anka.gd napisał(a): (...) A co do Marzenki, swego czasu jeździłam z niejakim Krzysiem H. Prowadził mnie dzielnie przez wiele kilometrów, tak dobrze, że ignorowałam wszelki znaki, tabliczki i drogowskazy. Aż do momentu, gdy w Wiedniu podejrzanie i znienacka kazał mi zawracać... a po chwili po prostu zamilkł I jak tu ufać facetom?....
eystrasalt napisał(a):
Marzenka i Krzyś "pracują" w jednej firmie W Wiedniu Marzenka uparcie kazała mi jechać do domu (Kraków) przez Bratysławę, mimo że w drodze do Chorwacji uznała, że droga przez Ostravę i Brno jest szybsza. Jak wspomniał krutom, "kontrola to najwyższa forma zaufania". W przypadku nawigacji GPS przyznaję mu rację.
Powrót do Nasze relacje z podróży