Jest wieczór 6 maja 2013. Wczoraj mniej więcej o tej porze byłem gdzieś na autostradzie A4 między Gliwicami a Krakowem i niestety już w czasie przeszłym myślałem o moim ostatnim pobycie w Chorwacji, krótszym od pozostałych, bo trwającym tylko 5 dni.
Mimo tak niewielu chwil spędzonych na Istrii - 5 razy 24 daje raptem 120 godzin, a trzeba jeszcze uwzględnić czas spędzony w samochodzie (tam i z powrotem pokonałem w sumie grubo ponad 2000 km) - było warto.
Umag, Groznjan, Porec, Pula, Rovinj, Roc, Hum... Istria o tej porze roku jest przepiękna, co - mam nadzieję - uda mi się opisać i przede wszystkim pokazać na zdjęciach.