PODSUMOWANIE cz.1.Część pierwsza, bo chciałbym ruszyć, a pewno nie zdążę wszystkiego napisać. Jestem czasoholikiem. Jestem uzależniony od niego. Kradnie mi skubaniec wszystko, niszczy życie:).
Jak się wszystko zaczęło, to już opisałem w początku. Co się działo podczas w większości jest na tych kilkunastu stronach. Zboczeń z samego „tripowania” nie było zbyt wiele, może ciut. W takim razie może teraz lekko zboczę i okraszę moje zboczenia tymi moimi nieszczęsnymi fotami, wrzucanymi ot tak… w tekst.
Od czego zacząć… Może od tego, czy mi się podobało? No pewnie, że mi się podobało. Tak mi się podobało, że założyłem sobie plan, iż w przeciągu następnych 3-4 lat wracam, jeżeli oczywiście będą ku temu warunki. Przecież ja zobaczyłem promil tego, co można tam zobaczyć. Kilkanaście dni, które narobiły smaka na więcej. Jak pisałem we wstępie, nie ciągnęło mnie tam w ogóle. Nie miałem takiego ciśnienia i nie było to moim marzeniem. Teraz mam ciśnienie, aby być tam po raz kolejny… mimo, iż na tym forum wiele osób poprzestawiało mi w głowie dokumentnie, pokazując kolejne kraje (wazeliniarstwo ze mnie wyłazi). Pomajgani jesteście (prowokacja - teraz sprawdzam, czy w ogóle ktokolwiek to czyta:))… Już, przez niektórych, mam plany na przyszły rok… no ale, nie o tym być miało…
Kanada spodobała mi się dzięki min. przyrodzie. Nie widziałem jej aż tak wiele, ale ta zieleń bije po oczach i zakładam, że może być tylko lepiej. Kuba… hm… to Kuba… tej widziałem jeszcze mniej i dlatego chciałbym zobaczyć jeszcze więcej. USA przyciąga chyba ludźmi i ich sposobem bycia w tym całym bajzlu i molochu, jaki tam mają. Szukałem po jednej „rzeczy” i chyba to udało mi się znaleźć podstawowe przyczyny chęci powrotu. Innych są miliony:).
Koszt? Relatywnie niski. Nie będę pisał, ile wydaliśmy, bo to się mija z celem, ale zakładam, że niektórzy zdziwiliby się mocno. Udało Nam się świetnie trafić z biletami lotniczymi. Przelot w obydwie strony bez przesiadki na trasie Warszawa-Toronto to 1800zł na osobę. Bilety zostały kupione trzy miesiące przed wylotem, więc był czas na częściowe odrobienie kosztów:). Fakt, były to bilety First Minute i istniało cholerne ryzyko, że coś się może wysypać przez ten czas, a jak wiadomo, takich biletów oddać nie można, ale udało się. Cena normalnych biletów to jakieś 2600zł na osobę… a i drożej można „trafić”.
Cenowo? Kanada drogo – USA tanio. Pytanie jeszcze co? Jakby nie patrzeć, to w obydwu tych krajach można się tanio np. ubrać, można się tanio przemieszczać (w USA to już w ogóle), można tanio kupić nowy samochód (tanio, przeliczając np. iż nową Toyotę Camry można kupić za bodajże ośmiokrotność średniej krajowej, w Polsce nową Avensis – odpowiednik Camry, przynajmniej tej nowej – za… policzcie sobie, podstawowa wersja kosztuje ponad 80 000zł).
Wiadomo, po oczach bije cena benzyny. Poza autostradami, za litr benzyny w USA, wychodził niecały dolar (płaciłem wtedy za 1$ przed wylotem 3,23zł), na autostradzie jakieś 1,10$-1,20$. W Kanadzie drożej, ale o wiele taniej niż w Polsce. Cały transport jest oparty na transporcie samochodowym. Nie wyobrażam sobie, żeby ichniejsze ceny byłyby takie, jak u nas. Leżą wtedy i kwiczą.
Koszt wynajęcia samochodu to pi razy oko 33CAD na dzień (jakieś 100zł). Aby obniżyć koszt, najlepiej posługiwać się Visą Gold. U nas Gold już dawno stracił na znaczeniu, tam wygląda to jednak inaczej. Zakładają, że w Goldzie są niewiadomo jakie limity i ubezpieczenia, przez co, nie ma konieczności wykupywania dodatkowego obowiązkowego ubezpieczenia w wypożyczalni samochodów. Zostaje trochę w kieszeni.
Jeśli chodzi o karty, to jednak posiadanie Visy jest bezpieczniejsze i wygodniejsze. Chcąc wypłacić gotówkę z bankomatu Mastercardem, zrezygnowany musiałem iść do banku i zapytać, gdzie mogę, bo się okazuje, że w Kanadzie są tylko bodajże trzy banki, których bankomaty obsługują karty Mastercard.
Koszty noclegów w motelach to jakieś 65CAD/$. Wyjątek stanowił tutaj motel w Newark pod NY. Tam zostawiliśmy 80$ za noc, z parkingiem wyszło 90$. Strach przed szukaniem kolejnego zwyciężył. Ale wiadomo…NY. Są to oczywiście ceny za pokój, nie na osobę. W motelach Hindusi, ale o tym już dużo pisałem:). Na zachodzie USA taniej (40$), o czym pisał ziutt w swojej relacji. Na wschodzie jednak poniżej 60CAD/$ ciężko było zejść. Czy drogo? Pozostawiam Wam.
Jedzenie w różnych Burger Kingach, Timach Hortonsach, Starbucksach, Pizza Hut to jakieś 10$ na dwie osoby. Nie było tragedii. Kawa bardzo tania, ale niedobra. Pisałem gdzieś tam, że napiszę jeszcze o kawie, która była pyszna. Było takie miejsce. Kuba!!! Prze-pysz-na kawka!!! Obok rumu najczęściej spożywaliśmy właśnie kawkę.
Alkohol? Knajpiany do najtańszych nie należał, aczkolwiek zdarzyło mi się pić droższy w Warszawie. W większości przypadków, bo piwko w Montrealu z puszki w knajpce zabiło swoją ceną… i tym, że było z puszki, ale… pisałem o tym. Sklepowy do przeżycia… cholera, piszę to to, co piszę i nie chce mi się szukać rachunków, które gdzieś są, bo zachowaliśmy, aby odzyskać podatek, czym się oczywiście nie zajęliśmy, ale nie chce mi się szukać. Jeśli ktoś zainteresowany – znajdę później. W notatkach mam cenę za całość alkoholowych zakupów, ale nie pamiętał, ile tego było w każdym sklepie:). Wracając… jak pisałem, w Kanadzie alkohol nie jest ogólnie dostępny. Dwa rodzaje sklepów tylko zajmują się sprzedażą. W USA jest już prościej.
Najdroższe piwo!! Ech, jak sobie przypomnę
.
To było straszne piwo.
To z kolei całkiem dobre…ale najlepsze mam gdzieś schowane jeszcze w odmętach zdjęć:).