Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Właśnie wróciłem

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Taddy
Podróżnik
Posty: 19
Dołączył(a): 04.04.2006
Właśnie wróciłem

Nieprzeczytany postnapisał(a) Taddy » 09.05.2006 21:03

Własnie wróciłem z objazdówki Chorwacja-Czarnogóra-Chorwacja-Bośnia-Chorwacja:lol:
W skrócie: 3300 km w 9 dni, mnóstwo zwiedzania, 3 kraje, żadnej policji, zadnego wypadku, zadnej choroby, zadnych niebezpiecznych sytuacji. Koszt całkowity ok 600 PLN/osobę.
Wiecej napiszę w przyszłym tygodniu, teraz niedospany jestem :wink:
A jesli ktos ma konkretne pytania to niech pyta, moze odpowiem :lol:
rynioo
Croentuzjasta
Posty: 341
Dołączył(a): 02.07.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) rynioo » 19.05.2006 23:18

Nie chciałbym byc nachalny,ale tydzień to juz chyba minąl.czekam na relację!!!!! :twisted:
moondek
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2336
Dołączył(a): 07.07.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) moondek » 20.05.2006 09:44

rynioo napisał(a):Nie chciałbym byc nachalny,ale tydzień to juz chyba minąl.czekam na relację!!!!! :twisted:


Pewnie Taddy jeszcze śpi... :lol:
to ja ewa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 708
Dołączył(a): 01.03.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) to ja ewa » 20.05.2006 22:49

moondek napisał(a):
rynioo napisał(a):Nie chciałbym byc nachalny,ale tydzień to juz chyba minąl.czekam na relację!!!!! :twisted:


Pewnie Taddy jeszcze śpi... :lol:


Nieeee,Taddy nie spi.Taddy kombinuje cały czas, skad by tu urlop i kase wziąść na następny-jeszcze tegoroczny wyjazd do CRO.Albo cały czas szlocha,że to juz koniec wycieczki i boi się ,że łzy klawisze zaleją.
Mam nadzieję,że Teddy sie nie obrazi? :wink: :D
Taddy
Podróżnik
Posty: 19
Dołączył(a): 04.04.2006
Part 1

Nieprzeczytany postnapisał(a) Taddy » 22.05.2006 22:39

No dobrze, skoro nalegacie niech i tak będzie ;-))) Absolutnie nie obrażam sie, tylko miałem dwie imprezy i mam remont mieszkania, wiec doceńcie moje poświęcenie ;-)
Niezwykle subiektywna relacja z podróży do Chorwacji, Czarnogóry i Bośni w czasie28 kwiecień-7 maj 2006.
Uczestnicy: cztery osobniki płci odmiennej ;-) w tym dwóch kierowców.
Transport: Ford Focus benzynowy 1,6V16, przejechanych ok. 3400km. W tym czasie nie zatrzymała nasz policja w żadnym kraju i nie płaciliśmy ani razu za parking. Za paliwo prawie wszędzie można płacić kartą i mniej więcej na co 4-5 stacji w każdym kraju jest LPG, ale dokładnie się nie przyglądałem.
Cel: zwiedzać, zwiedzać, zwiedzać.. .zobaczyć jak nawięcej, żadnego byczenia się na plaży itp. Jak się potem okazało była to jedyna opcja, na plażowanie było za zimno, a na zwiedzanie w sam raz.
Trasa wykonana: Sosnowiec-Zwaroń-Bratysława-Lendava-Zagreb-Split-Dubrovnik-Kotor-Cetinje-Levocen-Budva-Kotor-Porest-Dubrownik-Metković-Mostar-Medugorje-Sv.Jure-Sibenik-Plitvickie-Jezera-Zagreb-Lendava-Bratysława-Cieszyn-Sosnowiec.
Ilość materiału fotograficzno-filmowego 7,22 GB.
Koszt całkowity imprezy: ok. 600PLN/osobę.

28 kwietnia
Sosnowiec-wyjazd ok.20. Z trudem mieścimy nasze graty w bagażniku Focusa, wypełniamy go aż po dach (głownie wodą mineralną ;-). Jazda tylko na bocznych lusterkach. Zimno i koszmarnie wieje, lecimy na Zwardoń, od Żywca do Splitu prawie cały czas leje lub bardzo leje. W Zwardoniu trochę błądzimy, bo ja szukam kantoru, ten przy nowym przejściu jest zbójecko drogi, dopiero ten przy starym jest ok. 10m od szlabanu, czynny non stop i kursy lepsze niż w głębi kraju. Jest północ, widzimy na poboczu resztki śniegu, potem się okazuje, ze to wcale nie jedyny śnieg w czasie tego wyjazdu. Generalnie nie polecam drogi przez Zwardoń, bo jest kręta, krzywa i dziurawa. Natomiast gdy wybudują expresówkę z Żywca do Zwardonia to jak najbardziej tak. Słowacje (paliwo ok. 39SK) przelatujemy szybko, Węgry (paliwo ok. 288 HUF) też, drogi puste i permanentnie mokre.

29 kwiecień
Niedługo po świcie tankowanie w Lendawie, paliwo po ok. 237,90 SIT. Tuż za szlabanem wymieniamy Eurosy na Kunasy w kiosku po, jak się potem okazało, najkorzystniejszym kursie 7,24 i bez prowizji. Ponieważ nadal kropi i wieje zmieniamy plany i nie jedziemy do Plitvic tylko od razu do Dubrownika. Autostrada-marzenie każdego kierowcy w Polsce... ponieważ jest prawie nowa wiec ich gładkość i równość oscyluje w okolicach gładkości i równości papieru kredowego... ;-) sama rozkosz... Korzystając z chwilowej przerwy w opadach wpadamy na chwilę do Splitu i zaliczamy pałac Dioklecjana-warto, ale to wszystko co można ciekawego zobaczyć w tym mieście. Dopada nas deszcz i po mało udanej i kosztownej próbie znalezienia czegoś do jedzenia ruszamy w poszukiwaniu miejsca na nocleg i znajdujemy go przy nieaktywnym barze typu przyczepa na samym morzem pod trzcinami, w nocy oczywiście leje. Towarzyszy nam starsze małżeństwo Francuzów, którzy zajechali na ten plac prawie równo z nami, jest sympatycznie :-)

30 kwietnia
Pobudka, wszystko wilgotne, namioty przemoknięte, nastroje kiepskie. Lecimy dalej na południe. Na stacji w Makarskiej poranne czochranie protezki, a dziewczęta robią hardcore i zaliczają bohatersko szorowanie pióropuszy pod kranem. Tylko po co, skoro i tak leje???
W Neum tankowanie po 1,92 KM i potworna burza z niezwykle obfitym opadem, ulice wyglądały jak weneckie kanały ;-). Dubrownik.... niezwykłe miasto.. nie zna Chorwacji ten, kto nie był w Dubrowniku... psim swędem znajdujemy świeżo wybudowany bezpłatny parking zapełniony głownie przez miejscowych i udajemy się na zwiedzanie murów i sesję fotograficzną by night. Na szczęście przestało padać, ale wieje. Ok. północy udajemy się na spoczynek do parku nieopodal parkingu.

1 maja
Ponieważ jest bezchmurne niebo bierzemy tylko karimaty i śpiworki, ale po 2 godzinach budzi nas deszcz i zmoczeni w ekspresowym tempie zwijamy się do auta. Po krótkiej naradzie starszyzna postanowiła, ze wycieczka nasza przemieszczać się będzie się w kierunku Czarnogóry, a jeśli przestanie padać i znajdziemy dogodną miejscówkę kładziemy się spać. Do granicy nic nie znaleźliśmy, ale przestało padać wiec odważnie, ale z cykorem, przekraczamy granicę. Na granicy dosyć szczegółowa kontrola dokumentów i wbicie pieczątek do paszportów. Mam wrażenie, ze oba te narody nie lubią się, ale na razie milczą. Na pasie ziemi niczyjej strefa wolnocłowa z atrakcyjnymi cenami produktów alkoholowo-tytoniowych czynna non-stop. Czarnogóra przywitała nas na granicy facetem w białym kitlu, który opryskał każde nasze kolo jakimś płynem i zażądał za to 1E, ale dał kwitek na tą kwotę, wiec zapłaciliśmy. Wjeżdżamy... 4 nad ranem.. trochę strach... a jeśli wpadną na pomysł obrabowania nas? Na szczęcie boję się tylko ja, reszta załogi śpi. Droga robi się kiepska i w ogóle jakbyśmy się cofnęli w czasie o jakieś 10-15 lat w stosunku do Chorwacji. Lecimy bez zatrzymywania, ale powoli do Kotoru. Przestało padać, ale mglisto. Chcemy zobaczyć wschód słońca z Levocenu, ale okazuje się to nierealne, bo pomyliłem drogę i wylądowaliśmy na przeciwległym grzbiecie Tivatu i poranek, zresztą wcale niespecjalnej urody, zaliczyliśmy przy opuszczonych fortyfikacjach pamiętających chyba czasy pierwszej wojny światowej, ale opuszczonych stosunkowo niedawno i nieostrzelanych. Wracamy, znowu mylę drogę i trafiamy do górskiej wioski do fajnego kościółka z fajnym cmentarzykiem. Poniżej wioski znajdujemy następny świetnie zachowany opuszczony fort, dla militarystów raj. W końcu trafiamy na właściwą drogę, która okazuje się niesamowicie widokowa i potwornie kręta. Później się okazało, ze jak sugerował Pascal, lepiej tą drogą przez Cekanje jest zjeżdżać, a wjeżdżać na Levocen należy przez Budwę i Martinovici i Cetinje. Po wjeździe na przełęcz dalej góry, deszcz i gęsta mgła, na dodatek księżycowy wyludniony krajobraz. Cetinje- w sumie nic ciekawego, muzeum prawosławia i podobno relikwia kości ręki św. Jana Chrzciciela, ale nie widzieliśmy, bo odbywały się modły. Leje, mgła.. mimo wszystko postanawiamy zdobyć Levocen i zobaczyć owo słynne wysokogórskie mauzoleum. Po wielu kilometrach koszmarnie krętej drogi dojeżdżamy do miejsca, z którego nie da pojechać się dalej, albowiem droga jest... nie odśnieżona!!! Ale meksyk... nie myślałem, ze nas coś takiego spotka, półmetrowa warstwa śniegu otacza całą pętlę asfaltu służącą do zawracania, a ponieważ jest gęsta mgła rezygnujemy ze zdobywania mauzoleum na piechotę, bo nawet nie wiadomo w którą to stronę i jak daleko. Temp ok. 5C. Spadamy do Cetinje i do Budvy. Budva... miniaturka Dubrownika, ale bardzo komercyjna i sporo budynków świeżo postawionych. Wg mnie nie warto. Jedziemy do Kotoru. Uwaga, tunel pod przełęczą zamknięty na czas nieokreślony, trzeba jechać przez przełęcz fatalną drogą. Wjeżdżamy w sam środek burzy, pioruny i ponownie ulice zamieniają się w rzeki. I jak tu szukać noclegu? Za piątym podejściem udaje nam się znaleźć nocleg u emerytowanej nauczycielki muzyki, przemiła starsza pani, wzięła 10E od osoby i poczęstowała rakiją i kawą, polecam-inni chcieli drożej. Zrzucamy graty, zostawiamy auto i udajemy się na zwiedzanie Kotoru by night, cudnie, prawie jak w Dubrowniku, tylko otoczenie ładniejsze i ponad dwa razy dłuższe mury. Wracamy na spanko na kwaterkę gdyż albowiem... znowu leje...;-)

2 maja (jedyny w całości bezdeszczowy dzień)
Budzimy się wyspani po raz pierwszy od 3 nocy. I o dziwo SŁOŃCE!!! Niesamowite zjawisko, nareszcie prawdziwe, bałkańskie słońce, takie, ze można wrzucić krótkie spodenki! Po śniadanku w super humorkach zwiedzamy Kotoru udając się schodami na twierdzę św. Jana, zdecydowanie warto zobaczyć i Kotoru i tą twierdzę. Tuż przed szczytem można przejść przez mur i wejść do opuszczonej po trzęsieniu ziemi wioski, w której są tylko 2 zamieszkałe chałupy i ruiny romańskiego kościółka, coś pięknego! Oczywiście twierdza też jest wyborna i widok przecudnej urody z niej się roztacza. Spadamy na dół i wracamy do granicy. Po drodze zaliczamy zniszczony przez trzęsienie ziemi Perast i płyniemy za 2E łódką na wyspę na której jest tylko kościół NMB Skalnej z cudownym obrazem, zwiedzanie 1E, naprawdę warto, to najlepiej wydane pieniądze na zwiedzanie. Żegnamy Czarnogórę.

Ogólne wrażenia z Czarnogóry: kraj zdecydowanie biedniejszy niż Chorwacja, ale bardzo szybko chcący odbudować infrastrukturę. Żadnej agresji czy nieprzychylności w naszym kierunku nie było, choć za wyjątkiem wybrzeża prawie wszystkie auta jeżdżą bez tablic rejestracyjnych, a wraki samochodów spotyka się często, podobnie jak i śmieci obecne praktycznie wszędzie. Nie ma już dinarów, oficjalną walutą jest EURO. Tylko jak to możliwe, ze kraj nie będący w UE ma tą walutę jako oficjalną? Paliwo 1,11-1,13 E. Sądząc po cenach paliwa i noclegów, chcą zdzierać z turystów jak Chorwaci, ale oferując w zamian niższy standart. Bardzo duża chęć oderwania sie od Serbii, co wyszło w referendum. Mimo wszystko kraj zaskoczył mnie na +


Lecimy do Chorwacji, Wjeżdżamy na górę Srd gdzie zaliczamy piękny zachód słońca nad Dubrownikiem i zwiedzamy ruiny na szczycie. Kto chce zrozumieć konflikty bałkańskie zdecydowanie powinien tu przyjechać (lub wejść na piechotę), naprawdę warto. Dojazd z Dubrownika: ok. 1km na południe za tabliczką kończącą Dubrownik jest mała strzałka Bosanka.. i skręt w bardzo wąski asfalt pod kątem 180 stopni. Nie radzę tą drogą jechać po deszczu i nieosobowym autom, jest krótka, ale BARDZO stroma i jest kilka takich zakrętów, ze własne tylne światła widać... można też jechać przez Gornij Brgat, opis jest na forum, potwierdzam, działa i nadal przez 800m nie ma asfaltu, ale chyba niedługo będzie. Spadamy do Dubrownika i jemy ekskluzywną kolację (duży naganiacz w czerwonej kurtce ;-) za prawie 600 Kun/4 osoby. Tak najedzeni udajemy się na wieczorny spoczynek do znanego już nam parku przy parkingu, nie wieje i nie pada, wiec bezproblemowo wysypiamy się do rana.
cdn...
rynioo
Croentuzjasta
Posty: 341
Dołączył(a): 02.07.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) rynioo » 22.05.2006 22:54

CZekam niecierpliwie.Ale z tą kolacją w Dubrovniku to zaszaleliścieWychodzi,że to 1/8 ceny całego wyjazdu :lol:
Guzior
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 424
Dołączył(a): 23.02.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Guzior » 22.05.2006 23:13

Wypracowanko spoko, a fotki gdzie? :lol:
to ja ewa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 708
Dołączył(a): 01.03.2005
Re: Part 1

Nieprzeczytany postnapisał(a) to ja ewa » 23.05.2006 08:11

[quote="Taddy"]Sosnowiec-wyjazd ok.20. Z trudem mieścimy nasze graty w bagażniku Focusa, wypełniamy go aż po dach (głownie wodą mineralną ;-). Jazda tylko na bocznych lusterkach. Zimno i koszmarnie wieje, lecimy na Zwardoń, od Żywca do Splitu prawie cały czas leje lub bardzo leje. W Zwardoniu trochę błądzimy, bo ja szukam kantoru, ten przy nowym przejściu jest zbójecko drogi, dopiero ten przy starym jest ok. 10m od szlabanu, czynny non stop i kursy lepsze niż w głębi kraju. Jest północ, widzimy na poboczu resztki śniegu, potem się okazuje, ze to wcale nie jedyny śnieg w czasie tego wyjazdu.

Rany Boskie,Taddy.Czy ja mam rozumieć,że droga z Sosnowca do Zwardonia(łącznie z ewent.postojem na granicy) zajęła Wam 4 godziny?
Ta droga jest tak fatalna, długo błądziliście czy ja to może źle zrozumiałam?
Pytam,bo będę startować z Czeladzi i właśnie w planach jest przejście w Zwardoniu

No i prosimy o jeszcze..dobrze się czyta :)
Taddy
Podróżnik
Posty: 19
Dołączył(a): 04.04.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Taddy » 23.05.2006 20:29

1. Ciąg dalszy nastąpi dopiero w przyszłym tygodniu w ten weekend malowanie.
2. 1/8... no jakoś tak wychodzi, ale warto było! I wcale nie była to opcja max...
3. Nie mam jeszcze zrobionych miniaturek i nie wiem jak sie wkleja do forum, gdyby ktoś był uprzejmy zapodać linka z instrukcją... nie mam czasu grzebać w regulaminach..
4. 20 to tak orientacyjnie, w zasadzie było to bliżej 21, a do Zwardonia były 3 postoje: na przymusowy zakup interwencyjny czytnika do kart, tankowanie i wymiana pieniedzy. Poza tym było ciemno, mglisto i dziurawo. Czystej jazdy było ok 2 godziny..
AgaKon
Croentuzjasta
Posty: 175
Dołączył(a): 22.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) AgaKon » 24.05.2006 22:23

wow jakie wypracowanie 8O 8O 8O fajnie napisane :wink: świetnie się czyta :D jeszcze foteczki :wink:

miłego remontu :D
Tomek O.
Croentuzjasta
Posty: 287
Dołączył(a): 12.04.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tomek O. » 19.06.2006 23:35

Hmmm czy ciąg dalszy nastąpi... bo czytało sie naprawde fajnie
Adam Dziuszko
Globtroter
Posty: 34
Dołączył(a): 11.05.2006
Re: Part 1

Nieprzeczytany postnapisał(a) Adam Dziuszko » 20.06.2006 09:12

Taddy napisał(a):No dobrze, skoro nalegacie niech i tak będzie ;-))) Absolutnie nie obrażam sie, tylko miałem dwie imprezy i mam remont mieszkania, wiec doceńcie moje poświęcenie ;-)
Niezwykle subiektywna relacja z podróży do Chorwacji, Czarnogóry i Bośni w czasie28 kwiecień-7 maj 2006.
Uczestnicy: cztery osobniki płci odmiennej ;-) w tym dwóch kierowców.
Transport: Ford Focus benzynowy 1,6V16, przejechanych ok. 3400km. W tym czasie nie zatrzymała nasz policja w żadnym kraju i nie płaciliśmy ani razu za parking. Za paliwo prawie wszędzie można płacić kartą i mniej więcej na co 4-5 stacji w każdym kraju jest LPG, ale dokładnie się nie przyglądałem.
Cel: zwiedzać, zwiedzać, zwiedzać.. .zobaczyć jak nawięcej, żadnego byczenia się na plaży itp. Jak się potem okazało była to jedyna opcja, na plażowanie było za zimno, a na zwiedzanie w sam raz.
Trasa wykonana: Sosnowiec-Zwaroń-Bratysława-Lendava-Zagreb-Split-Dubrovnik-Kotor-Cetinje-Levocen-Budva-Kotor-Porest-Dubrownik-Metković-Mostar-Medugorje-Sv.Jure-Sibenik-Plitvickie-Jezera-Zagreb-Lendava-Bratysława-Cieszyn-Sosnowiec.
Ilość materiału fotograficzno-filmowego 7,22 GB.
Koszt całkowity imprezy: ok. 600PLN/osobę.

28 kwietnia
Sosnowiec-wyjazd ok.20. Z trudem mieścimy nasze graty w bagażniku Focusa, wypełniamy go aż po dach (głownie wodą mineralną ;-). Jazda tylko na bocznych lusterkach. Zimno i koszmarnie wieje, lecimy na Zwardoń, od Żywca do Splitu prawie cały czas leje lub bardzo leje. W Zwardoniu trochę błądzimy, bo ja szukam kantoru, ten przy nowym przejściu jest zbójecko drogi, dopiero ten przy starym jest ok. 10m od szlabanu, czynny non stop i kursy lepsze niż w głębi kraju. Jest północ, widzimy na poboczu resztki śniegu, potem się okazuje, ze to wcale nie jedyny śnieg w czasie tego wyjazdu. Generalnie nie polecam drogi przez Zwardoń, bo jest kręta, krzywa i dziurawa. Natomiast gdy wybudują expresówkę z Żywca do Zwardonia to jak najbardziej tak. Słowacje (paliwo ok. 39SK) przelatujemy szybko, Węgry (paliwo ok. 288 HUF) też, drogi puste i permanentnie mokre.

29 kwiecień
Niedługo po świcie tankowanie w Lendawie, paliwo po ok. 237,90 SIT. Tuż za szlabanem wymieniamy Eurosy na Kunasy w kiosku po, jak się potem okazało, najkorzystniejszym kursie 7,24 i bez prowizji. Ponieważ nadal kropi i wieje zmieniamy plany i nie jedziemy do Plitvic tylko od razu do Dubrownika. Autostrada-marzenie każdego kierowcy w Polsce... ponieważ jest prawie nowa wiec ich gładkość i równość oscyluje w okolicach gładkości i równości papieru kredowego... ;-) sama rozkosz... Korzystając z chwilowej przerwy w opadach wpadamy na chwilę do Splitu i zaliczamy pałac Dioklecjana-warto, ale to wszystko co można ciekawego zobaczyć w tym mieście. Dopada nas deszcz i po mało udanej i kosztownej próbie znalezienia czegoś do jedzenia ruszamy w poszukiwaniu miejsca na nocleg i znajdujemy go przy nieaktywnym barze typu przyczepa na samym morzem pod trzcinami, w nocy oczywiście leje. Towarzyszy nam starsze małżeństwo Francuzów, którzy zajechali na ten plac prawie równo z nami, jest sympatycznie :-)

30 kwietnia
Pobudka, wszystko wilgotne, namioty przemoknięte, nastroje kiepskie. Lecimy dalej na południe. Na stacji w Makarskiej poranne czochranie protezki, a dziewczęta robią hardcore i zaliczają bohatersko szorowanie pióropuszy pod kranem. Tylko po co, skoro i tak leje???
W Neum tankowanie po 1,92 KM i potworna burza z niezwykle obfitym opadem, ulice wyglądały jak weneckie kanały ;-). Dubrownik.... niezwykłe miasto.. nie zna Chorwacji ten, kto nie był w Dubrowniku... psim swędem znajdujemy świeżo wybudowany bezpłatny parking zapełniony głownie przez miejscowych i udajemy się na zwiedzanie murów i sesję fotograficzną by night. Na szczęście przestało padać, ale wieje. Ok. północy udajemy się na spoczynek do parku nieopodal parkingu.

1 maja
Ponieważ jest bezchmurne niebo bierzemy tylko karimaty i śpiworki, ale po 2 godzinach budzi nas deszcz i zmoczeni w ekspresowym tempie zwijamy się do auta. Po krótkiej naradzie starszyzna postanowiła, ze wycieczka nasza przemieszczać się będzie się w kierunku Czarnogóry, a jeśli przestanie padać i znajdziemy dogodną miejscówkę kładziemy się spać. Do granicy nic nie znaleźliśmy, ale przestało padać wiec odważnie, ale z cykorem, przekraczamy granicę. Na granicy dosyć szczegółowa kontrola dokumentów i wbicie pieczątek do paszportów. Mam wrażenie, ze oba te narody nie lubią się, ale na razie milczą. Na pasie ziemi niczyjej strefa wolnocłowa z atrakcyjnymi cenami produktów alkoholowo-tytoniowych czynna non-stop. Czarnogóra przywitała nas na granicy facetem w białym kitlu, który opryskał każde nasze kolo jakimś płynem i zażądał za to 1E, ale dał kwitek na tą kwotę, wiec zapłaciliśmy. Wjeżdżamy... 4 nad ranem.. trochę strach... a jeśli wpadną na pomysł obrabowania nas? Na szczęcie boję się tylko ja, reszta załogi śpi. Droga robi się kiepska i w ogóle jakbyśmy się cofnęli w czasie o jakieś 10-15 lat w stosunku do Chorwacji. Lecimy bez zatrzymywania, ale powoli do Kotoru. Przestało padać, ale mglisto. Chcemy zobaczyć wschód słońca z Levocenu, ale okazuje się to nierealne, bo pomyliłem drogę i wylądowaliśmy na przeciwległym grzbiecie Tivatu i poranek, zresztą wcale niespecjalnej urody, zaliczyliśmy przy opuszczonych fortyfikacjach pamiętających chyba czasy pierwszej wojny światowej, ale opuszczonych stosunkowo niedawno i nieostrzelanych. Wracamy, znowu mylę drogę i trafiamy do górskiej wioski do fajnego kościółka z fajnym cmentarzykiem. Poniżej wioski znajdujemy następny świetnie zachowany opuszczony fort, dla militarystów raj. W końcu trafiamy na właściwą drogę, która okazuje się niesamowicie widokowa i potwornie kręta. Później się okazało, ze jak sugerował Pascal, lepiej tą drogą przez Cekanje jest zjeżdżać, a wjeżdżać na Levocen należy przez Budwę i Martinovici i Cetinje. Po wjeździe na przełęcz dalej góry, deszcz i gęsta mgła, na dodatek księżycowy wyludniony krajobraz. Cetinje- w sumie nic ciekawego, muzeum prawosławia i podobno relikwia kości ręki św. Jana Chrzciciela, ale nie widzieliśmy, bo odbywały się modły. Leje, mgła.. mimo wszystko postanawiamy zdobyć Levocen i zobaczyć owo słynne wysokogórskie mauzoleum. Po wielu kilometrach koszmarnie krętej drogi dojeżdżamy do miejsca, z którego nie da pojechać się dalej, albowiem droga jest... nie odśnieżona!!! Ale meksyk... nie myślałem, ze nas coś takiego spotka, półmetrowa warstwa śniegu otacza całą pętlę asfaltu służącą do zawracania, a ponieważ jest gęsta mgła rezygnujemy ze zdobywania mauzoleum na piechotę, bo nawet nie wiadomo w którą to stronę i jak daleko. Temp ok. 5C. Spadamy do Cetinje i do Budvy. Budva... miniaturka Dubrownika, ale bardzo komercyjna i sporo budynków świeżo postawionych. Wg mnie nie warto. Jedziemy do Kotoru. Uwaga, tunel pod przełęczą zamknięty na czas nieokreślony, trzeba jechać przez przełęcz fatalną drogą. Wjeżdżamy w sam środek burzy, pioruny i ponownie ulice zamieniają się w rzeki. I jak tu szukać noclegu? Za piątym podejściem udaje nam się znaleźć nocleg u emerytowanej nauczycielki muzyki, przemiła starsza pani, wzięła 10E od osoby i poczęstowała rakiją i kawą, polecam-inni chcieli drożej. Zrzucamy graty, zostawiamy auto i udajemy się na zwiedzanie Kotoru by night, cudnie, prawie jak w Dubrowniku, tylko otoczenie ładniejsze i ponad dwa razy dłuższe mury. Wracamy na spanko na kwaterkę gdyż albowiem... znowu leje...;-)

2 maja (jedyny w całości bezdeszczowy dzień)
Budzimy się wyspani po raz pierwszy od 3 nocy. I o dziwo SŁOŃCE!!! Niesamowite zjawisko, nareszcie prawdziwe, bałkańskie słońce, takie, ze można wrzucić krótkie spodenki! Po śniadanku w super humorkach zwiedzamy Kotoru udając się schodami na twierdzę św. Jana, zdecydowanie warto zobaczyć i Kotoru i tą twierdzę. Tuż przed szczytem można przejść przez mur i wejść do opuszczonej po trzęsieniu ziemi wioski, w której są tylko 2 zamieszkałe chałupy i ruiny romańskiego kościółka, coś pięknego! Oczywiście twierdza też jest wyborna i widok przecudnej urody z niej się roztacza. Spadamy na dół i wracamy do granicy. Po drodze zaliczamy zniszczony przez trzęsienie ziemi Perast i płyniemy za 2E łódką na wyspę na której jest tylko kościół NMB Skalnej z cudownym obrazem, zwiedzanie 1E, naprawdę warto, to najlepiej wydane pieniądze na zwiedzanie. Żegnamy Czarnogórę.

Ogólne wrażenia z Czarnogóry: kraj zdecydowanie biedniejszy niż Chorwacja, ale bardzo szybko chcący odbudować infrastrukturę. Żadnej agresji czy nieprzychylności w naszym kierunku nie było, choć za wyjątkiem wybrzeża prawie wszystkie auta jeżdżą bez tablic rejestracyjnych, a wraki samochodów spotyka się często, podobnie jak i śmieci obecne praktycznie wszędzie. Nie ma już dinarów, oficjalną walutą jest EURO. Tylko jak to możliwe, ze kraj nie będący w UE ma tą walutę jako oficjalną? Paliwo 1,11-1,13 E. Sądząc po cenach paliwa i noclegów, chcą zdzierać z turystów jak Chorwaci, ale oferując w zamian niższy standart. Bardzo duża chęć oderwania sie od Serbii, co wyszło w referendum. Mimo wszystko kraj zaskoczył mnie na +


Lecimy do Chorwacji, Wjeżdżamy na górę Srd gdzie zaliczamy piękny zachód słońca nad Dubrownikiem i zwiedzamy ruiny na szczycie. Kto chce zrozumieć konflikty bałkańskie zdecydowanie powinien tu przyjechać (lub wejść na piechotę), naprawdę warto. Dojazd z Dubrownika: ok. 1km na południe za tabliczką kończącą Dubrownik jest mała strzałka Bosanka.. i skręt w bardzo wąski asfalt pod kątem 180 stopni. Nie radzę tą drogą jechać po deszczu i nieosobowym autom, jest krótka, ale BARDZO stroma i jest kilka takich zakrętów, ze własne tylne światła widać... można też jechać przez Gornij Brgat, opis jest na forum, potwierdzam, działa i nadal przez 800m nie ma asfaltu, ale chyba niedługo będzie. Spadamy do Dubrownika i jemy ekskluzywną kolację (duży naganiacz w czerwonej kurtce ;-) za prawie 600 Kun/4 osoby. Tak najedzeni udajemy się na wieczorny spoczynek do znanego już nam parku przy parkingu, nie wieje i nie pada, wiec bezproblemowo wysypiamy się do rana.
cdn...


Mam pytanie.czy jak jechałeś z Bratysławy przez Rajkę i dalej Csorną to czy do 86 można jechać autostradami nie mając winiety wegierskiej

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Właśnie wróciłem
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2025 Wszystkie prawa zastrzeżone
Jakie dane przetwarzamy i w jakim celu?

Serwis internetowy Cro.pl Chorwacja Online wykorzystuje pliki cookie i pokrewne technologie, które umożliwiają i ułatwiają Ci korzystanie z jego zasobów (np. utrzymują sesję użytkownika). Ponadto, pliki cookie mogą być założone i wraz z innymi metodami zbierania preferencji wykorzystywane przez naszych zaufanych partnerów w celu wyświetlenia Ci reklam spersonalizowanych oraz do celów statystycznych. Korzystając z serwisu wyrażasz jednocześnie zgodę na wykorzystanie plików cookie i treści spersonalizowane, możesz jednakże wyłączyć niektóre z plików cookies. Ewentualnie, możesz wyłączyć pliki cookie w opcjach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli masz u nas konto, możemy również przetwarzać wprowadzone przez Ciebie dane, które zostały zapisane w Twoim profilu (e-mail oraz nick użytkownika są niezbędne do posiadania konta, pozostałe dane są wprowadzane dobrowolnie). Nie musisz się jednak martwić, jakiekolwiek dane wprowadzone przez Ciebie do bazy cro.pl nie będą bez Twojej zgody przekazane innym podmiotom (poza sytuacjami, które są wymagane przez prawo) i służą jedynie do korzystania z serwisu cro.pl. Nie odsprzedamy więc Twojego e-maila ani innej zapisanej w profilu danej żadnemu zewnętrznemu podmiotowi. Szczegółowe informacje znajdziesz w polityce prywatności oraz Regulaminie.

akceptuję, przejdź do serwisu
ustawienia cookies