Odcinek 2 - 2019-09-08 - Udine, ostatnie kroki Nasz dalszy spacer po stolicy regionu Friuli zaczęliśmy tutaj, na narożniku ulicy Via Cavour
przy wschodnim narożniku
Palazzo d'Aronco - Pałacu Aronco. Dziś znany jako Pałac Urzędów Komunalnych. Zaprojektowany przez friulijskiego architekta Raimondo D'Aronco, pałac został zbudowany w latach 1911-1932. Od czoła wygląda tak
No widać, że to jest budowla z 1900-tnych lat a nie 1500-tnych. Ładna, ale nie taka oczarowująca. Gładka jakaś, niedetaliczna rzekłbym. Pomyślałem sobie wtedy jednak, że tuż po oglądnięciu czegoś imponującego trzeba natychmiast zamykać to w jakimś pudełku w mózgu, aby kolejne obiekty nadal widzieć jako perełki a nie porównywać je do wcześniejszych doznań.
Dalej ulicą Via Nicolò Lionello (zbieżność z nazwą wspomnianej w poprzednim odcinku Loggii del Lionello nie jest przypadkowa, to według rysunków Nicolò loggia była bubowana). Parę kroków Via Rialto i dalej Via Dell’Erbe doszliśmy do
Piazza Matteotti.
Szczerze powiedziawszy to już same nazwy tych placów pokazują, że to są miejsca o bardzo długiej historii. Plac ten to nic innego jak starożytny plac Piazza del Mercato Nuovo, zwany później Piazza delle Erbe, a dziś Piazza Matteotti, ale w świadomości rdzennych mieszkańców Udine funkcjonujący jako
Piazza San Giacomo. Mnie po wizycie te dwa place będę się kojarzyć też literą G – niektórzy mówią, że litera G nie istnieje, że to tylko zakręcona strzałka – pierwszy będzie placem Giovannich a drugi placem Giacomich, już tłumaczę dlaczego Giacomich.
Czy nazwa placu Piazza San Giacomo bierze się od tego kościoła?
Kościół
Chiesa di San Giacomo wciśnięty w narożnik placu zewnętrznie nie wygląda oszałamiająco, ale ci co go widzieli w środku twierdzą, że wart jest kilkukrotnego odwiedzenia aby w końcu trafić na otwarte jego wrota. Został on zbudowany w 1378 roku ale obecna fasada pochodzi z 1525 – jak mniemam kościół musiał ulec zniszczeniu w trakcie ogromnego trzęsienia ziemi, jakie nawiedziło Udine w 1511 roku. Autorem obecnej fasady jest Bernardino di Morcote (tak, tak – wspomniany w poprzednim odcinku projektant Loggii di San Giovanni)
San Giacomo, święty Jakub. Uprzywilejowany uczeń Jezusa. Ciekawe, czy to z chęci czucia się uprzywilejowanymi mieszkańcy Udine wolą czapkować Jakubowi odchodząc od nazwy Piazza Matteotti czy też jednak dokonania Matteottiego były niewystarczające. Sam łączyłem to nazwisko z wyścigiem kolarskim Trofeo Matteotti, ale kim facet był nie wiedziałem. A że przy okazji pisania relacji lubię poszperać to dziś wiem, że Matteotti to lider socjalistycznej partii we Włoszech, który w latach 20-tych poprzedniego wieku odkrył przez ludźmi faszystowskie zapędy Mussoliniego i w roku 1924 został przez włoskich faszystów bestialsko zadźgany. Czy nie powinien zostać obwołany męczennikiem i świętym? Tego ni wiem, wiem jednak, że wówczas to jego mordercy zostali obwołani bohaterami… Smutne…
A żeby było ciekawiej Matteotti na imię miał?... Giacomo…
Żebyś nie wiem jak patrzył, to plac musi zwać się Piazza san Giacomo!
Ale przynudzam…
Na lewo od kościoła
Zdobiona herbami i motywami dekoracyjnymi
Un pozzo di curiosa forma ottagonale denominato Lanterna di Diogene – studnia, która ma ośmiokątny kształt zwany kształtem Latarni Diogenesa, wybudowana w 1487 roku.
Kiedy o tym przeczytałem uśmiechnąłem się. Diogenes z Synkopy. Kojarzycie? Facet, który chodził w dzień po rynku z zapaloną latarnią i szukał człowieka. Facet od beczki Diogenesa. Facet, który publicznie robił wszystko: jedzenie, potrzeby fizjologiczne, nawet masturbacja. W dawnych czasach nie do pomyślenia. A teraz? Ileż to razy portale internetowe przytaczają takie historie. Czyżbyśmy mieli wysyp Diogenesów? Z drugiej strony kogo stać - będąc przyłapanym w parku na masturbacji - na filozoficzne stwierdzenie, że tak zacytuję Diogenesa „gdybyż i głód można było zaspokoić przez pocieranie pustego żołądka”. Wróćmy jednak do Udine…
I teraz. Zderzenie potrzeb turysty z potrzebami tubylców. Turysta chce widzieć niczym nie zasłonięte zabytki. Oni chcą żyć, bawić się, odwiedzać kiermasze. Jak to wszystko pogodzić.
5
Załóżmy, że na tym zdjęciu nie ma namiotów a jest tylko
La colonna della Madonna col Bambino - Kolumna Madonny i Dziecka, prawdopodobnie z 1487 roku. Nawet nie było jak jej sfotografować od przodu. Ale to nie jedyna strata związana z kiermaszem. Nie zagłębiwszy się między namioty nie widzieliśmy perełki tego placu zatem zdjęcie z sieci
Jest to
Fontanna zaprojektowana w 1542 roku przez Giovanniego Ricamatore di Udine – tak, tego samego od wieży zegarowej z poprzedniego odcinka (ważna osobistość w dziejach Udine – uczeń Rafaela)
No nic. Trzeba było przemknąć bokiem placu, który w istocie jest takim małym rynkiem pełnym kawiarenek, jak ta
w tle zamek Udine. Ulicą Via del Monte, gdzie jest takie oryginalne wejście do SPA
a dalej przez opisywany w poprzednim odcinku plac aby ulicą Via Daniele Manin dojść do
Porta ManinJest to jedna z kilku bram w mieście, wybudowana jako najstarsza brama miejska w roku 1273.
I to już koniec króciutkiego smakowania Udine
Dzisiejszy odcinek spinały ulice Via Cavour – poświęcona baronowi Cavour pierwszemu premierowi Królestwa Włoch oraz Via Manin poświęcona jednemu z bohaterów, przez których do tego zjednoczenia doszło. Od 1861 roku dopiero można mówić o całym terytorium jak o Włoszech a nie odrębnych państewkach czy księstwach.
No dobrze, to architektonicznie już byliśmy we Włoszech, trzeba jeszcze było ten kraj zaakcentować kulinarnie.
Wybraliśmy ten lokal
Jak już pisałem nie miało być relacji więc zdjęcia żarełka pojawiają się z różnych, niekoniecznie z relacją związanych powodów. Tam zrobiłem jedno zdjęcie.
I powiem tak. Ani tanio ani drogo. Lokal 2 poziomowy. Kelnerzy się uwijali nosząc na raz po 3 pizze. M. wciągnęła dobry makaron. A my z córką pizze. Ale to chyba nie do końca typowa włoska pizza, a to dlatego że z przesadną masą składników i jeszcze miejscami lekko przypalona. Ciasto dobre. Smak ok – ale jakiś niesmak pozostał. Jedliśmy lepsze potem w Marche.
Podsumowując Udine. Bardzo fajne miasto. Ale to nie jest miejsce na godzinę zwiedzania. Trzeba mieć plan parkingowy i restauracyjny i oczywiście przygotowaną do zwiedzania mapkę. Miasto jednak z całą pewnością jest warte jakiegoś fajnego weekendu.
W kolejnym odcinku dojedziemy do Urbino.
ps. Na koniec coś z sieci w nawiązaniu do dziś opisanego placu..