17 kwietnia (poniedziałek): Słoweńskie Trójmiasto - Piran (część pierwsza)Starówka Piranu (dawnej weneckiej twierdzy na wybrzeżu Istrii) położona jest na półwyspie. Generalnie, nie ma tam ruchu samochodowego, a auto najlepiej zostawić na wielkim parkingu przed miastem.
Parking ten ma 7 pięter, co razem z półpiętrami daje 14 poziomów. Długo zjeżdżamy w dół, aż w końcu udaje się znaleźć miejsce, chyba na przedostatnim poziomie. Parking z dołu wygląda tak:
Do centrum Piranu można dojechać bezpłatnym busikiem (cena parkingu jest już wystarczająco wysoka) albo przejść się jakiś kilometr. My oczywiście wybieramy spacer, zwłaszcza, że idzie się cały czas nabrzeżem:
A gdyby się ktoś zmęczył, można odpocząć na plaży:
Widoki coraz ciekawsze:
Widać zabytkową latarnię morską (to ta na dalszym planie, nie ta czerwona
):
Zbliżamy się do serca Piranu:
które stanowi Plac Tartiniego:
Oprócz pięknego widoku na kościół św. Jerzego:
na placu wyłożonym białym kamieniem (kiedyś był tu basen portowy, ale sto lat temu go zasypano) możemy podziwiać ratusz z pomnikiem Giuseppe Tartiniego - włoskiego skrzypka i kompozytora urodzonego w Piranie:
Plac bardzo nam się podoba, więc postanawiamy spędzić tu więcej czasu, zwłaszcza, że burczy nam już w brzuchach. Wybieramy jedną z kilku restauracji ze stolikami w pełnym słońcu
:
Dzisiaj to już musimy zjeść
čevaby, które chodzą za mną od początku wyjazdu. Są przepyszne
A do tego oczywiście słoweńskie Laško
:
I to jest ten moment, kiedy się najbardziej zjarałam
Następnego dnia kolor mojej twarzy był bardzo indiański
Po pysznym obiadku zaglądamy do kościółka św. Piotra (z XIII wieku, zrekonstruowanego w wieku XIX), który również znajduje się przy Placu Tartiniego:
We wnętrzu, jak we wszystkich pirańskich kościołach, do których weszliśmy, na sztalugach wyeksponowano obrazy tematycznie związane z Wielkanocą:
Powoli opuszczamy Plac Tartiniego:
zawieszając jeszcze oko na pięknym weneckim domu:
Wąskimi uliczkami:
wspinamy się w stronę kościoła św. Jerzego:
Ta XII-wieczna świątynia góruje nad miastem, a z jej okolic roztacza się przepiękny widok na Plac Tartiniego:
pirańską marinę:
czy latarnię morską:
Z tego miejsca dobrze widać też Triest:
Trochę pozowania
:
Do kościoła wchodzi się przez muzeum i trzeba kupić bilety. Nie pamiętam, ile kosztują, ale nie jesteśmy aktualnie w muzealnym nastroju, więc odpuszczamy sobie tę przyjemność
Podziwiamy dzwonnicę i baptysterium:
We wnętrzu znowu wielkanocne tematy na sztalugach:
Znacznie bardziej interesują nas jednak widoki
Np. taki - na plażę:
czy na mury miejskie, na które za chwilę wejdziemy:
Nic tylko patrzeć i się zachwycać
Nie wiem, jak to możliwe, ale za chwilę będzie jeszcze piękniej