napisał(a) qqryq » 18.07.2005 13:09
Ja kiedyś dałem się skusić w Cro na taką objazdową wycieczkę stateczkiem. Tak się złożyło, że byo nas kilka narodowości i w sumie można yło popatrzeć i porównać temperamenty.
Skandynawowie - milcznie i zapatrzeni w wodę czy krajobrazy, minimum rozmowy baczni obserwatorzy.
Francuzi - tych się dało poznać z daleka, ubrani 'rodzinnie' wszyscy od ojca prze matkę do córki i syna ubrani w jednakowy poziomo pasiasty kostium (taki jak koszulki marynarskie z Bułgarii), co to nie oni figo-fago, dużo mówili, tak trochę kiczowato-rodzinnie się zachowywali. Były ich dwie rodziny i chyba na wzajem chcieli sobie zaimponowa która to familia jest bardziej kochająca się.
Niemcy - facet wyglądał jak pruski junkers z dużym wąsem. Oczywiście nienagannie ubrani, koszulka w spodnie, sandały i skarpetki. Gorąco, upalnie, a oni ubrani 'do kościoła'.
Włosi - zero reguł
śpiewali, kłócili się, głośni i rozbawieni, typowy południowy temperament.
i my Polacy - znajomi niewiele pamiętają bo byli pijani
/to żart/