15 kwietnia (sobota): Ljubljana - miasto smoków; część drugaPo obiedzie ruszamy ponownie bulwarami wzdłuż Lublanicy:
Łódka o wdzięcznej nazwie Zielony Smok i ziomal kajakarz
:
Jak widzę kajakarzy, zawsze się uśmiecham
Jedna z uliczek doprowadza nas na Plac Kongresowy (Kongresni trg):
Z tego miejsca pięknie prezentuje się zamek, do którego dotrzemy w następnym odcinku
:
Część placu zajmuje mały zieleniec:
Bardzo przyjemne miejsce:
Chociaż gdy zauważam gościa wiszącego nieopodal, zaczynam zmieniać zdanie
:
Wojna płci
:
Wielkanocny akcent
:
Ponownie na Placu Prešerena:
Całe rodziny z koszyczkami zmierzają do kościoła franciszkanów:
Od Placu odchodzi ulica z markowymi sklepami
:
Ale nas bardziej ciągnie w stronę zielonej (!) Lublanicy, tym bardziej, że wyszło słoneczko
:
Kolumnada (kolejne dzieło architekta Jože Plečnika), we wnętrzu której mieści się m.in. odwiedzona przez nas ribarnica:
Z tyłu widać dwie wieże katedry św. Mikołaja.
I znowu trochę sztuki nowoczesnej:
I tak spacerując Cankarjevo Nabrezje, czyli bulwarem nad Lublanicą, docieramy do ostatniego ciekawego mostu w Ljubljanie, tego najważniejszego - Mostu Smoków:
Legenda (czy raczej anegdota) mówi, że smoki machają ogonami, ilekroć przejdzie po nim dziewica
Trochę się tam kręcimy, jest sporo ludzi i... jakoś nie machają
Tak czy inaczej, słodkie są te smoczyska
:
Obowiązkowo kupuję magnes na lodówkę z ljubljanskim smokiem
Przechodzimy obok Mostu Rzeźników, na którym już byliśmy, ale wtedy nie zauważyliśmy tych potworków
:
Powrócą one pod koniec odcinka, w innej części miasta...
Przez drzwi z brązu ukazujące 1250 lat chrześcijaństwa i poświęcone przez Jana Pawła II:
wchodzimy do wnętrza katedry św. Mikołaja:
Różowy marmur, liczne złocenia, barok na bogato...
Natomiast na bocznych drzwiach katedry współczesny słoweński rzeźbiarz Mirsad Begić wyrył historię diecezji w Ljubljanie, na cześć polskiego papieża, który odwiedził miasto w 1996 roku:
Docieramy na Mestni trg. To właściwie nie plac, a ulica o kształcie rogala, która pnie się w stronę wzgórza zamkowego. Znajduje się tu Fontanna Trzech Rzek:
i budynek Ratusza z XV wieku:
A tuż obok jest wąziutka ulica Ključavničarska z niezwykłą rzeźbą:
Całą uliczkę, a właściwie rynsztok pośrodku, wypełniają ludzkie twarze:
Część jest zniekształcona:
inne mają wystawiony język:
Jest to rzeźba "Twarze" ("Obrazi") słoweńskiego rzeźbiarza bośniackiego pochodzenia Jakova Brdara. Wieńczy ją ozdobny kran z wodą pitną i cytatem z Rainera Marii Rilke, w trzech językach - po słoweńsku, angielsku i niemiecku:
Po angielsku brzmi to tak:
To think, for instance, that I have never been aware before, how many faces there are. There are quantities of human beings, but there are many more faces, for each person has several. There are people who wear the same face for years; naturally it wears out, it gets dirty, it splits at the folds, it stretches, like gloves one has worn on a journey.Rzeźba jest niezwykła, robi wrażenie, a w połączeniu z tekstem daje do myślenia...
Zostawiam Was z nią
Do następnego odcinka