Zaczynam odczuwać upływ czasu. I nie wiem czy się z tego cieszyć czy też nie.
Ale dawno, dawno temu popełniłam pewien post. I nadal się pod nim podpisuję: „Przyglądając się bliżej różnym użytkownikom forum zauważyłam, że dla niektórych Cro stała się sposobem na życie i prawdziwą pasją. Odzwierciedlają to zdjęcia, opisy, emocje....
Rzeczywiście Cro jest ... przystępna: przystępni są ludzie, przyroda, zabytki. Jeśli ktoś lubi zwiedzać, to Cro jest dla niego rajem!
Cro łączy w sobie zalety perełek architektonicznych Włoch oraz cudów natury z Turcji. Poza tym jest cicho i przyjemnie. Pewnie kurorty tętnią nocnym życiem, ale jak tego nie zaznałam (z własnego wyboru). Wierz mi: Cro można pokochać!
Wyjeżdżałam tam z nadzieją, że będzie to miłość od 1.go wejrzenia. Ale tak się nie stało. Zauroczył mnie Split, spodobał się Trogir, zainteresowały Plitvickie. Dubrownik musi poczekać... Aby docenić ten kraj w większym stopniu trzeba mieć dobry plan zwiedzania i go zrealizować!!!
Efekty zauroczenia możesz mieć natychmiastowe lub z zachowaniem pewnej inercji czasowej (tak było w moim przypadku i Wenecji).
Zaufaj cromaniakom, croentuzjastom, cromiłośnikom, crofascynatom. W wielu przypadkach wiedzą, co mówią! Choć zdarzają sie i tacy, którzy mówią co wiedzą!, a miłość do Cro opierają na życiu kempingowym. Dla mnie to za mało jak na fascynację i miłość. Bo wspomnienia oczywiście można mieć w takim przypadku niezapomniane lub wręcz ... ich nie pamiętać .
Najfajniejsze jest w tym to, że w Cro masz wybór! Od Ciebie zależy z jakim nastawieniem i wspomnieniami wrócisz.
Życzę Ci tych najlepszych i najbardziej wartościowych!
A.”
Mija 8 lat od naszych pierwszych chorwackich wakacji. Wyprawa nieklimatyzowanym busem (dało się!), podróż trwająca 26,5 godziny - 1440km (dało się!), z Kapim w wieku 14 miesięcy (dało się!) i … z teściami (… też się dało!). Wertowanie forum, które wówczas było takie tyci, tyci biorąc pod uwagę ilość informacji, zdjęć, relacji. A jednak od razu cro-brać (i nie o wyspie tu mowa) skradła skutecznie serce.
Chorwacja też je nam wszystkim skradła (ale nie od razu), mimo, że w pierwszych dniach wiało, woda niczym w Bałtyku (ponoć „zasługa” wybuchu podwodnego wulkanu – tak to prezentowali wówczas w TV), ni w ząb nie kumaliśmy co do nas mówił właściciel Villi Pisak (no, może oprócz: „Majus, molisz vino?” i nasze zwyczajowe: „Smolę, smolę!”). Te widoki i trwoga, że lada moment skończy się klisza (tak, tak… bałam się cyfrówki jak ognia). Codzienne podglądanie delfinów i dokarmianie czarnej wiewiórki…
I co nieco na ten temat forum/viewtopic.php?t=8195&highlight=
Jesienią premiera zlotowa. Echchhhh Jankowo….
Rok później w tym samym gronie, ale Makarska (która nas powitała zimnem i 3.dniowymi ulewami) i ukochany Dubrovnik, bliski na wyciągnięcie ręki dzięki mieszkaniu w Stikovicy. http://www.smokvina.hr/en/apartments/14128
Niezapomniany widok Wodospadów Kravica, …
Dojrzałe figi rozgrzane słońcem, urocza jaskinia, niezwykłe zachody słońca nad Zatonem oglądane z werandy i ten smak zimnego gruskovaca kupionego w okolicach Wodospadów Gubavica….
I relacja, której nie było relacji-nie-bedzie-t13747.html?hilit=relacji%20nie%20b%C4%99dzie
A potem znów 2 Zloty: w Grabówcu i w Supraślu.
I znowu wakacje, ale: bez teściów, podróż klimatyzowanym autem, towarzystwo kuzynów z 2 dzieci. I tym razem Podaca i przesympatyczny apartament: http://www.apartmani-kosovic.com/kosovi ... tmanA4.php Niezapomniany widok ze spaceru „pod górę”. Błogie lenistwo, upały, tym razem zatłoczone Wodospady Kravica, powrót do Dubrovnika. Kilka dni spędzonych w Vodicach – i nie ukrywam, nie mogę zrozumieć, co może się tam podobać… ale o gustach się nie dyskutuje.
A potem zlotowe spotkania w Nędzy, Przysusze… i życie, które … zmusiło do odsunięcia Chorwacji na plan dalszy
Ale skoro w grudniu 2012 roku nie było końca świata, to już nic nie może stanąć nam na przeszkodzie: Wakacje AD 2013 – Chorwacjo, Klan Kapiszonków powraca!
I o tym będą kolejne odcinki