napisał(a) Wołek » 10.07.2014 14:06
To, co zwróciło naszą szczególną uwagę, to stado wszechobecnych kotów. Są dosłownie wszędzie. Ktoś by pomyślał, że muszą być nieźle wypasione na resztkach jedzenia z knajpek. Tym czasem są chude i często schorowane. Mają tak zaropiałe oczy, że niektóre wyglądają jak z horroru. Ze względów estetycznych nie zamieszczę stosownego zdjęcia.
Plaże Komiży są bardzo klimatyczne, w większości z drobnym żwirem. Ta, która najbardziej nam się spodobała, to ta pod hotelem Bisevo na końcu ul. Ribarskiej, przy małym kościółku. Są drzewa, ławki, leżaki i żwirek, a nawet coś, co może przypominać piasek o nieco grubszej frakcji. Można tam załapać się na niezłe fale, prawie jak nad oceanem ... Można tam wypożyczyć kajak, ponton, materac.
Po przeciwnej stronie miasteczka są plaże z większymi kamieniami, jest też plaża "dogs friendly".
Na tamtych plażach słońce operuje dłużej, bo na tej przy kościółku to szybko się chowa za górę.
Ale przyszła i refleksja - kilka razy zdarzyło nam się widzieć na plaży koty załatwiające swoje potrzeby. OK, normalne, że koty muszą gdzieś się załatwiać ale jak zobaczyłam do tego małe dzieci bawiące się w tym żwirku, to nie trudno sobie wyobrazić, na jaką minę mogą natrafić. Nie wspominając już o kocich pasożytach. Wiem, wiem, niektórzy pomyślą, że to przesada, jednak dla nas ta myśl jest nie do przejścia.
Dlatego plaże miejskie pozostawiamy sobie tylko na spacery, a prawdziwej kąpieli morskiej zażywamy w oddalonych zatoczkach wyspy Vis.
- Załączniki:
-
- Kościółek na plaży przy hotelu
-
- Plaża pod hotelem
Ostatnio edytowano 05.08.2014 16:21 przez
Wołek, łącznie edytowano 7 razy