszcze 2 widoczki mostu , tym razem z innej perspektywy:
Po 15 docieramy do naszej miejscówki , która położona jest w Pagu.
Właściciele już na nas czekają. Szybko załatwiamy formalności i już jesteśmy na wielkim tarasie. Szczęki nam opadają- na żywo jest jeszcze piękniej.
Panoramka:
Widok w lewą stronę:
Widok w prawą stronę:
Dość już tego rozdziawiania gęby - trzeba się rozpakować
Wkrótce ciąg dalszy