napisał(a) mama_Kapiszonka » 30.08.2013 13:20
Ale zanim wrócę do prania, okien, detali, to …
Post myśli zagubionych…
Sowa – siedząc wieczorem na tarasie usłyszeliśmy dziwne odgłosy. Ruch na kominie antenie TV sąsiedniego budynku przykuł naszą uwagę: zobaczyliśmy sowę. Gdy odwróciła głowę o 180 stopni cos niepokojąco zakłuło mnie we własnym karku… Potem poleciała do komina i tam stoczyła kilkuminutową walkę (z innym ptakiem – może nawet sową). Gdy odgłosy walki ucichły albo nasz obserwowany okaz albo ten drugi (jeśli był sową nr 2) odleciał do dzwonnicy. I stamtąd dochodziły ciche pohukiwania. Dla osób, które z takimi ptakami nie mają na co dzień do czynienia – miłe i zaskakujące doświadczenie. Widzieliśmy sowę jeszcze 2 razy. Ale już klik aparatu powodował, że znikała z pola widzenia
Różnica temperatur przed i za tunelowa – przyzwyczajeni do naszych upałów z zaskoczeniem przyjęliśmy 14 stopni w Cro (ale zrzuciliśmy to na karby gór). Ale gdy minęliśmy Sv Rok w aucie zrobiło się nagle duszno. Zobaczyliśmy na termometrze, że na zewnątrz temperatura wynosi 23 stopnie. No, to ja rozumiem!
Park w Trogirze – na prawo od Konzumu (patrząc od strony starówki) jest park. Przed nim postój taksówek – i jego pracownicy zrobili sobie w parku zacieniony kącik do oczekiwania na klientów. Na ogrodzeniu parku wisi baner z planem parku. Jak dla mnie – okrutna pokusa by do niego wejść: zaznać cienia, zobaczyć stare drzewa, być może jakieś elementy architektury ogrodowej… Jak dla M. – miejsce dla lumpów i pijaków, i na pewno tam nie pójdę. Sama nie miałam odwagi. A jakoś w cro-relacjach też pominięto to miejsce. Dlaczego?
Zdjęcia nocą – nie umiem, nie umiem, nie umiem A że ze mnie rasowy kinestetyk, więc albo kurs, albo cierpliwość Volusia jedynie by pomogła. A Trogir MUSI być fotografowany nocą. Światła wydobywają jego niezwykły urok. I bynajmniej noc nie służy ukryciu ton śmieci, jak to przypuszcza maslinka. Za dnia miasto jedynie w południe jest doświetlone „do spongu” – rano cienie, popołudniu cienie…
Kanał i smrodki – śmierdzi. Jak już napisałam w innej relacji w odpowiedzi na post maslinki – tak, wali jak w blekotnika. I to najmocniej w okolicach drewnianego mostu, dlatego dziwię się dziesiątkom ludzi, którzy tam przystają z lodami, owocami czy pizzą w ręku i uśmiechają się do fotografa. Fuj…. Obok dworca autobusowego jest miejsce, w którym widać, drobinki śmieci regularnie wpływające do kanału – silny strumień jakby zmielonego papieru toaletowego. Sorry, tak to wyglądało i dlatego plażę miejską, znajdującą się 200-300 metrów od tego miejsca odpuściliśmy całkowicie. Na starówce też są miejsca, gdzie śmierdzi. Dlatego wiele kratek nad studzienkami jest zasłoniętych wycieraczkami czy gumowymi matami. Ale cóż się dziwić, skoro z tak zacnej restauracji jak alka rybie łuski są wrzucane właśnie do kanału. Mają prawo się zesmrodzić w takiej wysokiej temperaturze.
Ciąg dalszy nastąpi. Ale nie chcę truć przed weekendem.