Pääkäyttäjä napisał(a):Muszę odświeżyć zdjęcia w swoim wątku o tych miejscach bo widzę, że po zmianach w Google, legło wszystko w gruzach
Właśnie widzę, że odświeżasz
17 kwietnia (poniedziałek): Słoweńskie Trójmiasto - KoperDziś ruszamy zwiedzić trzy nadmorskie słoweńskie miasta (czyli
Trójmiasto ). Tyle było początkowo w planach, a ostatecznie zobaczyliśmy jeszcze czwartą miejscowość - Portorož
Zaczynamy największego miasta na słoweńskim wybrzeżu, czyli od Kopru. Starówka jest położona na półwyspie (który kiedyś był wyspą), na północno-zachodnim wybrzeżu Istrii, około 20 km od Triestu. Kronikarze i historycy datują początki Kopru (wówczas noszącego nazwę Iustinopolis) na drugą połowę VI wieku. Dzięki kontaktom handlowym i politycznym z Wenecją między X a XII wiekiem stał się on jednym z najważniejszych miast na Istrii.
Obecnie Koper (po włosku: Capodistria; w gminie obowiązuje pełna dwujęzyczność w życiu publicznym) liczy prawie 24 tys. mieszkańców i jest miastem portowym oraz przemysłowym, jednak centrum zachowało średniowieczny charakter.
Zwiedzanie zaczynamy od portu, w którym można podziwiać wielkie jednostki:
Holowniki właśnie wyprowadzają kontenerowiec w morze:
Mój mąż stoi jak zahipnotyzowany
Zostawiam go w tym stanie i idę na klimatyczny spacerek pustymi jeszcze (jest dopiero 10:00) uliczkami:
Jedna z nich doprowadza mnie do Placu Tity - najważniejszego placu w mieście. Ma on opinię bardzo spójnego architektonicznie miejsca, o czym się zaraz przekonam. Mieszczą się tutaj takie budynki jak:
XV-wieczny Pałac Pretorów - obecnie siedziba władz oraz Rady Kopru:
katedra Wniebowzięcia NMP, również z XV wieku, wraz z XVII-wieczną dzwonnicą:
Z zewnątrz świątynia jest piękna, wnętrze nie robi już takiego wrażenia:
gotycka loggia miejska:
Ogarniam też mapki, mini przewodniki i foldery w informacji turystycznej. I taką zaczytaną zastaje mnie małżonek, któremu najwyraźniej znudziły się manewry holowników
:
Mamy już w głowie plan, dokąd iść i co zobaczyć, więc ruszamy w wąskie uliczki:
Warto zaglądać w różne zaułki:
W niektórych kryją się prawdziwe perełki, jak choćby XVIII-wieczny Palazzo Carli:
Ciekawy balkon i komin prawie jak na Lastovie
:
Docieramy do Placu Prešerena, znanego nam już z Ljubljany słoweńskiego wieszcza:
Fontanna Da Pontejev vodnjak z XVII wieku:
Piękny okaz glicynii (teraz już wiem, co to; dzięki, Beata
):
Wszystkie drogi w Koprze prowadzą... nad morze
W końcu i my musimy tu trafić:
Spacerujemy nabrzeżem:
i podziwiamy nowoczesną sztukę:
oraz kontenerowiec, który "chwilę" wcześniej obserwował mój mąż:
I znowu palmy
:
A w tym ładnym budynku, dawnym magazynie soli, na piętrze, mieszczą się czyste, pachnące, publiczne (!) toalety, oczywiście całkowicie bezpłatne:
We Włoszech luksus, jakiego trudno uświadczyć
Tuż obok - Plac Carpaccia:
i dom tego włoskiego malarza, jednego z głównych mistrzów szkoły weneckiej (to ten budynek z lastovskim kominem
Powoli zmierzamy w stronę samochodu. Po drodze oglądamy jeszcze XVIII-wieczne Palazzo Totto (Palača Totto):
z lwem weneckim, oczywiście:
Ten budynek wymaga podparcia
:
Na koniec wizyty w mieście podziwiamy Rotundę Wniebowzięcia NMP z XI wieku, jeden z najstarszych wczesnoromańskich zabytków w całej Słowenii:
Nasz spacer po Koprze trwał tylko trochę ponad godzinę
Znowu mamy niezły sprint
Jak na tak szybki rekonesans, miasto bardzo nam się spodobało - szczególnie Plac Tity, wąskie uliczki i nabrzeże
Teraz jedziemy do Izoli (Isoli), którą będziemy smakować nieco wolniej...