_Piotrek_ napisał(a):Bled i Vintgar od dawna chodzą mi po głowie, być może, dzięki Twojej relacji jeszcze coś innego ciekawego odkryję.
W takim razie zapraszam na ciąg dalszy
16 kwietnia (niedziela): Miramare i bliskie spotkanie z JadranemPora na spacer po zamkowym parku, który zajmuje powierzchnię 22 hektarów.
Pierwsze w tym roku palmy
:
W parku znajdują się dwa stawy, liczne posągi i fontanny:
Dużo tu tropikalnych gatunków roślin, które arcyksiążę Maksymilian przywoził ze swoich licznych podróży.
Chwila relaksu w słoneczku
:
Za krótko, żeby opalić białe po zimie nogi
Kusi nas widziana z góry marina:
Na chwilę wychodzimy więc poza mury parku. Marina jak marina
, ale to kolejne skojarzenie z Chorwacją, więc serce szybciej bije
:
Wracamy do parku. Dziwne drzewa:
i całkiem normalny kot
:
A na tej wyspie:
mieszka zakochana para
:
łabędzi
:
Jeden z wielu pomników i fioletowe kwiatki-pnącza, bardzo popularne w tej części wybrzeża:
Widzieliśmy ich dzisiaj bardzo dużo, zobaczymy je i jutro w słoweńskim Trójmieście. Może ktoś wie, co to za roślina
Nie przeszliśmy całego parku, ale zdecydowanie większą jego część. Niestety, w niektórych miejscach trochę łyso, trwają prace ogrodnicze i część ogrodów pałacowych jest wyłączona. Tak to jest na wiosnę.
Zmierzamy ponownie w stronę zamku:
W tym pięknym budynku znajdują się toalety:
Niestety, wewnątrz jest ohydnie. Rezygnuję, czego później żałuję, bo okazuje się, że można trafić jeszcze gorzej
Widok na betonowy pomost ze Sfinksem, gdzie byliśmy niedawno:
Detal
:
Kolejka do wejścia nadal długa, chyba dłuższa niż poprzednio:
Opuszczamy zamek i park Miramare. Chętnie bym tu jeszcze posiedziała - na ławeczce, w słońcu, z widokiem na Jadran..., ale czas nas goni
Mamy przecież na dzisiaj (jak zawsze
) ambitne plany.
Wydostanie się z parkingu jest trochę problematyczne, bo miejsca parkingowe są wyznaczone wzdłuż wąskiej drogi dojazdowej, która nie jest bynajmniej jednokierunkowa
Zawracamy na dziesięć
, a potem mamy kilka mijanek...
Na szczęście bez zadraśnięcia
udaje nam się wyjechać w miejsce, gdzie jest już szerzej, można się zatrzymać i pstryknąć jakieś foty. Ta plaża może nie zachwyca:
Ale ten widoczek jest dla mnie bardzo, bardzo zachęcający
:
Jeszcze tylko toaleta... Publiczna, niestety, ale nie taka, do jakich już zdążyliśmy się przyzwyczaić w Słowenii. Rozpieściły nas słoweńskie czyste publiczne (!) ubikacje.
Te w pobliżu Miramare są obskurne, brudne, a w damskiej łazience nie ma wody w żadnym z kranów
Na szczęście w męskiej woda jest (a nawet i mydło!), a panowie, świadomi stanu sanitariatów, patrzą na kobiety wchodzące do ich części toalet z wyrozumiałością
(Nie ma pisuarów, tylko kabiny, więc spoko
)
Ten drobny zgrzyt nie psuje nam jednak ogólnego pozytywnego wrażenia z wizyty w zamkowym parku. Na pewno warto odwiedzić Miramare
Jedziemy teraz brzegiem morza (w kierunku Triestu, oczywiście) i obserwujemy, jak ludzie spędzają wielkanocną niedzielę
:
Już oficjalnie w Trieście:
Choć to właściwie Barcola - wioska przed Triestem, administracyjnie część miasta.
Zanim jednak zaczniemy zwiedzać musimy zamoczyć choćby palec w Jadranie
Udaje się nawet trochę więcej niż palec
:
Chociaż tak odważna/zdeterminowana/niecierpliwa (odpowiednie skreślić) jak ten chłopiec nie jestem:
Dla mnie morze musi mieć przynajmniej 22 stopnie, a dzisiaj ma jakieś 15
Wolę poczekać do lata
Przynajmniej temperatura powietrza zrobiła się przyjemna, jest około 21 stopni.
Suszenie stóp
:
Za mną "La Mula de Trieste" - pomnik dziewczyny, która rozbiera się, żeby wskoczyć do wody
:
To dzieło rzeźbiarza Nino Spagnoli stanęło w tym miejscu w 2005 roku.
Zamek Miramare widziany z plaży w Barcoli:
Bliskie spotkanie z Jadranem za nami
Czas na Triest!