Co można zrobić z tygodniowym urlopem, żeby się nie nudzić i cała rodzina była zadowolona? Siedmioletni wówczas syn, nieśmiało proponował Disneyland. Ale mimo całej sympatii do Francji, jakoś nie uśmiechało mi się spędzać tygodnia w okolicach Paryża. Stąd pomysł na tydzień we Włoszech, bo można Dolomity odwiedzić, powłóczyć się po klimatycznych miasteczkach nad Gardą, jeden dzień poświęcić na Gardaland – to dla syna i przede wszystkim pojechać do Cinque Terre, które od dawna chcieliśmy odwiedzić. Czasu starczyło na wszystko, chociaż w ekspresowym tempie.
Wyjazd wieczorem – zawsze staramy się długie dystanse pokonywać nocą. Sprawny tranzyt niemieckimi autostradami, potem Austria i rano meldujemy się w Innsbrucku. Jadąc w tamtym kierunku zawsze w Innsbrucku zjeżdżam z autostrady i podjeżdżam na przełęcz Brenner lokalną drogą, bo ładniejsza, można zatankować przy okazji, wypić poranną kawę w przydrożnym gasthousie i nie trzeba dodatkowych 8€ płacić za przejazd autostradą, poza winietą oczywiście. A poza tym małe miejscowości na trasie są po prostu pełne tyrolskiego uroku
Chcieliśmy dojechać w okolice Pozza di Fassa w Dolomitach. To nie jest przesadnie daleko od granicznej przełęczy Brenner, dlatego wybraliśmy nieco okrężną drogę, za to widokową. Pojechaliśmy na przełęcz Jaufejoch,
mijane wioski nie pozwalały zapomnieć, że jesteśmy w Tyrolu Południowym
potem zjechaliśmy do uzdrowiskowej miejscowości Merano – krótki spacer, zakupy
Ostatni odcinek dojazdu to droga do Pozza di Fassa – już w Dolomitach. Tam poszukaliśmy campingu, rozbiliśmy namiot i przy lampce zakupionego w Merano wina odpoczywaliśmy po trudach dnia dojazdowego.
cdn